I'll take you to another world

I'll take you to another world

poniedziałek, 9 września 2013

8.


*Natalie


Kiedy poczułam że samolot dotknął ziemi odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na Harrego. Uśmiechał się.
-Dziękuję - powiedziałam.
-Nie musisz. To była dla mnie przyjemność.
Popatrzyłam na nasze splecione jeszcze palce i zrobiło mi się ciepło na sercu. Jego dotyk naprawdę mnie uspokajał. Kiedy czułam ciepło jego miękkiej dłoni zapominałam o strachu przed lądowaniem.
Byłam tak zapatrzona w Harrego że nawet nie zauważyłam jak Lou, który siedział przed nami się odwrócił.
-No dzieciaczki, wysiadamy - powiedział i wtedy zauważył że trzymamy się za ręce.
Zrobił wielkie oczy i otworzył usta ze zdziwienia, jednak nie skomentował tego w żaden sposób a jedynie uśmiechnął się znacząco i wrócił na swoje miejsce.
-Teraz będzie nam dogryzał przy każdej możliwej okazji. - powiedziałam wstając i sięgając po swoją torbę.
-Nie wydaje mi się. - odezwał się Styles. -Louis jest raczej dyskretny i nie bawią go takie zabawy.
-Raczej...
Kiedy wysiadaliśmy z samolotu, w trakcie sprawdzania dokumentów i odbioru bagażu cały czas zerkaliśmy na siebie i uśmiechaliśmy się dyskretnie. Jakby łączyła nas jakaś tajemnica którą znamy tylko my. To było urocze, jednak nie trwało długo. Jak tylko wyszliśmy z lotniska na chłopaków rzuciła się masa reporterów i fanek; robili zdjęcia, zadawali setki pytań, prosili o autografy. Mimo tego że była prawie czwarta nad ranem. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego i mówiąc szczerze byłam trochę przestraszona i nie wiedziałam jak się zachować. Zauważyłam Ann i Caroline stojące gdzieś z tylu, poza zasięgiem tłumu i szybko do nich podeszłam. Dla nich też to była nowość i wolały przeczekać wszystko na uboczu.
Jednak reporterzy, kiedy już zrobili chyba milion zdjęć chłopakom, skierowali swoją uwagę na nas.
-Jak się czujecie przed pierwszym wspólnym występem?
-Mieliście już jakieś próby?
-Jacy są faceci z zespołu prywatnie?
Próbowałam się odwrócić, zasłonić ale było to niemożliwe bo flesze błyskały z każdej strony.
-Ja... My... To znaczy... - zaczęłam się jąkać.
Ponad głowami tłumu paparazzi zauważyłam twarz Harrego. Patrzył na mnie i był szczerze rozbawiony moją reakcją i całą tą sytuacją.
-Jesteśmy podekscytowane i trochę zdenerwowane, ale bardzo się cieszymy że możemy występować z tak popularnym zespołem jak One Direction. Próby zaczynamy jutro; dziś chcemy odpocząć i może choć trochę pozwiedzać. A co do chłopaków, to prywatnie są tak samo uroczy jak w mediach. - Ann z szerokim uśmiechem odpowiedziała za nas wszystkie, czym oszczędziła mi dalszej kompromitacji. Byłam jej ogromnie wdzięczna.
Swoją drogą, była w tym dobra. Widać było że jej się podoba to zainteresowanie. Już wiedziałyśmy z Caroline kto będzie naszym "rzecznikiem" w przypadku kolejnych pytań od mediów.
-Wystarczy na dziś, musimy już jechać. - głos Christiana przedarł się przez ogólnie panujący chaos.
W całym zamieszaniu poczułam że ktoś chwyta mnie pod ramię i prowadzi w stronę furgonetek zaparkowanych na ulicy. Kiedy udało mi się spojrzeć w jego stronę, zauważyłam że to jakiś ogromny facet, ubrany na czarno i w ciemnych okularach. Domyśliłam się, że musi to być jeden z ochroniarzy całej naszej ekipy.
Kiedy już siedziałam w aucie razem z dziewczynami i ruszyliśmy spod lotniska wyjrzałam przez okno. Zobaczyłam że wiele dziewczyn i fotografów biegnie za nami i mimo że kierowca zdążył już znacznie przyspieszyć wcale nie rezygnowali z tego dziwnego pościgu. Zgubiliśmy ich dopiero kiedy wyjechaliśmy już z terenu lotniska.
Rozsiadłam się wygodnie i popatrzyłam na dziewczyny z lekkim niedowierzaniem na twarzy. W ich oczach zauważyłam to samo. Nagle wszystkie jak na komendę wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Nie mogłyśmy się opanować; to był jeden z tych momentów kiedy śmiejesz się i nie wiesz nawet dokładnie z czego ale nie możesz przestać.
-Co was tak bawi? - usłyszałyśmy rozbawiony głos z tyłu.
To był Christian. W całym tym rozgardiaszu nie zauważyłam nawet jak wsiada do tego samego auta.
-To taki histeryczny śmiech Chris - powiedziałam ocierając łzy - tuszujemy nim panikę.
-Lepiej się przyzwyczajcie bo tak będzie za każdym razem. Tym razem było nas niewiele więc szybko się wymiksowaliśmy, ale zazwyczaj podróżujemy dużo większą grupą i wtedy jest trudniej.
-A gdzie jest ta "reszta grupy" dzisiaj? - spytała Caroline.
-Dotrą pojutrze, ale będą zakwaterowani w innym miejscu niż wy, więc poznacie się dopiero na próbie generalnej.
-A gdzie my będziemy zakwaterowane?
-Wy razem w chłopakami macie zaklepany penthouse.
-A gdzie oni są? Jadę przed nami czy jeszcze tkwią na lotnisku?
-Jadą przed nami.
-Daleko jeszcze?
-Nie zadawaj tyle pytań dziewczyno, - zaśmiał się Chris - jak dojedziemy wszystkiego się dowiesz.
-Jasne. Nat, możesz pożyczyć mi telefon, bo obiecałam rodzicom że zadzwonię jak tylko wylądujemy a swój mam gdzieś głęboko w walizce.
Podałam komórkę Caroline i znów odwróciłam się w stronę okna, podziwiając Rio nocą. 
Pół godziny później parkowaliśmy już pod hotelem. Na chodniku stało kilka dziewczyn które rzuciły się na nasz samochód. Kiedy zobaczyły że to my a nie faceci trochę odpuściły, ale nie pozwoliły nam odejść dopóki nie zrobiły sobie z nami zdjęć.
-Czy one robią sobie zdjęcia z każdym kto choć raz był widziany w towarzystwie chłopaków? - spytała Ann, kiedy już weszłyśmy do hotelu.
-To wydaje się dziwne, ale często się zdarza. - dopowiedział Chris.
Kiedy weszłyśmy do naszego apartamentu, bo nie da się tego inaczej nazwać, byłam bardzo miło zaskoczona. Wyglądało to jak spore mieszkanie i było bardzo w moim stylu.
Na piętrze, na którym się znajdowałyśmy był salon, który był urządzony nowocześnie, ale bardzo przytulnie. Był połączony z   aneksem kuchennym i miał wyjście na niewielki taras.
Ponieważ hotel znajdował się w centrum miasta, widoki nie zachwycały, ale jednocześnie zapewniało to odrobinę prywatności. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.
Na środku pokoju stały porozrzucane walizki i torby chłopaków, a ich samych słychać było na piętrze.
-No dobrze, rozpakujcie się i prześpijcie trochę. Zobaczymy się rano, wpadnę do was na śniadanie. W razie problemów mieszkam prawie naprzeciwko. - powiedział Chris i wyszedł.
Zostawiłyśmy torby tam, gdzie postawił je boy i ruszyłyśmy w stronę odgłosów dochodzących z wyższego poziomu mieszkania.
Kiedy weszłyśmy po schodach, znalazłyśmy się w długim korytarzu, z wieloma parami drzwi po jego obu stronach.
Wpadłyśmy na facetów którzy prawie biegali od jednej sypialni do drugiej próbując chyba wybrać najlepszą. Mnie było obojętne gdzie będę spała. Marzyłam tylko żeby było tam łóżko bo padałam z nóg.
-Wow - usłyszałam głos Zayna przed nami, - a więc to dlatego mamy aż osiem sypialni! - powiedział patrząc na nas.
Reszta chłopaków wyłoniła się z pokoi.
-Mieszkamy razem? - spytał Liam.
-Na to wygląda - uśmiechnęła się Ann.
Zauważyłam na końcu korytarza Harrego, który uśmiechał się do mnie, nie ukrywając zadowolenia z zaistniałej sytuacji. Ja też się z tego cieszyłam. Odkąd przestał patrzeć na mnie jakby chciał mnie zabić wzrokiem, naprawdę lubiłam spędzać z nim czas.
Wróciliśmy po nasze bagaże i zaczęliśmy je taszczyć po schodach. W całym tym zamieszaniu Harry podszedł do mnie nie zwracając niczyjej uwagi i szepnął cicho, tak że tylko ja usłyszałam.
-Już wybrałem ci sypialnię. - uśmiechał się łobuzersko i wziął moją walizkę.
Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i posłusznie poszłam za nim. Postawił swoje bagaże pod jednymi drzwiami a moje przy drzwiach naprzeciwko.
Popatrzył na mnie wyczekująco i uniósł jedną brew. Kiwnęłam lekko głową na znak zgody i uśmiechnęłam się dyskretnie. Mrugnął do mnie, chwycił swoje pakunki i wszedł do swojej sypialni.
Zaczekałam jeszcze chwilę żeby zobaczyć gdzie śpią dziewczyny. Wybrały sobie dwie sypialnie z jednej i drugiej strony mojej. Pożegnałyśmy się i weszłam do swojego pokoju. Był naprawdę maleńki, bo oprócz łóżka i zabudowanej szafy naprzeciwko niego nic więcej by się tam nie zmieściło, jednak absolutnie mi to nie przeszkadzało. Cieszyłam się że mogę wreszcie odpocząć. Kolejnym plusem było to że miałam swoją własną łazienkę, która też nie była duża, ale była w niej toaleta i prysznic, a więc wszystko czego potrzebowałam.
Weszłam pod prysznic i stałam tak przez chwilę pod strumieniem ciepłej wody relaksując się po podróży. Kiedy wyszłam, wytarłam włosy ręcznikiem, drugim owinęłam się cała i usiadłam na łóżku. Kiedy tak myślałam o tym co nas dziś spotkało, za oknem wstawało już słońce. Pomyślałam że w Londynie jest już koło ósmej rano i wtedy przypomniałam sobie, że obiecałam Kate zadzwonić jak tylko wylądujemy. Wstałam i zaczęłam przeszukiwać torebkę. Dopiero po chwili olśniło mnie że przecież dałam telefon Caroline w drodze z lotniska. Miałam nadzieję że jeszcze nie śpi. Wyszłam cicho z pokoju żeby nie obudzić chłopaków i lekko zapukałam do drzwi przyjaciółki. Otworzyła w takim samym stroju jak ja; owinięta tylko ręcznikiem i z mokrymi włosami.
-Domyślam się po co przyszłaś Nat - powiedziała wpuszczając mnie do środka - przed chwilką znalazłam twój telefon w torbie ale myślałam że już śpisz i chciałam ci go oddać rano.
-Nic się nie stało. - uspokoiłam ją. -nie byłby mi potrzebny ale obiecałam przyjaciółce zadzwonić jak będę na miejscu a nie chcę żeby się denerwowała. Pójdę już, bo padam na twarz.
-Do jutra Nat. - pożegnałyśmy się i wyszłam.
Zamknęłam drzwi i odwróciłam się w stronę swoich. To co zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach; Harry Styles w samych bokserkach, z mokrymi włosami stojący przy drzwiach mojej sypialni. Na widok jego umięśnionego ciała, pokrytego tatuażami zaniemówiłam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że przecież ja też stoję przed nim owinięta tylko ręcznikiem. Próbowałam się jakoś zakryć ale nie bardzo miałam czym. Upewniłam się tylko czy ręcznik dokładnie zakrywa wszystko co powinien i podeszłam do niego.
-Co robisz pod moimi drzwiami? - spytałam uśmiechając się i siląc na obojętny ton.
Przez moment nie odpowiadał; przyglądał mi się dokładnie, mierząc wzrokiem od stóp do głów. Dopiero moje chrząknięcie sprowadziło go na ziemię.
-Chciałem tylko powiedzieć ci dobranoc. - uśmiechnął się słodko.
- Nie pomyślałeś że mogę już spać?
-Jak widać nie śpisz. - odpowiedział z miną niewiniątka i oparł się o moje drzwi.
-Ale mogłam. -ziewnęłam zakrywając twarz rękami. -możesz mnie przepuścić?
-Już drugi raz dzisiaj mnie o to prosisz. Kiedy się odsunę znowu uciekniesz?
-Już ci tłumaczyłam że wcale wtedy nie uciekłam Harry.
-No tak, musiałaś coś przemyśleć.
-Owszem.
-Teraz też musisz?
-Nie, teraz muszę już się położyć bo jestem bardzo zmęczona.
-Chciałem z tobą porozmawiać.
-Koniecznie teraz? Naprawdę padam z nóg.... - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Niekoniecznie. Ale chciałem wiedzieć co miałaś na myśli kiedy mówiłaś że mój dotyk sprawia ci przyjemność. - spytał przechylając lekko głowę i opierając jedną rękę o framugę drzwi.
Na jego słowa przeszedł mnie dreszcz. Samo wspomnienie jego dotyku sprawiało że miałam ciarki.
-Eeem... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. - nie potrafię powiedzieć dlaczego. Po prostu twój dotyk mnie uspokaja... i jest... przyjemny.
Złapał mnie za rękę i delikatnie przyciągnął w swoją stronę na tyle blisko że dzieliły nas milimetry. Zanim pomyślałam co robię, odruchowo oparłam dłonie na jego piersiach. Zadrżał lekko i popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
-Czy to też jest przyjemne? - spytał i odgarnął mokre włosy z moich nagich ramion powolnym ruchem.
Zalała mnie fala podniecenia; aż przymknęłam oczy.
-Widzę że tak. - zamruczał mi do ucha.
Mogłabym tak stać wieczność i napawać się jego zapachem. Pachniał bardzo męsko, jednak nie perfumami. To był raczej żel pod prysznic którego zapach parował z jego rozgrzanego jeszcze kąpielą ciała i szampon którym pachniały jego włosy.
Delektowałam się tą chwilą wiedząc że powinnam się opanować. Miałam tylko udawać jego dziewczynę. Nie miałam się w nim zakochać! Co ja robię?!
W nagłym przypływie silnej woli, oderwałam się od jego cudownego ciała i wykorzystując element zaskoczenia odsunęłam go od drzwi zanim zdążył zareagować. Otworzyłam je szybko i weszłam do pokoju. Przez uchylone drzwi powiedziałam tylko -słodkich snów- i przesłałam mu całusa.
-Na pewno będą słodkie - uśmiechnął się i odwrócił w stronę swojej sypialni.
Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku dysząc ciężko.
Co ten facet ma w sobie że tak na mnie działa? Szaleję przy nim jak dziecko na widok lizaka. Czy to możliwe żebym w tak krótkim czasie tak bardzo się zadurzyła? Muszę trochę zwolnić. To się dzieje za szybko!
Z tym postanowieniem wstałam, upewniłam się że drzwi są zamknięte na klucz, w razie gdyby Stylesowi przyszło jeszcze dziś coś głupiego do głowy i położyłam się do łóżka.
W ostatnim przebłysku świadomości, zanim zapadłam w sen, przypomniało mi się że miałam zadzwonić do Kate. Nie miałam jednak już siły aby z nią rozmawiać. Wystukałam tylko krótkiego smsa "Już jestem w Rio i właśnie zasypiam. Wszystko jest O.K. Odezwę się rano. Kocham Cię." Odłożyłam telefon na szafkę przy łóżku, wtuliłam twarz w miękką poduszkę i zasnęłam myśląc o tym, że najbliższy czas będzie prawdopodobnie najlepszym w moim życiu...

6 komentarzy:

  1. Piszesz super !! Też mam swoje opowiadanie ale na fb. Fajnie że tak często dodajesz !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że Ci się podoba:) Gdybyś podała link do swojego opowiadania to chętnie poczytam!

      Usuń
  2. No właśnie ?? Kocham to opowiadanie. A co do tego mojego to stronka na fb nazywa się Love story ;3
    /martyyys

    OdpowiedzUsuń