I'll take you to another world

I'll take you to another world

czwartek, 26 września 2013

 Hej moje Skarby:)

Na początku chciałam Wam bardzo podziękować za to, że czytacie to opowiadanie. Uwielbiam je pisać i bardzo mnie cieszy, że czyta je ktoś oprócz mnie:) Dziękuję też za wszystkie Wasze komentarze, szczególnie martyyys i Julii B. (bo to Wy komentujecie najczęściej:), ale też wszystkim anonimowym, które poświęcają swój czas żeby napisać kilka słów, które mnie bardzo motywują do dalszego pisania. Uwielbiam Was wszystkich i jeszcze raz dziękuję.

Piszę tego krótkiego posta bo chciałabym poznać wasze zdanie na pewien temat. Zbliża się październik i początek kolejnego roku akademickiego, co dla mnie oznacza powrót na uczelnię. W związku z tym niestety nie będę w stanie dodawać kolejnych rozdziałów opowiadania tak często jakbym chciała :( Z góry bardzo Was za to przepraszam i mam nadzieję że mnie zrozumiecie. I teraz pytanie do Was: czy wolicie żebym dodawała krótsze fragmenty ale częściej, czy dłuższe ale trochę rzadziej? Mam na myśli np. krótkie dwa razy w tygodniu, czy długie raz? Będę wdzięczna za każdą opinię i każdy komentarz.
Jeszcze raz dziękuję że to czytacie i bardzo Was pozdrawiam i całuję:*

KasiaK

PS. Na pocieszenie i na zachętę dodaję kilka fotek i gifów naszego ulubionego przystojniaka:D













środa, 25 września 2013

14.


*Harry


Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach, osuszając mokre włosy ręcznikiem i zauważyłem że Natalie już nie śpi. Siedziała owinięta prześcieradłem i przyglądała mi się z uśmiechem. Podszedłem i pochyliłem się nad nią.
-Dzień dobry księżniczko. - zamruczałem i pocałowałem jej słodkie usta.
Pociągnęła mnie do siebie tak, że wylądowałem na niej, przygniatając ją ciężarem swojego ciała do łóżka.
-Obudziłam się a ciebie nie było, - powiedziała patrząc mi w oczy i przeczesując palcami moje mokre
jeszcze po kąpieli loki. - już myślałam że tym razem to ty uciekłeś.
-Nigdy od ciebie nie ucieknę, - odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy - spałaś tak twardo, że nie chciałem cię budzić.
-Która godzina? - spytała.
-Wpół do ósmej.
-To chyba nasz nowy rekord, - zaśmiała się - odkąd tu przyjechaliśmy nie wstałam jeszcze tak wcześnie.
-Więc dziś masz okazję. - cmoknąłem ją w czubek nosa.
Podniosłem się i wyciągnąłem rękę, żeby pomóc jej wstać. Chwyciła ją i zwinnie wyszła z ciepłej pościeli.
-W takim razie teraz ja biegnę pod prysznic i zejdziemy zrobić wszystkim śniadanie. - pocałowała przelotnie mój bark, bo bez stawania na palcach tylko tam dosięgała i zniknęła za drzwiami łazienki.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wyciągnąłem czyste ubranie, które miałem zamiar dziś włożyć. Ubrałem zwykły czarny t-shirt i dżinsy i usiadłem na łóżku, czekając aż Nat wyjdzie.
Kilka minut później pojawiła się owinięta moim ręcznikiem, z mokrymi włosami i pachnąca moim żelem pod prysznic.
-Muszę na chwilkę skoczyć do siebie po jakieś ubrania i za moment wracam. - pocałowała mnie szybko i wyszła na korytarz. Od razu miałem ochotę pobiec za nią, ale wiedziałem że muszę przywyknąć do tego, że czasem będziemy się rozstawać na dłużej i że jest to nieuniknione.


*Natalie


Zamknęłam drzwi, odwróciłam się i wpadłam na Nialla w samych bokserkach.
-No witam panią. - objął mnie z szerokim uśmiechem.
Zauważyłam że uważnie mi się przygląda, a stałam owinięta jedynie ręcznikiem.
-O, hej precelku. - zaśmiałam się.
-Widzę że dobrze się bawiliście, - uniósł brwi -tylko czemu z samego rana przemykasz ukradkiem do siebie?
Uśmiechnęłam się i klepnęłam go w ramię.
-Nie przemykam, tylko idę się ubrać i nie chcę nikogo obudzić. A za chwilę mamy zamiar zejść na śniadanie.
-To tak jak ja. Poczekam na ciebie u Harrego i zejdziemy razem, ok?
-Jasne. - pomachałam mu i weszłam do swojej sypialni.
Założyłam pierwsze co wpadło mi w ręce i poszłam wysuszyć włosy. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam jeszcze tylko telefon i pobiegłam do chłopaków. Zapukałam.
-Nie musisz pukać. - powiedział Harry otwierając drzwi i obejmując mnie od progu.
-Gotowi? - spytałam z uśmiechem - Nie ubierasz się Niall?
-Nie, - odrzekł blondyn - tak mi dobrze.
Zeszliśmy na dół. Pozostali jeszcze spali, więc salon był pusty i cichy. Otworzyłam drzwi na taras, żeby wpuścić odrobinę świeżego, powietrza, które o tej porze roku w Brazylii miało około 26 stopni, mimo tego że w sierpniu wypada tutaj zima.
Podeszłam do stołu, gdzie faceci już ułożyli wyjęte z lodówki warzywa i owoce. Nie mając pomysłu na śniadanie, postanowiliśmy zrobić jajka z warzywami.
Proces produkcji posiłku był tak zabawny, że naładował mi akumulatorki dobrym humorem na resztę dnia; Niall i Harry prześcigali się w wygłupach. Kiedy skończyliśmy, bałagan jaki przy tym powstał mnie przeraził. Sprzątane zajęło nam więcej czasu niż samo "gotowanie". Gdy już siedzieliśmy przy stole i czekaliśmy aż reszta przyjaciół zejdzie, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni. Harry wstał i otworzy.
-Hej dzieciaki. - przywitał się Chris. - Widzę że już nie śpicie.
Był w dobrym humorze, co mnie cieszyło bo oznaczało dobre wieści.
-Cześć Chris, zjesz z nami? - wskazałam na przygotowane jedzenie.
-Dzięki, ale już jadłem. Przyszedłem tylko przekazać wam dobre nowiny. Jesteście sami?
-Jak widać, - odpowiedział Harry - reszta jeszcze śpi.
-To dobrze. Chciałem wam pogratulować. - rozłożył na stole gazetę, którą wyjął spod marynarki. -Świetnie wam wczoraj poszło. To tylko jedna z wielu gazet które piszą o waszym wyjściu.
Popatrzyłam na okładkę; było tam wielkie zdjęcie Harrego i mnie w ogródku restauracji, uśmiechających się do siebie czule.
Popatrzyliśmy na siebie z Harrym. Widziałam w jego oczach niepewność i wiedziałam o czym myśli bo ja myślałam o tym samym: czy powinniśmy przyznać się Christianowi do tego co tak na prawdę nas łączy?
-Chris... - zaczął Harry. Czyli uznał że powinniśmy. - Nie wiem jak ci to powiedzieć...
Obserwowałam reakcję Faceta. Bardzo bałam się jak zareaguje. Zauważyłam że Niall też nie odrywa od niego wzroku.
-Wiem że mieliśmy z Natalie tylko udawać związek...
-Nie wysilaj się Harry. - przerwał mu manager - Domyślam się co chcesz mi powiedzieć i pozwolę sobie uprzedzić cię. Wiem że z Natalie połączyło cię coś więcej, nie jestem ślepy. Widziałem to już wcześniej i dlatego tak bardzo was upilałem żebyście się kontrolowali kiedy w pobliżu były media. - zaśmiał się szczerze.
-Serio? - Harry wyglądał na zdziwionego. Tak samo z resztą jak ja i Niall.
-Serio. Nie byłem tylko pewien reakcji szefostwa na tę nowinę, więc nie będę ukrywał że się z nimi kontaktowałem w tej sprawie i oni także nie mają nic przeciwko. Pod warunkiem że nie złamiecie postanowień umowy, to znaczy na razie nie okazujcie sobie zbytnio uczuć publicznie. Plan pozostaje taki jaki był, ale prywatnie możecie robić co chcecie.
-Kamień spadł mi z serca. - powiedział Hazz, podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Dzięki Chris. - odezwałam się, obejmując Stylesa.
-Nie macie za co dziękować. Dobra, to ja już lecę. Dziś macie jeszcze wolne, ale jutro o dziewiątej mamy wywiad w telewizji śniadaniowej, a o szóstej wieczorem wyjeżdżamy do São Paulo na kolejny koncert. To do zobaczenia jutro o ósmej.
Kiedy Chris wyszedł popatrzyłam na Harrego z niedowierzaniem i radością. On też wyglądał na ucieszonego. Nagle chwycił mnie, podniósł i obrócił się dokoła śmiejąc się przy tym głośno.
-Wszystko zaczyna się układać Nati! - patrzył mi w oczy rozradowany. -To musi być jakiś znak.
-Nie potrzebuję żadnych znaków żeby wiedzieć że jest nam razem cudownie i nie chce nic więcej tylko być z tobą. - pocałowałam go mocno w usta.
-Ekhem... - Niall zakasłał znacząco.
-Wybacz precelku. - zaśmiałam się głośno, wysunęłam z objęć Harrego i przytuliłam blondyna.
-No zdecyduj się wreszcie Natalie, albo Harry albo Niall, nie możesz mieć obu. - usłyszałam rozbawiony głos Louisa, schodzącego ze schodów razem z resztą towarzystwa.
-Spokojnie Lou, - odezwał się Harry - Nat jest tylko moja. - Podszedł i objął mnie władczo. - Kocham cię. - wyszeptał tak, że już tylko ja usłyszałam.
Ścisnęłam jego dłoń i pocałowałam w policzek, dając do zrozumienia że czuję to samo. Dlaczego nie powiedziałam tego głośno? Bo się bałam. Bałam się, że te słowa wszystko zepsują, że będzie tak jak poprzednio. Wiedziałam że Harry nie jest taki jak Tom, ale podświadomie broniłam się przed wyznaniem mu uczucia, żeby nie czuć się tak bardzo zraniona gdyby coś nam nie wyszło. Bałam się przyznać sama przed sobą, że zakochałam się w nim do szaleństwa!
-Widzę że nie próżnowaliście. - moje rozmyślania przerwał głos Liama - Pysznie to wygląda.
Usiedliśmy przy stole i zabraliśmy się za jedzenie.
-Chris był przed chwilą. - powiedziałam żując kawałek tosta -Jutro o dziewiątej macie wywiad, a o szóstej  wieczorem ruszamy w drogę do São Paulo.
-Kurczę, szkoda, - Zayn wziął duży łyk soku - podoba mi się tutaj, a nawet nie zdążyliśmy nic zobaczyć.
Reszta przytaknęła mu bez entuzjazmu.
-Jutro muszę oddać auto, ale jak chcecie, to możemy dziś jeszcze gdzieś pojechać. - zaproponowałam.
-A zmieścimy się? - spytała Ann.
-Jedna osoba ponad komplet, to jeszcze nie problem, - zaśmiałam się - najwyżej usiądziesz Niallowi na kolanach.
Przyjaciółka popatrzyła na blondyna i zaczerwieniła się lekko. Czyżbym o czymś nie wiedziała?
-Czyli jedziemy na wycieczkę! - Lou zaklaskał radośnie.

Po zjedzeniu śniadania, siedzieliśmy na tarasie i czekaliśmy na Irlandczyka, który poszedł się w końcu ubrać i planowaliśmy ostatni wolny dzień w Rio.
Siedziałam na kolanach Harrego i mierzwiłam jego niesforne loki.
-Zepsujesz mi fryzurę. - strącił moją rękę rozbawiony.
-Wybacz kochanie, -zaśmiałam się -jak chcesz to na noc założę ci wałki i spryskam lakierem. Jutro będziesz miał fryzurę trwałą jak cholera.
-Obejdzie się, - klepnął mnie w pośladki - wolę jak powiewają seksownie na wietrze. Dziewczyny na to lecą. - puścił oczko do chłopaków.
-Pfff... - odwróciłam się do dziewczyn i zaczęłam rozmowę jakby nigdy nic.
-Nie jesteś o mnie zazdrosna? - dociekał rozbawiony.
-Ani trochę. - odwróciłam się do niego - Ale lepiej nie dawaj mi powodów żebym była, bo przekonasz się jaka potrafię być wredna. - pogroziłam mu palcem.
Faceci zaśmiali się głośno.
-No i to rozumiem, - cmoknął mnie w ramię - ja też jestem o ciebie bardzo zazdrosny i uważam że to znak że nam zależy.
-Jaki się z ciebie zrobił romantyk Hazz. - zakpił Louis.
Popatrzyłam na Harrego; nie wyglądał wcale na zakłopotanego. Widocznie nie wstydził się tego co czuł bo wiedział że to prawda.

-Już jestem. - Niall usiadł na wolnym leżaku. - To co idziemy?
-Wyglądasz ślicznie precelku. - zaśmiałam się.
-Czy ja ci przypominam precla? - wstał rozbawiony i podszedł podając mi rękę i pomagając wstać z kolan Harrego.
-Bardzo, - popatrzyłam na niego z uśmiechem, - jesteś tak samo zakręcony.
-Tu się z tobą zgodzę! - do naszych żartów dołączył Louis.
-No już niech wam będzie, ale ruszmy się bo marnujemy tylko ostatni wolny dzień.

Wepchnęliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Ja prowadziłam, obok mnie siedział Harry a z tyłu wcisnęła się cała reszta. Ann musiała usiąść Niallowi na kolanach, tak jak mówiłam przy stole, ale nie wydawali się zmartwieni tym faktem.
-To gdzie jedziemy najpierw? - spytałam zatrzymując się na czerwonym świetle.
-To ty znasz miasto, więc prowadź. - Carol rozłożyła bezradnie ramiona.
-Bez przesady. Byłam tu dwa razy, to za mało żeby znać ulice na wyrywki.
-Może ustalmy na co mamy ochotę. - zaproponował Liam.
-Pomnik i muzea już widziałyśmy, - dodała Caroline - wymyślcie coś innego.
-Może pojeździjmy po mieście, a jak nas coś zainteresuje to po prostu się zatrzymam.
Reszta zgodziła się z moim pomysłem i ruszyliśmy przed siebie w bliżej nieokreślonym kierunku. Kręciliśmy się trochę po centrum, potem pojechaliśmy w mniej uczęszczane części miasta i na całkowite odludzia. Właśnie tam spodobało nam się najbardziej. Trafiliśmy na niewielką dziką plażę, gdzie nie było nikogo poza nami, tylko ocean, słońce i piasek. Zostawiliśmy samochód i pobiegliśmy szybko do wody.
Po drodze zrzucaliśmy buty i ubrania, nie musząc się o nie martwić, bo byliśmy całkiem sami. To było takie dziecięco radosne, że trudno było uwierzyć że dzieje się na prawdę, po tych kilku dniach gdzie na każdym kroku towarzyszyli nam paparazzi. Śmiejąc się głośno wskoczyliśmy do wody; chlapaliśmy się, popychaliśmy i wskakiwaliśmy na siebie nawzajem delektując się tą cudowną chwilą beztroski. Harry podszedł do mnie i wziął na ręce. Wniósł mnie głębiej i wrzucił do wody tak, że byłam całkowicie mokra. Wynurzyłam się kaszląc i plując, ale z szerokim uśmiechem na twarzy. Zobaczyłam tylko plecy Stylesa, który w obawie przed zemstą uciekał właśnie na ląd. Nie zamierzałam go gonić. Wiedziałam że i tak jeszcze nadarzy się okazja. Szłam powoli obserwując resztę znajomych, którzy też świetnie się bawili. Zauważyłam że dziewczyny zaczęły dobrze dogadywać się z facetami i bardzo się polubili. Wygłupom nie było końca.
Dotarłam do brzegu, cała ociekając wodą i namierzyłam wzrokiem Harrego; stał oparty o jedną z palm i szczerzył się jak szalony, dumny chyba ze swojego dowcipu. Kiedy szłam w jego stronę zaczął się cofać.
-Boisz się takiej małej dziewczynki jak ja? - drwiłam z niego - Ty, taki wielki macho?
-To zależy jakie masz zamiary. - zatrzymał się i obserwował moją reakcję.
-Raczej nie wezmę cię na ręce i nie zaniosę do wody, więc chyba nie masz się czego obawiać. - rozłożyłam ręce w geście kapitulacji.
Zaśmiał się i wyszedł zza drzewa idąc w moją stronę. Podziwiałam jego boskie, mokre ciało. Uwielbiałam w nim każdy szczegół; to jak się poruszał, to jak odrzucał mokre włosy z czoła, to jak patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem nie będąc do końca pewnym moich zamiarów.
Objął mnie, pochylił się i pocałował. Miał zimne, mokre usta, ale kiedy złączył je z moimi zrobiło mi się gorąco. Objęłam go w pasie i przylgnęłam do niego całym ciałem, a on owinął ramiona wokół moich i pocałował mnie w czoło. Staliśmy wtuleni w siebie i obserwowaliśmy naszych przyjaciół.
W pewnej chwili usłyszałam, że w kieszeni moich porzuconych gdzieś na piasku szortów dzwoni telefon. Podbiegłam szybko i wyciągnęłam go zanim przestał. Spojrzałam na numer który się wyświetlił i zamarłam. Wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę nie wiedząc jak zareagować. W końcu odebrałam.
-Halo. - wydusiłam z siebie.
-Hej Nati. - usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos - Cieszę się że się nie rozłączyłaś. Dobrze cię znowu słyszeć.
-Czego chcesz? - spytałam szorstko.
-Ooo... Chyba nie jesteś zbyt zadowolona że dzwonię.
-Tak bardzo cię to dziwi? Po tym co mi zrobiłeś?
Usłyszałam głębokie westchnienie.
-Wiem kochanie i chciałem cię bardzo za to przeprosić. Zrozumiałem to dopiero teraz, że zachowałem się jak skończony idiota.
-Nie mów do mnie kochanie! - mój głos zaczął drżeć - Straciłeś do tego prawo zostawiając mnie jak niepotrzebny przedmiot rok temu!
-Proszę cię, nie mów tak. Nie wiesz jak się czułem kiedy to robiłem. Mi też było ciężko.
-Tobie było ciężko? - prychnęłam - Chyba sobie kpisz...
-Błagam cię, daj mi to wszystko wytłumaczyć... Proszę cię. Chcę żebyś mnie zrozumiała.
-Mogłeś mi to wytłumaczyć zanim wyjechałeś! Zanim postanowiłeś zrobić mi tę, jakże uroczą niespodziankę w postaci krótkiej notki mówiącej że moje życie właśnie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni! Że wszystkie nasze plany na wspólną przyszłość właśnie trafił szlag! - byłam tak wściekła, że nie zorientowałam się nawet że zaczęłam krzyczeć.
-Natalko... - próbował mi przerwać, używając polskiej wersji mojego imienia, bo wiedział że zawsze mnie to bawiło. Jednak nie tym razem.
-Po co w ogóle dzwonisz? Dlaczego nagle po roku całkowitej ciszy postanowiłeś mi to wszystko wytłumaczyć? Akurat teraz?
-Widziałem cię ostatnio w telewizji, a w dzisiejszej gazecie było twoje zdjęcie z jakimś facetem i kiedy to zobaczyłem poczułem jakby ktoś wbijał mi nóż w serce! Zrozumiałem że ciągle coś do ciebie czuję i nie mogę pozwolić żeby ktoś mi ciebie odebrał.
-Po pierwsze to nie jakiś facet, tylko mój facet! Pierwszy facet po twoim odejściu, przy którym znów czuję się kochana i którego uwielbiam!  A po drugie, to nawet nie wiesz ile radości sprawiają mi twoje słowa! Bardzo się cieszę że, jak to mówisz, masz nóż w sercu! Ja się tak czułam przez kilka miesięcy po twoim odejściu, a nawet gorzej bo nie wiedziałam dlaczego to zrobiłeś!
-Proszę cię, daj mi się wytłumaczyć... Ja cię naprawdę kocham Natalie!
-Już za późno Tom! Nie ma już co tłumaczyć! Najlepszym dowodem twojej "miłości", było to co zrobiłeś i już żadne słowa ani prośby nie sprawią że zmienię zdanie o tobie. Zdążyłam się już zorientować jaki jesteś naprawdę i wiem że nie możesz po prostu znieść tego, że nie siedzę w kącie i nie rozpaczam po tobie, tylko znowu układam sobie życie i jestem szczęśliwa! To właśnie to cię tak naprawdę boli a nie to że mnie kochasz!
-Ale ja chcę żebyś była szczęśliwa, kochanie! Tylko chcę żebyś była szczęśliwa ze mną!
-Skończ pieprzyć te głupoty bo chyba sam nawet w nie nie wierzysz! Gdybyś chciał żebym była szczęśliwa to byłbyś ze mną przez ostatni rok! A nie wiem czy zauważyłeś, ale grzałeś dupę w Kanadzie a ja zostałam sama!
-Nati...
-Nie ma sensu dłużej drążyć tego tematu Tom. Po prostu zrozum że między nami już NIGDY nie będzie tak jak kiedyś!
-Nikt nigdy nie da ci tego co ja! - teraz to on podniósł głos - Dobrze wiesz, że tylko ze mną byłaś naprawdę szczęśliwa! Zrozum to!
-To ty w końcu zrozum że to było kiedyś! Teraz mam nowe życie! - wybuchłam. Moje emocje znalazły ujście w krzyku i łzach którymi się zalałam - Jestem z Harrym i kocham go nad życie! Dopiero przy nim zrozumiałam czym jest miłość! To co czułam będąc z tobą, było tylko jakąś jej marną imitacją! Ty nigdy nie byłeś dla mnie taki jak on jest! On nie tylko mówi mi że kocha, ale też okazuje to w każdym najdrobniejszym geście! Wiem że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji i jestem pewna, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego jak ty! Nie chcę cię znać Tom! Zrozum wreszcie, że bez ciebie jest mi dobrze! Że w końcu jestem zajebiście szczęśliwa i nawet ty nie jesteś w stanie tego zmienić, chociaż wiem że bardzo ci na tym zależy! Udław się tą swoją pseudo miłością i nie dzwoń więcej!
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon w piasek. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że klęczę na plaży, zalana łzami i aż zanoszę się płaczem. Usiadłam na tyłku i ukryłam twarz z dłoniach. Po chwili zdałam sobie sprawę, że Harry słyszał całą rozmowę! Podniosłam oczy i zobaczyłam że stoi kilka kroków ode mnie, z miną której nie potrafiłam rozgryźć i uważnie mi się przygląda.
-Przepraszam cię... - wykrztusiłam tylko i znów ukryłam twarz. - Nie powinieneś był tego słuchać!
Po chwili usłyszałam że siada obok mnie. Popatrzyłam na niego. Wyglądał jakby nie wiedział co zrobić. Zrobiło mi się go żal; na pewno przestraszył się mojej reakcji. Jego twarz była bardzo napięta; może jednak jest na mnie zły?
-Naprawdę cię przepraszam Harry... - wyszeptałam.
-Skarbie... - poczułam że delikatnie gładzi moje włosy. Był taki czuły, nawet w takiej chwili.
Odwróciłam się i rzuciłam mu się w ramiona. Zachwiał się i musiał się podeprzeć, ale już po chwili obejmował mnie ciasno, głaskał moje włosy i bujał się lekko w przód i w tył, trzymając mnie na kolanach jak małe dziecko szukające pocieszenia u taty.
-Ciii... - szeptał mi do ucha - Już po wszystkim Nati. Teraz już będzie wszystko dobrze.
Wtuliłam się w niego i słuchałam bicia jego serca i jego oddechu. Powoli zaczęłam się uspokajać...
Popatrzyłam na Harrego; wydawał się być spokojny, a wręcz lekko się uśmiechał.
-Nie jesteś zły? - spytałam cicho.
-Nie jestem. Nie mam powodu Nati.
-Ale musiałeś słuchać tego wszystkiego... Przepraszam że tak wybuchłam...
-Ale ja się bardzo cieszę że to wszystko słyszałem.
-Cieszysz się?
-Tak.
-Dlaczego?
-Powiedziałaś mu że mnie kochasz... - popatrzył na mnie z delikatnym uśmiechem i pogłaskał mój policzek - A wręcz wykrzyczałaś, że kochasz mnie nad życie. - pokazał równy rząd 
białych zębów.
Zaczerwieniłam się. No tak. Właśnie tak powiedziałam.
-W porządku Nati... - podniósł moją twarz tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy - Zaczynam teraz rozumieć dlaczego nie powiedziałaś mi tego nigdy wcześniej.
-Przepraszam...
-Przestań przepraszać aniołku. Ja też cię bardzo kocham i tylko to się liczy.
-Chciałam ci to powiedzieć Harry, ale bałam się do tego przyznać sama przed sobą. Nie chciałam znów czuć się zraniona gdyby coś nam nie wyszło.
-Ja na pewno nigdy nie zranię cię tak jak on. Możesz być tego pewna. I nie pozwolę żeby ktokolwiek cię zranił.
-Jesteś cudowny. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Powinnam powiedzieć ci to w inny sposób.
-Mam wszystko co najlepsze kochanie. - odgarnął włosy z mojego ramienia i złożył na nim cudowny pocałunek.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, obserwując resztę znajomych, tak zajętych zabawą że nawet nie zauważyli całej sytuacji która miała miejsce przed chwilą.
Zaczęło mi się robić zimno od mokrej bielizny, którą miałam cały czas na sobie, więc ukryłam się za kilkoma krzakami i założyłam suche ciuchy. Harry zrobił to samo.
Staliśmy nad brzegiem wody, czekając aż nasi przyjaciele w końcu wyjdą.
-Robi mi się gorąco kiedy pomyślę, że nie masz na sobie bielizny... - zamruczał mi do ucha, obejmując mnie od tyłu.
Zaśmiałam się.
-Tylko jedno ci w głowie...
-Masz rację, tylko jedno. Tylko ty...

sobota, 21 września 2013

13.


*Harry


Natalie popatrzyła na mnie zaskoczona. Usiadłem i podniosłem ją razem ze sobą.
-Chyba powinniśmy zachować jeszcze przynajmniej pozory - uśmiechnęła się - dziewczyny byłyby zdziwione że po pierwszym wyjściu na kawę TAK bardzo się zbliżyliśmy.
-Chyba masz rację, ale nie zamierzam już dłużej udawać że nic nas nie łączy. Po prostu będziemy im dawkować wrażenia. - powiedziałem rozbawiony.
Usiedliśmy prosto na kanapie i odsunęliśmy się od siebie nieznacznie, a Natalie poprawiła moje roztrzepane przez nią włosy. Kroki na korytarzu zbliżały się do naszych drzwi. Patrzyliśmy na nie wyczekująco. Kiedy usłyszeliśmy że się otwierają popatrzyłem z rozbawieniem na Nat, która siedziała sztywno jakby połknęła kij.
-O, widzę że nie tylko my się nudziliśmy na mieście. - zaśmiał się Louis kiedy weszli do środka.
Oczy reszty przyjaciół też były zwrócone na nas, z tą różnicą że faceci patrzyli z uprzejmym zainteresowaniem i lekkim rozbawieniem, a dziewczyny ze słabo skrywaną ciekawością.
-My się wcale nie nudziliśmy, - odezwałem się - po prostu chodził za nami jakiś fotograf którego nie mogliśmy się pozbyć, więc postanowiliśmy wrócić do domu i napić się czegoś. - wskazałem głową na butelkę wina stojącą na stoliku.
-U nas było to samo - Niall usiadł koło Natalie i oparł się wygodnie, rozkładając ręce na oparciu - jak tylko wyszliśmy z samochodu pod barem, gdzie zatrzymaliśmy się po coś do picia, zauważyliśmy że ktoś robi nam zdjęcia, a potem jeździł za nami aż wróciliśmy do hotelu.
-Czyli normalka. - dodał Louis - Może zamówimy jakiś alkohol i napijemy się tutaj w spokoju.
-Nie zamawiajcie - odezwała się Nat - i tak miałam iść do sklepu, więc po prostu coś kupię. Ann, Carol, pójdziecie ze mną? - wstała i sięgnęła po torebkę.
Wiedziałem że robi to tylko po to, żeby porozmawiać z dziewczynami na osobności i wytłumaczyć im mniej więcej sytuację, żeby przestały reagować tak dziwnie na widok mnie i Nati razem.
-Jasne. - odpowiedziała Ann chętnie wstając i ruszając za moją Małą. Caroline poszła w jej ślady i chwilę później zniknęły za drzwiami.
-No to opowiadaj! - Zayn zwrócił się do mnie, rozsiadł się wygodnie i czekał na moją historię.
Reszta chłopaków też patrzyła na mnie wyczekująco.
-Ale o czym konkretnie? - nie wiedziałem od czego zacząć.
-O wszystkim. Laski też szaleją z ciekawości. Cały czas pytały nas co was łączy i mogę się założyć że nie dadzą Nat spokoju, dopóki im czegoś nie zdradzi.
-Ale my niczego nie ukrywamy - wzruszyłem ramionami - a przynajmniej nie przed wami.
-Oprócz tego, że Harry spędził dzisiejszą noc w sypialni Natalie - Louis uniósł brwi.
Rozległy się gwizdy i głupawe śmiechy.
-Zachowujecie się jak dzieci. - pokręciłem głową - Po pierwsze jestem dorosły i Nat też, więc możemy robić to, na co mamy ochotę i nic wam do tego, a po drugie już ci mówiłem Louis, że do niczego nie doszło. Po prostu poszedłem się z nią pożegnać, ale byłem tak zmęczony że zasnąłem.
-No dobrze - wtrącił się Liam - powiedzmy że ci wierzymy. A teraz opowiadaj jak wam dziś poszło z tym reporterem.
-Nie jestem pewien - wzruszyłem ramionami - chyba dobrze. Zauważył nas już w kawiarni przy śniadaniu i chodził za nami aż wróciliśmy do hotelu. Okaże się jak to trafi do mediów.
-Chyba nie przesadziłeś z czułościami?
-Starałem się. - faceci się zaśmiali.
-Aż tak cię wzięło? - spytał Liam już całkiem poważnie.
-Aż tak. Już wam mówiłem i od tamtej pory nic się nie zmieniło.
-No, Hazzuś, - Lou poklepał mnie po ramieniu - chyba w końcu dojrzałeś do poważnego związku.
-Dojrzewanie nie ma tu nic do rzeczy, - sięgnąłem po mój kieliszek i upiłem łyk wina - po prostu w końcu trafiłem na odpowiednią dziewczynę przy której zrozumiałem czym jest prawdziwa miłość a nie jakieś dziecinne zauroczenia.
Faceci patrzyli na mnie z powagą. Wiedziałem że mnie rozumieją i wiedzą że mówię poważnie, bo znali mnie lepiej niż ktokolwiek inny.

Kilka minut później wróciły dziewczyny. Ann i Carol poszły do kuchni po szklanki i jakieś przekąski, a Nat podeszła do nas, wyjmując z torby i stawiając na stoliku dwie duże butelki wódki i inne napoje.
-I jak? - spytałem konspiracyjnym szeptem. Zauważyłem że reszta facetów też uważnie się przysłuchuje.
-Wszystko w porządku - Nat popatrzyła na mnie a potem na chłopaków. - powiedziałam że już w samolocie zaczęliśmy dobrze się dogadywać, potem kilka razy wpadliśmy na siebie na korytarzu, a wczoraj wieczorem przyszedłeś do mnie porozmawiać i zbliżyliśmy się jeszcze bardziej. - lekko się zaczerwieniła - Dodałam też, że bardzo cię lubię i że wszystko idzie w dobrym kierunku.
Faceci zaśmiali się cicho na widok zakłopotania brunetki.
-Nie musisz się nas krępować Nati. - powiedział z uśmiechem Niall - Uważamy że jesteście z Harrym fajną parą i będziemy was wspierać, bo jesteśmy przyjaciółmi. - powiedział już całkiem poważnie, a pozostali faceci zgodnie mu przytaknęli.
Nie będę ukrywać że trochę się tym wzruszyłem. Naprawdę kochałem tych ludzi i wiedziałem że oni mnie też, a teraz zaakceptowali także moją ukochaną.
-Dzięki chłopki - Nat lekko się uśmiechnęła - naprawdę jesteście cudowni.
Po chwili dołączyły do nas Ann i Carol, jednak już nie przyglądały mi się podejrzliwie i atmosfera znowu była luźna i sprzyjająca dobrej zabawie.
Siedziałem obok Natalie i nie musiałem już uważać żeby jej nie dotknąć. Mogłem ją objąć i przytulić i na nikim nie robiło to już wrażenia.
Kiedy trochę wypiliśmy, usiadła na moich kolanach i objęła mnie jedną ręką. To było tak naturalne i oczywiste, jakbyśmy robili to zawsze. Nikt się nie dziwił, nikt nie patrzył podejrzliwie. Wszyscy rozmawialiśmy, śmialiśmy się głośno i po prostu dobrze się bawiliśmy.
-Jest cudownie. - Natalie przytuliła się i wyszeptała mi do ucha.
Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją w szyję.
-Z tobą zawsze jest mi cudownie, Aniołku. - powiedziałem cicho patrząc jej prosto w oczy.
Cmoknęła czubek mojej głowy i z uśmiechem na ustach wróciła do rozmowy z resztą przyjaciół.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku; przyglądałem się jej z bliska, mając ją cały czas na kolanach, i podziwiałem każdy szczegół jej twarzy. Jej piękne, niebieskie oczy błyszczały radośnie, a słodkie, miękkie usta co chwilę wyginały się w szczerym uśmiechu. Długie, ciemne włosy omiatały moją twarz, za każdym razem kiedy Nat odwracała głowę, a ich zapach przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Byłem zafascynowany tą dziewczyną. Zawładnęła moim ciałem i moją duszą. Każdy jej dotyk, nawet najlżejszy i całkiem przypadkowy, powodował że krew w moich żyłach zaczynała wrzeć. Nawet teraz, kiedy zajęta była rozmową, bezwiednie głaskała delikatnymi palcami moją szyję, wplatała palce we włosy i gładziła mnie po policzku, co sprawiało że miałem ochotę mruczeć jak kot bo było mi tak dobrze i przyjemnie. Choć nie zdawała sobie nawet z tego sprawy, sprawiała że miałem ochotę wziąć ją na ręce, zanieść do swojej sypialni i spędzić resztę wieczoru tylko z nią, całując jej gładką, pachnącą skórę i tuląc jej drobne ciało w moich ramionach.
Widziałem jednak, że dobrze się bawi i nie chciałem tego psuć, więc postanowiłem przełożyć moje plany na później. Natalie, jakby czytając mi w myślach, odwróciła się i popatrzyła na mnie spod przymrużonych powiek. Aż zadrżałem. Po tym spojrzeniu zrozumiałem że dziewczyna czuje to samo co ja. Patrzyła na mnie dokładnie tak, jak wtedy kiedy tańczyła dla mnie na plaży, wzrokiem pełnym pożądania.
-Czuję że myślisz o tym samym co ja - wyszeptała mi do ucha.
-Czujesz?
-Bardzo wyraźnie... - zamruczała.
Zrobiło mi się gorąco.
-Nati, to twoja piosenka! - z transu wyrwał mnie głośny krzyk pijanej już Carol.
Dziewczyny poderwały się i zaczęły szaleńczo tańczyć, zachęcając facetów żeby do nich dołączyli. Niall i Zayn posłusznie wstali i z głośnym uśmiechem ruszyli na "parkiet".
-Chodź. - Natalie wstała i pociągnęła mnie za sobą.
-Nie potrafię Nati... - próbowałem się bronić.
-Potrafisz. - zaśmiała się i chwyciła mnie za ręce.
Zaczęła się ruszać w rytm piosenki. Obeszła mnie tanecznym krokiem i stanęła za mną, kładąc mi dłonie na biodrach, powoli przesuwając je w górę i zatrzymując na moich piersiach. Wyciągnąłem ręce do tyłu próbując dosięgnąć jej pośladków, co okazało się trudniejsze niż myślałem, bo była sporo niższa ode mnie. Zaśmiała się i przysunęła, ułatwiając mi to. Ścisnąłem lekko jej tyłek.
-Auu! Ale pan niegrzeczny, panie Styles. - powiedziała z rozbawieniem.
Wszyscy bawili się tak dobrze, że nie zwracali na nas uwagi.
Odwróciłem się twarzą w jej stronę, chwyciłem w pasie i uniosłem, a ona oplotła mnie nogami, co od razu uruchomiło moją wyobraźnię. Pochyliła się, objęła moją twarz rękami i złożyła na moich ustach gorący pocałunek. Czułem się jakbym mógł latać. Przepełniała mnie radość i jednocześnie podniecenie.
Wyrwała mi się i stanęła naprzeciwko. Patrzyła mi w oczy i znów zaczęła się ruszać zmysłowo w rytm muzyki. Zarzucała włosami, poruszała biodrami i wypinała piersi sprawiając że miękły mi kolana. Podeszła powoli, odwróciła się i przywarła do mnie plecami. Zaczęła znów poruszać biodrami, ocierając się o mnie. Podniosła ręce i zarzuciła mi je na szyję, nie odwracając się. Złapałem jej nadgarstki i powoli zsuwałem swoje dłonie, wzdłuż jej rąk zatrzymując się na biodrach. Nie przestawała nimi kołysać, wzbudzając we mnie ogromne pożądanie. Zadrżałem i aż syknąłem. Usłyszała to i odwróciła głowę w moją stronę, patrząc mi w oczy. Uśmiechnęła się z satysfakcją i obróciła do mnie całe swoje ciało. Zarzuciła mi ręce na ramiona i przysunęła blisko, a ja objąłem ją z całej siły. Kołysaliśmy się w melodię patrząc na siebie i wyznając sobie uczucie bez użycia słów. Z resztą, nawet gdybym chciał, nie znalazł bym słów, które mogłyby wyrazić to co wtedy czułem.
Piosenka się skończyła i reszta tancerzy ze śmiechem usiadła z powrotem przy stoliku. Objąłem Natalie od tyłu i krocząc dziwnie skierowałem się w stronę kanapy.
-Co ty wyprawiasz? - spytała rozbawiona, próbując obrócić się tak, żeby zobaczyć moją twarz.
-Próbuję ukryć efekty twojego tańca, przed wścibskim wzrokiem chłopaków. - wyszeptałem.
Zaśmiała się głośno i nie pytała o nic więcej.
Kiedy usiedliśmy, założyła na mnie nogi i oparła się wygodnie, patrząc z satysfakcją jak staram się opanować drżenie kolan. Co ta dziewczyna ze mną wyprawia?!
-Chyba pójdę już spać. -  odezwała się Caroline, ziewając.
-Tak... Ja też. - Niall wstał i ruszył za dziewczyną.
-My też już idziemy. - chwyciłem Nat na ręce i ruszyłem w stronę schodów.
Wyrywała się i śmiała głośno.
-Tylko jej nie upuść! - krzyknął Zayn, wstając i idąc za nami.
-Nigdy w życiu. - odpowiedziałem i dalej wspinałem się po schodach, zmierzając do mojej sypialni.
Kiedy już przeszedłem przez próg, zamknąłem drzwi kolanem i postawiłem Natalie na podłodze. Usiadła na łóżku, a ja cofnąłem się żeby zamknąć drzwi na klucz. Odwróciłem się i zatrzymałem przyglądając się dziewczynie opartej o zagłówek mojego łóżka. Była taka piękna!
Przyglądała mi się z zaciekawieniem i rozbawieniem. Uśmiechnąłem się i popatrzyłem na nią wzrokiem pełnym pożądania. Wyraz jej twarzy zmienił się w ułamku sekundy. Spoważniała i oblizała usta. Wstała i podbiegła do mnie wskakując mi na biodra i oplatając mnie nogami. Wpiła się w moje usta z ogromną namiętnością i wplotła palce we włosy. Objąłem ją mocno, chcąc poczuć ją każdym centymetrem mojego ciała.
Podszedłem do łóżka i ułożyłem ją na nim delikatnie, a sam wstałem i ściągnąłem koszulkę. Przyglądała mi się niecierpliwie. Wróciłem do niej i zatrzymałem się kilka centymetrów nad jej twarzą.
-Czy wiesz, że jesteś niesamowita? - wyszeptałem prosto w jej usta.
-To wszystko dzięki tobie kochanie. - zamruczała i chwyciła w dłonie moją twarz, znów całując mnie tak, jakby jutra miało nie być.
Nie mogłem się od niej oderwać, nie chciałem. Było mi tak cudownie, że oddałbym wszystko aby ta chwila trwała wiecznie. Wiedziałem jednak że to niemożliwe. Ale nie byłem z tego powodu zawiedziony; może nie będzie trwała wiecznie, ale kilka najbliższych godzin zapowiadało się bardzo obiecująco...

środa, 18 września 2013

12.


*Harry


Obudziłem się, ale nie otwierałem oczu. Było mi tak przyjemnie ciepło i wygodnie że chciałem jak najdłużej delektować się tą chwilą. Leżałem nie myśląc o niczym i wsłuchując się w odgłosy miasta dobiegające zza okna. W pewnej chwili podświadomie poczułem że ktoś mi się przygląda. Zaniepokoiło mnie to, więc szybko otworzyłem oczy.
-Przestraszyłam cię? Przepraszam, nie chciałam. - powiedziała Nati ze swoim najsłodszym uśmiechem na ustach.
Całkiem zapomniałem że zasnąłem w jej sypialni. Leżała obok mnie, z włosami w totalnym nieładzie, wsparta na łokciach a jej wzrok błądził po moim ciele.
-Tak słodko spałeś, - cmoknęła mnie w usta - chciałam się nacieszyć tym widokiem.
-Możesz się nim cieszyć codziennie już zawsze, jeśli tylko będziesz chciała. - złapałem ją i pociągnąłem tak, że leżała teraz na mnie.
-Interesująca propozycja, - zmarszczyła śmiesznie brwi - chętnie ją rozważę.
Przytuliłem ją mocno. Nie powiedziałem tego głośno, ale coś mi mówiło, że spędzę z tą kobietą resztę życia; po prostu to czułem!
-Uwielbiam budzić się przy tobie - pocałowałem ją w czubek głowy.
-A ja lubię budzić się przy tobie, zasypiać przy tobie, patrzeć na ciebie i słyszeć twój głos... - wymieniała po kolei, pomiędzy każdym stwierdzeniem składając pocałunek na moich piersiach.
To było cudowne, słyszeć z ust Nat te słowa. Zdałem sobie sprawę, że to pierwszy raz kiedy oficjalnie i prosto w twarz powiedziała mi że jej na mnie zależy.
Uśmiechnąłem się i włożyłem rękę pod bluzkę, głaszcząc jej plecy. Miała skórę gładką i miękką jak aksamit; miałem ochotę dotykać każdego centymetra jej ciała.
Oparła głowę na moim ramieniu.
-Cudownie mi jest z tobą Harry, ale chyba musimy już wstać i zejść na dół. - zamruczała mi do ucha.
-Nie chcę nigdzie się stąd ruszać - przytuliłem ją do siebie bardziej - zostańmy tak cały dzień, może nikt nie zauważy że nas nie ma...
-Raczej wątpię. Louis już dwa razy pukał do drzwi twojej sypialni i krzyczał żebyś zszedł na śniadanie, a Carol myśli że właśnie biorę dłuuugi prysznic, bo kiedy zapukała powiedziałam jej przez drzwi że jestem naga bo właśnie idę się wykąpać. - zaśmiała się.
-I ja nic nie słyszałem? - zdziwiłem się - musiałem naprawdę mocno spać.
-Spałeś tak twardo, że aż chrapałeś - powiedziała z satysfakcją.
-Ja? Niemożliwe - pokręciłem głową z niedowierzaniem.
-W takim razie dziś cię nagram i zobaczysz że mówię prawdę. 
-Dziś? Czy to znaczy że dziś też będziemy spali razem? - uśmiechnąłem się zadziornie.
-Nie wiem - uniosła brwi - zobaczymy..
 Nagle usłyszeliśmy że ktoś wchodzi po schodach i zmierza w stronę naszych sypialni. Kroki zatrzymały się przy drzwiach mojej i ucichły, jakby ten ktoś nasłuchiwał odgłosów zza nich.
-Harry - Louis mówił cicho ale wyraźnie, tak że słyszeliśmy każde słowo - zejdź w tej chwili na dół, bo Chris był już dwa razy i pytał o ciebie. Wiem że mnie słyszysz, więc lepiej wyjdź, albo ja wejdę razem z drzwiami.
Popatrzyłem na Nati;  próbowała powstrzymać śmiech.
Wstałem i ruszyłem do drzwi.
-Co ty wyprawiasz - krzyknęła cicho.
-Przecież słyszałaś co mówił - uśmiechnąłem się - wyważy drzwi.
-Wiesz co będzie jak się dowie że spędziłeś tu noc? - usłyszałem w jej głosie lekką panikę.
-A co ma być? Nati, nie jesteśmy dziećmi, a Louis i tak wie o nas, więc nie widzę powodu dla którego miałby nie wiedzieć że spaliśmy w jednym łóżku, tym bardziej że do niczego nie doszło. - przy ostatnich słowach zrobiłem smutną minę.
Popatrzyła na mnie z mieszaniną litości i rozbawienia i pokręciła głową.
Podszedłem do drzwi, otworzyłem i oparłem się o framugę. Louis odwrócił się w moją stronę i wyglądał jakby doznał lekkiego szoku.
-Dzień dobry Harry, miło cię wreszcie widzieć. - powiedział starając się ukryć zdziwienie.
Na dokładkę wyszła też Natalie, w samej koszulce i majtkach i przytuliła się do mnie z uśmiechem.
-Hej Lou - powiedziała.
Zaśmiałem się głośno, bo przyjaciel zaniemówił; otworzył szeroko oczy i już nie owijając w bawełnę powiedział:
-Nie wiedziałem że wasz związek jest już aż TAK zaawansowany. - uśmiechnął się.
-Nasz związek jest zaawansowany, ale nie tak jak myślisz, - sprostowałem - po prostu byłem wczoraj tak zmęczony, że zasnąłem u Nati.
-Powiedzmy że ci wierzę, - powiedział Louis z rozbawioną miną - a teraz ubierać się migiem i czekam na dole. Chris był dwa razy i pytał czy pamiętacie że macie się dziś pokazać na mieście.
-Pamiętamy, pamiętamy. Za piętnaście minut będziemy.
Lou wrócił do reszty naszych przyjaciół, a ja skradłem jeszcze pocałunek Natalie i poszedłem wziąć prysznic i się przebrać.
Kiedy kilka minut później zapukałem do jej drzwi, była już gotowa i razem zeszliśmy na śniadanie.
Reszta towarzystwa już się najadła, bo siedzieli na tarasie, pili drinki i chyba dobrze się bawili bo dochodził nas co chwilę ich głośny śmiech. Wyszliśmy do nich.
-Nati! Nareszcie! - krzyknęła ze śmiechem Ann. - Ile można brać prysznic?
Brunetka tylko wzruszyła ramionami i usiadła koło przyjaciółki.
-Co dziś robimy? - spytał Niall.
-Może byśmy gdzieś pojechali? Nati, oprowadzisz nas po mieście? - zaproponowała Carol.
Moja luba popatrzyła na mnie pytająco. Chyba czas wprowadzić w życie plan Chris i reszty.
-Wiesz... Szczerze mówiąc nie bardzo mam ochotę na dalsze wycieczki... - powiedziała zerkając na mnie i dając mi tym znak żebym się w końcu wtrącił.
-W takim razie wy jedźcie, a my z Nati pospacerujemy po okolicy. Co ty na to Nat? - powiedziałem patrząc na brunetkę. - zjemy coś, może pójdziemy na plażę?
Kątem oka zauważyłem że pozostałe dziewczyny otwierają szeroko oczy ze zdziwienia. Natalie chyba miała rację, mówiąc że będą zazdrosne.
-Jasne, czemu nie. - odpowiedziała.
-W takim razie chodźmy. - wyciągnąłem do niej rękę, a ona chwyciła ją i ruszyła za mną.
-Może chcecie wziąć samochód? - zaproponowała zanim wyszliśmy.
-Chętnie. - Liam wziął od niej kluczyki - Dzięki i bawcie się dobrze.
-Wy też - powiedziałem - wieczorem możemy wyjść gdzieś wszyscy na kilka drinków, jeśli będziecie mieć ochotę.
-O ile będziemy jeszcze na siłach. - uśmiechnął się Niall.
-To do wieczora. - powiedziałem i skierowałem się do drzwi.
-Do zobaczenia potem. -Nati odwróciła się jeszcze do dziewczyn.
Widziałem że faceci patrzą na nas ze zrozumieniem, ale i z lekkim rozbawieniem, za to Ann i Caroline rozglądały się po twarzach chłopaków, jakby wyczekując jakichś wyjaśnień i spoglądały na siebie nawzajem z niedowierzaniem.
Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji wyszliśmy z hotelu i poszliśmy przed siebie.
-Chyba nie powinniśmy się trzymać za ręce - odezwała się Nat kiedy szliśmy już chodnikiem - w planie trzymanie za ręce mamy dopiero na drugim spotkaniu. - zaśmiała się głośno i trochę odsunęła ode mnie.
-No tak, plan. - powiedziałem z przekąsem. - to tak głupie, że aż śmieszne.
Szliśmy więc obok siebie, uważając żeby nie iść zbyt blisko i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Może byśmy coś zjedli - zaproponowałem - z tego wszystkiego zapomnieliśmy o śniadaniu.
-Wczoraj zapomnieliśmy też o kolacji, więc jestem głodna jak wilk. - zaśmiała się Nat.
Kilka minut później znaleźliśmy jakiś lokal i siedzieliśmy w ogródku czekając na zamówienie. Nie lubiłem przesiadywać w takich miejscach bo co chwilę ktoś podchodził i chciał robić sobie ze mną zdjęcie albo prosił o autograf. Nie żebym miał coś przeciwko, ale każdy potrzebuje czasem trochę prywatności i czułem się niezręcznie kiedy w trakcie rozmowy z Nat, co chwilę ktoś nam przerywał.
Kiedy zaczęliśmy jeść nie było lepiej; niektórzy nie mają zupełnie taktu i podchodzili do nas kiedy przeżuwałem kolejny kęs, skutkiem czego na kilku zdjęciach wyszedłem zapewne jak chomik, ale starałem się być miły.
Natalie obserwowała wszystko z lekkim uśmiechem na ustach, jedząc zamówioną sałatkę.
-Wszystko idzie według planu. - powiedziała rozbawiona, wkładając kolejny kęs do ust.
-Nie jestem pewien. - jadłem szybko, żeby zdążyć zanim ktoś nam znowu przerwie - Chrisowi zależało żeby zdjęcie zrobił jakiś reporter. I nie tylko mi, ale nam razem.
-Wiem - powiedziała z uśmiechem popijając wodę - i wszystko idzie według planu. Nie patrz teraz, ale naprzeciwko w tym samochodzie z ciemnymi szybami siedzi facet z aparatem i co chwilę robi zdjęcia.
-No i super - wypiłem łyk wody, bo zatkałem się jedząc tak szybko - wygląda na to, że całkiem szybko się z tym wyrobimy.
-Czyli już wracamy do hotelu? - spytała brunetka.
-Jeszcze nie. - oparłem się wygodnie - Jeszcze trochę się pokręcimy. Ale potem będziemy mogli wrócić i spędzić resztę dnia sami, w spokoju. - uniosłem brwi znacząco.
-Masz jakieś konkretne plany? - pochyliła się nad stolikiem w moją stronę patrząc spod przymrużonych powiek.
Przysunąłem się w jej stronę, opierając się łokciami o blat.
-Na pewno wymyślę coś ciekawego. - szepnąłem.
Natalie popatrzyła na mnie czule i odgarnęła włosy z mojej twarzy. Zamruczałem jak kot.
Nagle usłyszeliśmy pstrykanie aparatu fotograficznego gdzieś niedaleko. Odsunęliśmy się od siebie i udawaliśmy że nic się nie dzieje. Popatrzyłem w stronę z której dochodził dźwięk i zobaczyłem że to ten sam człowiek, który robił nam fotki z samochodu, tylko że teraz stał zaraz za niskim płotkiem oddzielającym ogródek restauracji od deptaku. Spojrzałem na Nat; patrzyła na mnie z satysfakcją.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy na zatłoczoną ulicę.
-To gdzie idziemy się "kręcić" teraz? - zapytała rozbawiona.
-Może przejdziemy się wzdłuż deptaku i popatrzymy co ciekawego jest na tych kolorowych stoiskach z pamiątkami? - zaproponowałem. -Czemu się uśmiechasz?
-Bawi mnie ta sytuacja. -wzruszyła ramionami - Kiedy wychodziliśmy z restauracji objąłeś mnie, ale zaraz odskoczyłeś jak oparzony. Przed chwilą chciałam złapać cię za rękę, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie że nie mogę.
-Już niedługo skarbie - pocieszałem ją - jeszcze tylko kilka dni, a dokładnie siedemnaście.
Zaśmiała się głośno.
-No tak, według planu. -uniosła brwi.
Szliśmy wzdłuż szpaleru setek stoisk z różnymi drobiazgami. Przy kilku się zatrzymaliśmy żeby obejrzeć je dokładniej.
-Śliczna - powiedziała Natalie, na widok delikatnej srebrnej bransoletki.
-Przepraszam, możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? - grupka dziewczyn podeszła do nas, odgradzając mnie od mojej towarzyszki.
-Jasne - odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
Zauważyłem że Nat przedziera się w moją stronę. Wychyliłem się żeby usłyszeć co mówi.
-Przejdę się dalej i spotkamy się za chwilę. - uśmiechnęła się i odeszła.
-To Natalie? - spytała jedna z fanek.
-Tak, to ona. - odpowiedziałem uprzejmie.
-Spotykacie się? Jesteście razem? - posypały się pytania.
Nie potrafię kłamać; miałem ochotę wykrzyczeć :TAK! Jesteśmy razem! Uwielbiam tę dziewczynę i jestem z nią bardzo szczęśliwy! Wiedziałem jednak jakie byłyby skutki.
Opuściłem tylko głowę i zamiast tego powiedziałem:
-Nie, tylko się przyjaźnimy...


*Natalie


Zostawiłam Harrego w tyle i szłam sama przyglądając się drobiazgom na stoiskach. Kolorowe stragany i muzyka dobiegająca z każdego z nich pozwalały idealnie wczuć się w klimat Brazylii. Moją uwagę przykuło stoisko z biżuterią. Zauważyłam na nim srebrny łańcuszek z maleńką zawieszką w kształcie papierowego samolotu. Od razu pomyślałam wtedy o Harrym; to takie duże dziecko z setką pomysłów na minutę; ten wisiorek będzie do niego pasował idealnie. Uśmiechnęłam się do siebie i poprosiłam o zapakowanie. Miał to być raczej zabawny upominek niż prezent na wieczną pamiątkę ale mimo wszystko uznałam że Harremu się spodoba.
Przysiadłam na jednej z ławek rozstawionych wzdłuż deptaku i zasłuchałam się w melodię graną przez uliczny zespół. Była bardzo rytmiczna i żywa, aż nogi same się rwały do tańca. Właśnie tak zapamiętałam Rio po mojej ostatniej wizycie; głośne, kolorowe i pachnące mieszaniną przeróżnych egzotycznych zapachów.
-Tęskniłaś? - usłyszałam głos Harrego, który wyrwał mnie z transu w jaki zapadłam.
-Bardzo. - uśmiechnęłam się do niego i wstałam.
-Ja też. -zamruczał - Chyba możemy już wracać do hotelu - powiedział.-ten reporter szedł cały czas za nami i chyba zdążył już zrobić wystarczająco dużo zdjęć.

Kiedy weszliśmy do naszego apartamentu, było tam dziwnie cicho, w porównaniu do hałasów na ulicy.
-Napijesz się czegoś? - spytał Harry.
-Chętnie. Najlepiej wina.
-Już nalewam moja pani. - mrugnął do mnie i poszedł do kuchni po kieliszki.
Usiadłam na kanapie w salonie, włączyłam telewizor i ustawiłam jakąś stację z muzyką.
Odwróciłam się żeby zobaczyć jak radzi sobie mój przystojniak. Szedł właśnie w moją stronę z butelką czerwonego wina i dwoma kieliszkami w reku. Postawił je na stoliku, napełnił każdy do połowy i jeden podał mi.
-Za nas. - uniósł dłoń z lampką wina.
Patrzył na mnie z góry tymi swoimi zielonymi oczami.
-Za nas- odpowiedziałam tym samym, opierając się wygodnie na kanapie.
Upił łyk i odstawił szkło na stolik.
-Mam coś dla ciebie. - powiedział z uśmiechem, wyciągając z kieszeni maleńkie pudełeczko.
Usiadł obok mnie i wziął mój kieliszek. Odstawił go i chwycił moją dłoń. Otworzył pudełko i wyjął z niego piękną bransoletkę; tę którą oglądałam na jednym ze straganów, zanim podeszły tamte dziewczyny. Zapiął ją na moim nadgarstku i pocałował delikatnie moje palce.
-Mówiłaś że ci się podoba. - powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Jest piękna. - pochyliłam się i pocałowałam jego słodkie usta. - będę ją nosić, nawet kiedy ty już o mnie zapomnisz, bo będzie mi przypominała ciebie.
-Co ty mówisz - zaperzył się - nigdy o tobie nie zapomnę!
Zaśmiałam się cicho.
-Nie mów tak Harry. Nie wiemy co będzie jutro, a co dopiero zawsze. A my znamy się tak krótko, że nie odważyłabym się planować co będzie za miesiąc a gdzie mowa o planach do końca życia.
-Myślałem że ci na mnie zależy... - odsunął się odrobinę i patrzył mi w oczy wyczekująco, z lekkim strachem.
-Zależy mi bardzo, skarbie. - położyłam dłoń na jego ręku. - Ale...
-Ale co? - jego oczy dziwnie się zaszkliły. - No co?
Westchnęłam ciężko. Zrozumiałam, że przyszedł czas powiedzieć Harremu to, czego tak bardzo chciałam uniknąć. Musiałam to zrobić, żeby zrozumiał dlaczego staram się zachować dystans, dlaczego nie mówię mu że go kocham.
-Pamiętasz jak w samolocie rozmawialiśmy o miłości? - odwróciłam wzrok i patrzyłam na swoje bose stopy.
-Pamiętam. - zauważyłam że zaciska dłonie w pięści.
-Mówiłam, że kiedyś wydawało mi się że jestem zakochana i tak właśnie było. Byłam z tym facetem od dłuższego czasu. Między nami nigdy nie było żadnych spięć; on był cudowny dla mnie, a ja starałam się robić wszystko żeby on był szczęśliwy. Byłam pewna że to ten jedyny, że spędzimy razem resztę życia. On też zaczął już snuć plany na przyszłość; gdzie zamieszkamy, jak będzie wyglądało nasze wspólne życie...
Zauważyłam że Harry ciężko przełyka ślinę.
-Pewnego dnia wróciłam do domu i znalazłam na stole karteczkę: "Dostałem propozycję świetnej pracy w Toronto. Wyjeżdżam. Wybacz że informuję cię w ten sposób, ale nie chciałem patrzeć jak cierpisz. Życzę ci szczęścia w życiu. T."
Nie chciał widzieć jak cierpię, więc wyjechał żebym cierpiała w samotności. I tak właśnie zakończyło się moje wielkie love story.
W moich oczach zebrały się łzy. Nie chciałam żeby Harry je zobaczył. Odwróciłam głowę.
Delikatnie obrócił mnie tak, że teraz patrzyłam mu prosto w oczy. Nie potrafiłam ocenić co czuje. Jego twarz wyrażała mnóstwo emocji na raz.
Ostrożnie otarł łzy, które popłynęły po moim policzku.
-Przepraszam. - wyszeptał.
-Nie masz za co, Harry.
Przysunął się i podniósł mnie sadzając sobie na kolanach. Objęłam go za szyję i wtuliłam się w niego z całych sił.
-Chcę tylko, żebyś wiedziała że ja cię nigdy nie zostawię. Prędzej umrę niż pozwolę ci odejść Natalie. - mówił cicho głaszcząc moje włosy.
-Nie mów tak...- wyszeptałam.
-Mówię prawdę kochanie. Jestem pewien tego co do ciebie czuję i nie pozwolę żebyś kiedykolwiek przeze mnie cierpiała. Byłem w kilku związkach przed tobą, ale dopiero przy tobie czuję się spełniony i całkowicie szczęśliwy. Nigdy się tak nie czułem, rozumiesz?
Podniosłam głową i popatrzyłam na niego oczami, które teraz już wypełniły się łzami.
-Nie płacz przez tego idiotę, Nati. - głaskał mnie po policzku - Nie wiedział co traci. Powinienem mu podziękować, bo teraz ja mogę być z tobą.
-Już nie płaczę przez niego. -powiedziałam pociągając nosem - Płaczę przez ciebie. Przez to co przed chwilą powiedziałeś. Jesteś wspaniałym facetem Harry. - objęłam jego twarz obiema rękami. - Nie mogę uwierzyć że mam aż tyle szczęścia, że mam ciebie.
Sięgnęłam do torebki po chusteczki. Wyczułam ręką małe pudełko.
-Przez to wszystko prawie zapomniałam. - powiedziałam wręczając mu prezent. - ja też mam  coś dla ciebie.
Otworzył pakunek i wyjął wisiorek.
-Uroczy, jak ty.- zaśmiał się. - pomożesz mi? - poprosił wręczając mi łańcuszek i odwracając się tyłem.
Klęknęłam za nim i zapięłam go na jego szyi, a potem pocałowałam w kark.
-Będę go nosić tak długo jak długo będę cię kochać. - pocałował mnie delikatnie w usta - czyli nigdy go już nie zdejmę... - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy.
Oniemiałam. Czy on właśnie wyznał mi miłość?
-Tak Nati - zauważył chyba moje zdziwienie - kocham cię. I jestem tego pewny jak jeszcze nigdy niczego. Kocham cię nad życie.
Moje oczy znów zaczęły wypełniać się łzami, tym razem ze szczęścia. Radość wypełniła mnie po brzegi. Zaśmiałam się głośno. Płakałam i śmiałam się jednocześnie.
Minęła chwila zanim się uspokoiłam. Czułam się tak bardzo szczęśliwa że nie potrafię tego opisać słowami. Przytuliłam się do Harrego a on pocałował mnie w czubek głowy z rozbawieniem. Usiadłam mu na kolanach, twarzą do niego i złożyłam na jego ustach długi i bardzo namiętny pocałunek. Brunet pociągnął mnie i położył się na kanapie, a ja wylądowałam na nim. Nie przerywaliśmy pocałunku. Harry włożył dłonie pod moją bluzkę i głaskał mnie po plecach, czym doprowadzał mnie do szaleństwa bo to zawsze był mój czuły punkt. Wplotłam palce w jego cudowne loki i przywarłam do niego jeszcze mocniej.
-Kocham cię - wyszeptał prosto w moje usta, kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie.
Oparłam głowę na jego piersiach i oddychałam szybko, słuchając przyspieszonego bicia jego serca.
Nagle usłyszeliśmy za drzwiami głosy naszych przyjaciół. Najwyraźniej wrócili wcześniej niż myśleliśmy...

poniedziałek, 16 września 2013

 11.


*Natalie


Obudziłam się i rozejrzałam dokoła nie wiedząc gdzie jestem... Dopiero po chwili mój wzrok padł na faceta, leżącego koło mnie. Od razu wróciły wspomnienia sprzed kilku godzin; delikatne pocałunki i ciepło ramion Harrego sprawiły, że ten wieczór oficjalnie dostał miano "najlepszego" jaki dotąd przeżyłam.
Usiadłam ostrożnie na brzegu łóżka, starając się nie obudzić bruneta i spojrzałam na telefon-była 3:42. Wstałam i popatrzyłam na niego z góry; spał słodko jak niemowlę. Nie pamiętam jak wczoraj zasnęłam, ale wtulona w Stylesa, poczułam się tak rozluźniona, że oczy same mi się zamknęły. On też zasnął chyba w trakcie oglądania filmu, bo cały czas miał laptop na kolanach. Delikatnie podniosłam komputer i odstawiłam na małą szafkę przy łóżku, okryłam Harrego ostrożnie kocem i starając się stąpać jak najciszej wróciłam do swojego pokoju.
Zdjęłam ubranie w którym wcześniej zasnęłam i wskoczyłam wziąć szybki prysznic.
Dziesięć minut później leżałam już w łóżku. Wolałabym oczywiście leżeć w łóżku Harrego, ale obawiałam się że któraś z dziewczyn może rano zapukać do drzwi mojej sypialni i nie zastać mnie, a następnie zobaczyć jak wychodzę z pokoju Stylesa. Gdyby Chris się potem o tym dowiedział, byłby wściekły!
Tak więc leżałam sama w zimnym łóżku i zapadałam powoli w błogi sen...


*Harry


Kiedy otworzyłem oczy, pierwsze co sobie uświadomiłem to że Nati nie ma obok mnie. Usiadłem na łóżku i poczułem się trochę rozczarowany; miałem nadzieję że zobaczę jej kochaną buzię kiedy się obudzę. Wstałem i poczułem że coś się ze mnie zsuwa; spojrzałem na podłogę: to był koc. Dziwne... Nie przypominam sobie żebym się przykrywał. Po chwili zrozumiałem że to Natalie musiała mnie okryć zanim uciekła do siebie. Poczułem ciepło w sercu; była taka kochana. Zastanawiałem się czemu wyszła, przecież zasnęła mi na piersi i było nam cudownie. Postanowiłem nie zastanawiać się dłużej tylko po prostu ją spytać.
Wyszedłem z pokoju i zapukałem do jej sypialni. Nie usłyszałem odpowiedzi, więc zastukałem ponownie. Nadal nic. Nacisnąłem klamkę a drzwi ustąpiły. Zanim wszedłem do środka, zawahałem się przez chwilę; wiem że to nieładnie tak wchodzić do cudzego pokoju bez pozwolenia, ale przecież pukałem.
Zajrzałem do środka i moim oczom ukazał się bardzo rozczulający widok; Nati spała całkiem odkryta, z włosami rozrzuconymi na poduszce, z lekko uchylonymi ustami i dłońmi zaciśniętymi w pięści. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem jej zdjęcie; nie mogłem się powstrzymać. Miałem nadzieję że go nigdy nie znajdzie bo mogłaby je usunąć a ja chciałem się delektować tym widokiem jeszcze przez długi czas.
Schowałem telefon i podszedłem do łóżka. Usiadłem na brzegu i pochyliłem się nad twarzą mojej księżniczki.
-Wstawaj śpiochu - powiedziałem cicho i złożyłem delikatny pocałunek na jej miękkich ustach.
Otworzyła oczy i popatrzyła na mnie ze zdziwieniem. Potem jednak uśmiechnęła się delikatnie, jeszcze nie całkiem przytomna, wyciągnęła ręce jak małe dziecko domagające się czułości i przytuliła mnie.Nie pytała co tu robię ani jak wszedłem; po prostu cieszyła się z mojej obecności. To była jedna z jej cech które uwielbiałem.
Po chwili puściła mnie, odwróciła się do mnie tyłem i poklepała miejsce obok siebie, dając mi do zrozumienia żebym się położył. Wdrapałem się na łóżko, położyłem obok niej, przytuliłem do siebie z całej siły i pocałowałem jej odkrytą szyję.
Zaśmiała się cicho.
-Mimo że znowu uciekłam, i tak budzę się przy tobie. Jesteś niesamowity. - powiedziała i odwróciła się twarzą w moją stronę.
-Cóż poradzić; taki się urodziłem - popatrzyłem na nią spod przymrużonych powiek.
Chwyciła mnie za włosy i lekko pociągnęła.
-Jest pan bardzo skromny, panie Styles.-mówiła z poważną miną - Proszę cię, nie patrz tak na mnie. -próbowała zasłonić mi oczy.
-Dlaczego? - zdziwiłem się.
-Bo miękną mi wtedy kolana - odpowiedziała szczerze i uśmiechnęła się szeroko.
-Dobrze wiedzieć - szepnąłem unosząc brwi.
-Cieszysz się że już jest dziś? -spytała.
Nie musiałem pytać o czym mówi bo dobrze wiedziałem. Czekałem na ten dzień niecierpliwie i wreszcie jest!
-Nawet nie wiesz jak bardzo - uśmiechnąłem się i cmoknąłem ją w czubek nosa. -
 od jutra będę cię nosił na rękach i nie obchodzi mnie co ludzie pomyślą.
Zaśmiała się głośno i wplotła dłoń w moje włosy.
-Jesteś szalony Harry - dotknęła czule mojego policzka a ja ująłem jej dłoń i delikatnie pocałowałem smukłe palce.
-Ale cały twój skarbie - powiedziałem i zatopiłem się w jej ustach. Odpowiedziała tym samym i wtuliła się we mnie z całych sił. Boże, jak ja uwielbiam tę kobietę! Potrafiła bez słów przekazać tyle uczuć i emocji, że mimo iż nigdy nie powiedziała mi tego wprost, czułem że jestem dla niej kimś ważnym i że jej na mnie zależy. Te gesty,  te czułe pocałunki, to jak patrzy na mnie z miłością znaczyło dla mnie więcej niż tysiąc słów bez pokrycia, którymi zazwyczaj obsypywały mnie inne dziewczyny.
Oderwałem się ostrożnie od jej ust i popatrzyłem jej w oczy; przyglądała mi się z zaciekawieniem i z lekkim uśmiechem.
-Chyba pora wstawać śpiąca królewno -powiedziałem głaszcząc jej włosy.
-Po takim pocałunku nie sposób jest spać dłużej -zaśmiała się i podniosła na łokciach - już wstaję, a ty lepiej uciekaj do siebie mój książę, zanim któraś z dziewczyn cię tu zobaczy. - cmoknęła mnie przelotnie w usta wstając z łóżka.
-Jak myślisz - spytałem siadając na brzegu - jak zareagują kiedy jutro zobaczą nas razem?
-Nie mam pojęcia - powiedziała przeciągając się na środku sypialni, - myślę że będą zazdrosne, ale nie dadzą mi tego odczuć - uśmiechnęła się i podeszła do mnie stając między moimi nogami - co ty masz w sobie, że tak działasz na kobiety? 
-Zwierzęcy magnetyzm - powiedziałem z powagą i przyciągnąłem ją do siebie.
Pochyliła się z uśmiechem i pocałowała mnie czule i delikatnie w usta.
-Mam się obawiać konkurencji? -zapytała z przekąsem i uniosła brwi.
-Absolutnie nie - odpowiedziałem bez wahania i pocałowałem jej dłonie.
Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Choć bardzo tego nie chcę, wychodzę - mówiłem teatralnie - nie zatrzymuj mnie, gdyż cel mój odległy i wyruszać muszę...
Roześmiała się w głos, podeszła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję.
-Więc podążaj cny rycerzu! - doprowadziła mnie do drzwi - zobaczymy się za chwilę przy okrągłym stole, jedząc tosty z dżemem!
Wskazała ręką wyjście i z uśmiechem wypchnęła mnie na korytarz. Usłyszałem ruch w pokoju Ann, więc przesłałem Nat buziaka i wszedłem szybko do swojej sypialni. Wyjąłem czyste ubrania i poszedłem pod prysznic.
Stojąc pod strumieniem ciepłej wody, myślałem o tym, że chciałbym zaczynać każdy dzień tak jak dzisiejszy; Natalie jest lepsza od kawy! -uśmiechnąłem się sam do siebie.


*Natalie


Zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki. Popatrzyłam w lustro; na moich ustach ciągle jeszcze gościł szeroki uśmiech, policzki były zaróżowione a włosy w totalnym nieładzie a to wszystko sprawka pana Styles'a! Ależ ja go uwielbiam! Potrafił jednym spojrzeniem wywołać u mnie gęsią skórkę. Przy nim, nawet bez makijażu i roztrzepana, czułam się jak prawdziwa księżniczka, adorowana i kochana!
Przemyłam twarz i wróciłam do sypialni. Wyjęłam z szafy wcześniej przygotowane ubrania, założyłam je i przeczesałam włosy palcami, zostawiając je rozpuszczone.
Zanim zeszłam na śniadanie, zadzwoniłam jeszcze do rodziców. Nie rozmawialiśmy długo bo za chwilę mieli mieć jakieś ważne spotkanie w firmie; zapomniałam że w Polsce minęło już południe.
Kiedy schodziłam po schodach, dogoniła mnie Caroline.
-Nie denerwujesz się, Nati? - spytała.
-Jasne że tak - uśmiechnęłam się. - w końcu będą tam tysiące ludzi, a to nasz pierwszy występ.
-Dobrze, bo już myślałam że tylko ja tak histeryzuję! Mam nadzieję że nie zapomnę tekstu.
-Na pewno nie! - pocieszałam ją - ja też nie znałam zbytnio ich piosenek, ale tak łatwo wpadają w ucho że teraz mogę recytować teksty jak wiersze!
Przy śniadaniu, cały czas natrafiałam na wzrok Harrego. Wymienialiśmy ukradkowe spojrzenia i dotyki, bo siedział naprzeciwko mnie. Starałam się nie śmiać, ale cała ta sytuacja była dla mnie komiczna; dwoje dorosłych ludzi, wśród swoich najbliższych znajomych musi okazywać sobie uczucie jak dzieci w przedszkolu, żeby się nie zdemaskować. Jeszcze tego brakowało, żeby Harry zaczął ciągnąć mnie za warkocze!
Po skończonym posiłku wyszliśmy wszyscy na taras, nabrać energii przed koncertem i obgadać kilka spraw z nim związanych.
Przed południem dołączył do nas Christian żeby poinformować nas, że o pierwszej będą czekały na nas auta, które zawiozą nas na stadion.
Zdziwiłam się że tak wcześnie, ponieważ koncert zaczynał się dopiero o ósmej wieczorem. Dopiero faceci uświadomili mi jak długo trwają wszelkie przygotowania, jak na przykład ostatnie próby, makijaż, fryzury, wybór ciuchów, itp.
Kilka godzin później przekonałam się o tym na własnej skórze. Po szybkiej próbie i poznaniu reszty ekipy przyszła pora na zmianę naszego wyglądu na bardziej "wyraźny", jak to określiła stylistka chłopaków. W domu przygotowanie do wyjścia zajmuje mi maksymalnie dwie godziny, łącznie z prysznicem i suszeniem włosów, tutaj mimo że każdą czynność wykonywała inna osoba i to prawie w tym samym czasie, gotowa byłam dopiero w okolicach godziny siódmej. Kiedy spojrzałam w lustro spodobało mi się to, co zobaczyłam. Miałam lekki makijaż, jednak ładnie podkreślający moje naturalne walory, delikatną sukienkę i buty, które bardzo mi się podobały i włosy ułożone w łagodne fale, czyli tak jak same się układają.
Zdziwiło mnie tylko, dlaczego mamy być takie eleganckie, ale dowiedziałam się że taka była decyzja głównej stylistki i że po połowie koncertu zmienimy stroje na trochę mniej oficjalne.
Popatrzyłam na Ann i Carol; obie wyglądały bardzo ładnie i tak jak ja elegancko.
Kilka minut później usłyszałyśmy głos wzywający wszystkich za kulisy. Popatrzyłyśmy na siebie zdenerwowane ale i szczęśliwe.
-To już się dzieje dziewczyny - powiedziała Ann i ścisnęła mnie za rękę.
Kiedy dotarłyśmy na miejsce, zespół już tam był. Wyglądali super, ale oczywiście Harry najbardziej przyciągał mój wzrok. Nie mogłam uwierzyć, że ten przystojniak jest cały mój!
Zauważyłam że mi się przygląda; uśmiechnęłam się nieznacznie i mrugnęłam na znak porozumienia a on dyskretnie oblizał wargi, co przyprawiło mnie o dreszcze.
W przeciwieństwie do nas, faceci nie wyglądali na zdenerwowanych; wręcz przeciwnie. Śmiali się i rozmawiali jakby nigdy nic.
Nagle usłyszałyśmy że brawa na widowni się wzmagają, a za kulisami zrobiło się małe zamieszanie; wiedziałam że oznacza to zbliżające się wyjście na scenę i poczułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
W pewnym momencie poczułam że ktoś ściska moją dłoń. Odwróciłam się; to był Harry.
-Będzie dobrze kochanie - szepnął mi do ucha - nie denerwuj się tak.
Rozejrzałam się - w całym tym zamieszaniu nikt nie zwracał na nas uwagi.
Nie mogąc wydusić z siebie słowa, uśmiechnęłam się tylko i przytuliłam do niego przelotnie i podeszłam do dziewczyn. W tej samej chwili faceci znikli w dziurze wjeżdżając na scenę na podnośniku.
Krzyki i oklaski jakie wtedy wybuchły mogłabym porównać do wybuchu bomby. To było coś niesamowitego! Te dziewczyny na prawdę ich uwielbiały!
Kilka minut później usłyszałyśmy głos Liama niosący się po stadionie:
-Jak zapewne wiecie, od niedawna współpracujemy z trzema utalentowanymi dziewczynami, które sprawią że nasze piosenki nabiorą nowego charakteru i mamy nadzieję, że będą się wam jeszcze bardziej podobać! Przywitajcie proszę bardzo gorąco Ann, Nat i Carol!
Usłyszałyśmy burzę oklasków i zostałyśmy wepchnięte na scenę. Oniemiałam! To było niesamowite. Te wszystkie światła, dym, wrzeszczące fanki, muzyka przyprawiły mnie o zawrót głowy. Poczułam że Ann lekko mnie popycha, ruszyłam w stronę podwyższenia gdzie miałyśmy stać. Miałam wrażenie że idziemy wieczność. Kiedy doszłyśmy i stanęłyśmy za mikrofonami zdołałam wydusić jedynie krótkie "cześć" i wykrzywić usta w sztucznym uśmiechu. Stałam i rozglądałam się dokoła z niedowierzaniem i fascynacją. Cały stadion był po brzegi wypełniony emocjami, które były wręcz namacalne i udzielały się każdemu zaraz po przekroczeniu "progu". Popatrzyłam na chłopaków; stali zadowoleni i uśmiechnięci czekając aż ekscytacja i podniecenie widowni trochę zmaleje. Widać było że to kochają, że są szczęśliwi będąc tu gdzie są teraz i robiąc to co robią!
Poczułam że ich radość i zadowolenie powoli mi się udzielają. Na mojej twarzy pojawił się w końcu uśmiech, a podekscytowanie zaczęło zajmować miejsce paniki. Chwilę później stałam już całkowicie rozluźniona i gotowa do występu.
Kiedy zabrzmiały pierwsze nuty poczułam ogromne podniecenie! Ogarnęła mnie niesamowita euforia i czułam że znalazłam się tam, gdzie powinnam być. Czułam się jak na haju i to było cudowne uczucie!

Kiedy koncert dobiegł końca, naprawdę nie chciałam schodzić ze sceny! Czułam się jakbym występowała od zawsze. Przychodziło mi to tak naturalnie i łatwo jakbym robiła to codziennie. Obserwowałam chłopaków którzy dawali z siebie wszystko i fanki które nagradzały okrzykami radości każdy drobny gest skierowany w ich kierunku. Cieszyłam się, bo widziałam że faceci też mają ogromną radość z tego występu.
Kiedy zeszliśmy ze sceny byliśmy totalnie wykończenie ale bardzo szczęśliwi!
Poszłam z dziewczynami przebrać się w swoje ciuchy i wrócić jak najszybciej do hotelu, bo dopiero kiedy emocje opadły, poczułam jak bardzo zmęczył mnie ten występ.
-Nat mogę cię prosić na chwilkę - Chris zajrzał przez uchylone drzwi do garderoby - Ups! Przepraszam, nie pomyślałem że jeszcze się przebieracie.
Wciągnęłam szybko spodnie i koszulkę i wyszłam do niego na korytarz.
-Rozmawiałem przed chwilą z Harrym, - mówił teatralnym szeptem - a teraz mówię to samo tobie; pamiętasz że jutro macie iść na jakiś spacer czy kawę, tak żeby jak najwięcej osób was zobaczyło?
-Oczywiście że pamiętam.
-Dobrze... Tak tylko się upewniam czy wszystko idzie zgodnie z planem. - powiedział i odszedł, zostawiając mnie samą przy drzwiach garderoby.
Odwróciłam się żeby wejść z powrotem do środka, ale dziewczyny już wychodziły, więc razem udałyśmy się w stronę garderoby chłopaków, żeby razem wrócić do hotelu.
Przy wyjściu nie obyło się bez kilku zdjęć i pytań zadawanych przez trochę zbyt nachalnych reporterów. Harry odpowiadał cierpliwie na wszystkie pytania, starając się uśmiechać i nie sprawiać wrażenia zmęczonego, jednak wiedziałam i widziałam że jest bardzo wyczerpany.
Kiedy dotarliśmy wreszcie do hotelu, miałam ochotę tylko położyć się do łóżka i zasnąć. Pożegnałam się ze wszystkimi i ruszyłam na górę. Nie byłam jedyna; Harry, Niall i Ann też poszli za mną. Zamykając drzwi sypialni natrafiłam na wzrok mojego zmęczonego biedulka. Uśmiechnął się i mrugnął znacząco a ja przesłałam mu całusa.
Po krótkim prysznicu, włożyłam krótką koszulkę i spodenki i byłam gotowa do snu. Kiedy już leżałam w łóżku usłyszałam ciche pukanie do drzwi; doskonale wiedziałam kto stoi po drugiej stronie.
Wstałam i otworzyłam drzwi.
-Przyszedłem tylko powiedzieć dobranoc. - powiedział brunet, stojąc oparty jedną ręką o framugę drzwi.
-Już myślałam że zapomniałeś - uśmiechnęłam się i wciągnęłam go do środka, zarzucając mu ręce na szyję.
Objął mnie w pasie i wtulił twarz w moje mokre jeszcze włosy a ja dotknęłam lekko wargami jego odkrytego ramienia. Jego skóra była ciepła i pachnąca najpiękniejszym zapachem jaki znałam: po prostu Harrym.
Odsunęłam się odrobinę i popatrzyłam mu w oczy; starał się uśmiechać ale widziałam że sprawia mu to trudność, bo jest bardzo zmęczony. Pogłaskałam z czułością jego blady policzek i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę łóżka; położyłam się i gestem poprosiłam żeby zrobił to samo. Rozłożył ramiona a ja wtuliłam się w niego jak dziecko w ulubioną maskotkę. Uniosłam głowę i popatrzyłam na jego twarz; miał zamknięte oczy i wiedziałam że za chwilę zaśnie.
-Jesteś moim największym szczęściem Nati, wiesz o tym? - powiedział cicho, nie otwierając oczu.
-Wiem skarbie. Czuję to za każdym razem kiedy na mnie patrzysz. - wyszeptałam i oparłam głowę z powrotem na jego piersi.
-Dobranoc Harry.
-Mmmm... - odpowiedział prawie już przez sen.
Kiedy zasypiałam, czułam szczęście wypełniające moje serce. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze miesiąc temu nie wiedziałam nawet kim jest Harry Styles a teraz leżałam obok niego i nie wyobrażałam sobie jak mogłam żyć kiedy go nie znałam? Bez jego zapachu, jego głosu i uśmiechu...
Chłopak cicho zachrapał; uśmiechnęłam się pod nosem, obiecując sobie że jutro mu to wypomnę. Nie przejmowałam się już czy ktoś nas rano zastanie razem ani co sobie pomyśli. Najważniejsze że my jesteśmy szczęśliwi! Że rano obudzę się obok Harrego...

sobota, 14 września 2013

10.


*Harry


-Harry wstawaj! - obudził mnie czyjś krzyk i walenie do drzwi.
Otworzyłem oczy i rozejrzałem się dookoła; było już całkiem widno, a sądząc po odgłosach zza drzwi musiało być też późno... Wstałem szybko i spojrzałem na zegarek, 8:45 - o kur*a! -zakląłem.
-Harry! Musimy zaraz wychodzić! - głos z korytarza był nieustępliwy.
Podszedłem wkurzony do drzwi i otworzyłem je z rozmachem.
-Jezu Chryste! Ubierz się natychmiast! - Natalie zakryła oczy rękami i starała się odwrócić.
Nie zdążyła, bo kiedy zobaczyłem że to ona, stwierdziłem że jednak wcale mi się nie spieszy. Złapałem ją zanim postanowiła uciec i zamknąłem w uścisku moich nagich ramion. Wyrywała się i śmiała głośno ale nie puszczałem. Cieszyłem się jak dziecko, że mogę ją tak tulić, że jest pierwszą osobą którą widzę rano, że słyszę jej słodki śmiech i czuję jej zapach! W tamtej chwili czułem że nie potrzebuję już nic od życia bo mam wszystko!
-Haaaaaryyyy! -dobiegł mnie głos Liama z dołu. - Chris już jest i czekamy tylko na ciebie!
-I Nat! - dodała Ann.
Popatrzyłem na mój skarb, który trzymałem w ramionach; patrzyła mi w oczy i uśmiechała się. Wiedziałem że muszę ją puścić i się ubrać, ale nie miałem na to ochoty.
-Lepiej się ubieraj - odezwała się Natalie - chyba że chcesz jechać w samych bokserkach.
-To chyba nie jest dobry pomysł - zaśmiałem się i niechętnie wypuściłem ją z ramion. Poprawiła włosy i oparła się o framugę drzwi.
Podszedłem do szafy i wyciągnąłem zwykłą białą bluzkę i dżinsy. Ubrałem się, wciągnąłem wygodne trampki, bo spodziewałem się że próba trochę potrwa, i podszedłem do dziewczyny która cały czas mnie obserwowała.
-Jestem gotowy! - powiedziałem z dumą - możemy ruszać.
Wyciągnąłem dłoń w jej stronę a ona ją chwyciła i poszliśmy na dół. Zanim tam dotarliśmy, Nat oczywiście puściła moją rękę "bo dziewczyny".
-No nareszcie! - powiedział Chris na nasz widok.
Widziałem że przygląda nam się uważnie i zerka na Ann i Car, sprawdzając chyba czy nie budzimy w nich żadnych podejrzeń. Odkąd zbliżyłem się do Nat, mam ochotę wykrzyczeć to całemu światu, a przez ten durny kontrakt muszę uważać na każde słowo i gest skierowany do niej publicznie. Rozumiałbym jeszcze gdybyśmy musieli być dyskretni na ulicy, wśród obcych ludzi, ale dlaczego do cholery nie mogę trzymać jej za rękę kiedy jestem z najbliższymi mi osobami? Dlaczego nie mogliśmy po prostu wtajemniczyć dziewczyn we wszystko, kazać im podpisać tą samą umowę którą podpisali faceci z zespołu i dalej żyć normalnie?
-O czym tak myślisz? -usłyszałem szept Natalie przy uchu.
Popatrzyłem na nią zdziwiony.
-Masz strasznie groźną minę - mówiła cicho, kiedy wszyscy szliśmy już w stronę wind.
Zauważyłem wzrok Christiana.
-Potem ci powiem - powiedziałem cicho, mrugając do brunetki.
Hotel miał podziemny parking, więc nie musieliśmy przedzierać się przez tłumy fotografów idąc do samochodu.
Podeszliśmy do furgonetki zaparkowanej niedaleko wyjścia z windy.
-Dlaczego jest tylko jedna? - zapytał Louis zaglądając do środka. -jest tylko siedem miejsc, a nas jest dziewięcioro.
-Miały być dwie - mówił Chris, rozglądając się dookoła. -dajcie mi minutę, zadzwonię.
Odszedł kilka kroków, a my staliśmy w ciszy patrząc na siebie nawzajem. Wszyscy wyglądali śmiesznie, co wcale nie było dziwne biorąc pod uwagę to w jakim stanie i o której godzinie poszliśmy wczoraj spać. Liam i Zayn oparli się o samochód z rękami w kieszeniach i patrzyli nieprzytomnym wzrokiem gdzieś przed siebie; Niall i Louis kucali oparci o ścianę i co chwilę wymieniali nic nie wnoszące spostrzeżenia na temat pogody i tego że nic nie zdążyli zjeść; Natalie i reszta dziewczyn stały obok mnie i co chwilę ziewały albo przeciągały się leniwie, a ja po prostu przyglądałem się im wszystkim.
-Drugie auto może być za godzinę - z zamyślenia wyrwał mnie głos Chrisa. -to zdecydowanie za długo.
-To co robimy? - spytałem.
-Nie mam pojęcia. -odpowiedział wkurzony.
-Ja mam pomysł - odezwała się Ann, -Natalie wypożyczyła wczoraj samochód.
-O rany, rzeczywiście! - Nat klepnęła się w czoło - całkiem zapomniałam.
-Spadłaś nam z nieba dziewczyno! - ucieszył się manager. -w takim razie dzielimy się na dwie grupy i możemy jechać.
-Ale ja nie wiem dokąd. - powiedziała brunetka - jak mam tam trafić skoro nie znam adresu?
-Moment - Chris wyciągnął kartkę i długopis, zapisał adres i podał go dziewczynie. - wklep sobie w nawigację i na pewno trafisz. A teraz ruszajcie się bo już jesteśmy spóźnieni.
Ruszyłem w stronę furgonetki, bo wiedziałem że Christian nie zgodzi się żebym jechał z dziewczynami.
-Liam, Zayn i Louis jadą ze mną a reszta z Natalie - zarządził menago.
Popatrzyłem na niego zdziwiony, ale on tylko nieznacznie kiwnął głową na znak że wszystko jest ok i wsiadł za kierownicę. Zastanawiałem się, co spowodowało taką nagłą zmianę i doszedłem do wniosku, że musiał sobie uświadomić że takie ostentacyjne rozdzielanie mnie i Nat też może wydać się dziwne i dlatego poszedł na takie ustępstwo. Rozumiałem oczywiście, że nie oznacza to że od teraz mogę się obnosić z naszą bliskością, ale mimo tego się cieszyłem.
Kiedy Natalie podjechała swoim autem miałem ochotę usiąść z przodu, obok niej, jednak wolałem nie przeciągać struny. Kiedy zająłem miejsce na tylnym siedzeniu, pomiędzy dziewczynami, te bardzo się ucieszyły. Całą drogę zagadywały mnie i pytały o różne rzeczy, jednak ja bez przerwy patrzyłem zazdrośnie na Nat i Nialla, który usiadł obok niej i teraz wesoło rozmawiali. Już niedługo - pomyślałem z satysfakcją. Jak tylko management ogłosi nasz związek publicznie i będziemy mogli przestać się ukrywać, nie wypuszczę jej z ramion nawet na moment!
Kiedy wyjeżdżaliśmy z budynku, zauważyliśmy na chodniku przed hotelem tłum ludzi z aparatami. Rzucili się na furgonetkę, którą jechał Chris z chłopakami, jednak ponieważ miała ciemne szyby, nie byli w stanie zrobić żadnego satysfakcjonującego zdjęcia. Mimo to nie poddawali się i stawali na drodze, próbując zmusić ich żeby się zatrzymali i być może wysiedli.
-O cholera, co robimy? - spytała lekko spanikowana Nat.
-Nie jedź za nimi! - powiedział szybko Niall -my nie mamy ciemnych szyb, więc nie puszczą nas tak łatwo. Skręć w przeciwną stronę i sprawdź w nawigacji czy jest jakaś inna droga żeby dotrzeć na ten stadion.
Natalie posłusznie wykonała polecenie blondyna i szybko oddaliliśmy się od tłumu.
Reszta drogi przebiegła już bez większych problemów, poza kilkoma dziewczynami, które stały na przejściu kiedy akurat zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle.  Nie obeszło się bez kilku zdjęć, ale kiedy tylko światło się zmieniło Nat ruszyła a one zostały niepocieszone.
Kiedy dotarliśmy pod stadion, na którym miała zostać zbudowana scena znów zauważyliśmy przed wejściem reporterów.
-No i co robimy?-spytała Natalie zatrzymując się w bezpiecznej odległości od nich.
-Jedziemy - powiedziałem.
Popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
-Oni czekają na czarną furgonetkę a naszego samochodu nie znają i się nie spodziewają. -kontynuowałem. - po prostu jedź jakby nigdy nic, miń ich i podjedź do następnego wejścia a stamtąd już jakoś szybko przemkniemy.
Mój plan się prawie sprawdził. Wszystko szło po naszej myśli, do momentu kiedy nie zaparkowaliśmy i próbowaliśmy przejść dyskretnie do drzwi. Jeden z fotografów nas zauważył i zaczął robić zdjęcia, wtedy wszystkie oczy zwróciły się w naszym kierunku. Na szczęście Nat zostawiła auto blisko wejścia, więc przyspieszyliśmy kroku i weszliśmy do budynku zanim paparazzi do nas dobiegli.
W środku już czekał Chris z chłopakami.
-Całe szczęście że jesteście bo zaczynałem się niepokoić. -manager ucieszył się na nasz widok -  Widziałem że pojechaliście w przeciwnym kierunku i już się bałem że zabłądziliście.
-Na szczęście nie, więc możemy zaczynać próbę - powiedziałem.

Kiedy wyszliśmy na scenę, dziewczyny były pod ogromnym wrażeniem.
-O rany! Ale jazda! -zachwycała się Caroline - ten stadion jest ogromny! Nie wiem co zrobię jak jutro wyjdę na scenę a cała widownia będzie pełna po brzegi!
-Damy radę - pocieszała ją Ann. - one nie przyjdą tu żeby oglądać nas, tylko chłopaków, więc to oni powinni się denerwować.
Próba poszła świetnie. Głosy nasze i dziewczyn zgrywały się perfekcyjnie, co dawało niesamowity efekt.
Przez cały czas obserwowałem Nat i wsłuchiwałem się w jej głos. Naprawdę miała talent. Dziwiło mnie dlaczego woli pracować jako modelka niż śpiewać, bo z takim głosem naprawdę mogłaby osiągnąć sukces.

 Po próbie, która trwała prawie sześć godzin, padaliśmy ze zmęczenia i z głodu. Marzyliśmy żeby jak najszybciej znaleźć się z powrotem w hotelu, zjeść coś i odpocząć. Nie było to jednak tak łatwe jakby się wydawało, bo pod stadionem stał tłum reporterów. Wiedzieliśmy, że tym razem ich nie unikniemy, postanowiliśmy nie przedłużać tylko po prostu wyjść, dać im to czego chcą i w końcu wrócić do naszego tymczasowego domu.
-Gotowi? - spytałem.
Nat wzięła głęboki oddech.
-Gotowi - powiedział Louis który tym razem wracał z nami.
Otworzyliśmy drzwi i od razu zostaliśmy oślepieni przez flesze.
-Jak poszła próba?
-Gdzie reszta zespołu?
Pytania sypały się z każdej strony. Postanowiliśmy z Louisem zatrzymać się i odpowiedzieć na kilka, bo wiedzieliśmy że bez tego nie pozwolą nam przejść. Dziewczyny próbowały iść dalej, ale tłum je zatrzymał więc musiały na nas zaczekać i pozwolić się fotografować.
-Próba poszła świetnie. Jeśli jutrzejszy występ będzie tak samo dobry, to fani na pewno nie będą zawiedzeni. - powiedział Lou ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Gdzie Zayn, Liam i Niall?
-Musieli jechać innym autem, bo nie zmieścilibyśmy się wszyscy do jednego. - wskazałem głową na dziewczyny, czym skierowałem uwagę paparazzich na nie.
-A jak układa wam się współpraca z dziewczynami?
-Są świetne i myślę że będziemy się dobrze dogadywać. - Louis próbował wyminąć kilku facetów, jednak nie udało mu się to.
-A powiedzcie szczerze, czy łączą was tylko sprawy zawodowe czy może coś więcej? - spytał jeden z nich patrząc na nas znacząco.
-Nie tylko sprawy zawodowe - powiedział mój przyjaciel - przyjaźnimy się też na gruncie prywatnym.
-Tylko przyjaźnicie? Harry?
-Tak, tylko przyjaźnimy. - odpowiedziałem.
Po kilku minutach udało nam się w końcu dostać do samochodu i odjechać spod stadionu.
-Jestem głodna jak wilk! - odezwała się Natalie, kiedy już opadły emocje związane z atakiem paparazzi.
-Jak wszyscy Nat - zaśmiał się Louis. - zamówimy coś z restauracji do pokoju, bo nie mam już ochoty nigdzie się zatrzymywać po drodze.
Co do tego byliśmy zgodni.
Kiedy weszliśmy do salonu, reszta facetów już tam była. Pierwsze co zrobiliśmy, to chwyciliśmy za telefon i zadzwoniliśmy po jedzenie.
Gdy już napełniliśmy żołądki, usiedliśmy na kanapie i nie mieliśmy ochoty kiwnąć nawet palcem.
-Może ktoś włączy telewizor? - zaproponował Liam, leżąc rozparty w fotelu.
-Za daleko do pilota. -powiedział Niall wyciągając rękę i próbując dosięgnąć.
Louis westchnął i niechętnie wstał żeby włączyć tv.
-A kogo my tu mamy? -zaśmiał się.
Na ekranie pojawiłem się ja z Louisem.
Z ostatniej chwili! Harry i Louis po ostatniej próbie przed koncertem udali się do hotelu razem z nowymi dziewczynami.
-Ale sobie znaleźli sensacje. -zaśmiał się przyjaciel.
-Brzmi to tak, jakbyście mieli nowe dziewczyny. Nie wspomnieli że chodzi o Ann, Nat i Carol. - zauważył Zayn.
Miał rację. Oby Chris nie miał nam tego za złe.
-Olać to - powiedziałem, chociaż wcale tak nie uważałem - idę się wykąpać i przebrać.
Wstałem i poszedłem do swojej sypialni. Reszta chyba wzięła ze mnie przykład bo po chwili usłyszałem na schodach wiele par nóg. Należał nam się odpoczynek, bo próba była naprawdę bardzo ciężka.
Wziąłem prysznic, wciągnąłem tylko spodenki i usiadłem na łóżku.
Nie mogłem przestać myśleć o tej głupiej informacji w tv. Miałem nadzieję że Chris obejrzy resztę materiału zanim wyciągnie pochopne wnioski. Nie chciałem żeby miał do nas pretensję że pokazujemy się razem przed koncertem, bo wcale tego nie robiliśmy. Było mi trudno, ale starałem się powstrzymać przed zbliżaniem się do Nati żeby nie wzbudzać podejrzeń, a mimo to media tak wszystko przekręciły że może się okazać że nasz plan legł w gruzach. Poczułem że muszę z kimś o tym porozmawiać. Wstałem, otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz. Prawie wpadłem na Natalie.


*Natalie


-Hej -uśmiechnęłam się nieśmiało. - właśnie szłam do ciebie.
-Serio? -zdziwił się Harry - a ja szedłem do ciebie. Chciałem pogadać.
Na jego widok poczułam się onieśmielona. Stał bez koszulki i bawił się czapką i okularami, które trzymał w ręku.
Podszedł i objął mnie patrząc mi w oczy. Kiedy tylko poczułam dotyk jego nagiej skóry poczułam jak ciarki przechodzą mi po plecach.
Przysunęłam się i pocałowałam go delikatnie w odkryte ramię. Jego zapach obudził wszystkie moje zmysły. Podniosłam głowę żeby spojrzeć na jego twarz. Uśmiechał się tak słodko i z ogromną czułością, że poczułam się jak ktoś ważny; jakbym była najważniejsza dla niego.
Odsunęłam się delikatnie.
-Wyjdziemy na taras? - zaproponowałam.
-Jasne.
Objął mnie w pasie jedną ręką i ruszyliśmy powoli na dół.
Co chwilę zerkałam na niego,bo nie mogłam się powstrzymać żeby nie podziwiać tego boskiego ciała, radosnej twarzy i tych zielonych oczu. Tych które patrzyły na mnie tak łagodnie i z taką troską...
Kiedy usiedliśmy na tarasie, Harry odezwał się pierwszy;
-Wiesz... Trochę obawiam się reakcji Chrisa jak zobaczy ten materiał w telewizji... - wyglądał na zmartwionego.
-Wydaje mi się, że niepotrzebnie się martwisz - starałam się go pocieszyć. -Chris nie jest dzieckiem; wie jak media potrafią zmanipulować każdą, nawet najmniej istotną sprawę, żeby tylko mieć sensację.
-Obyś miała rację...
W jego kieszeni odezwał się dzwonek telefonu. Wyjął go i spojrzał na wyświetlacz.
-O wilku mowa... - powiedział ze zdenerwowaniem.- co mam robić?
-Odbierz i powiedz prawdę. -uśmiechnęłam się, starając się dodać mu otuchy.
Westchnął ciężko i przyłożył telefon do ucha.
-Halo? ... Tak... Obejrzyj cały materiał, ten fragment był zmanipulowany... -Harry chodził nerwowo po tarasie - Cieszę się... Ja też mam nadzieję - zaśmiał się. Czyli chyba nie będzie tak źle - Do jutra.
Popatrzył na mnie i uniósł jedną brew.
-No i jak? - spytałam
-Nie był zachwycony, - powiedział Harry siadając naprzeciwko mnie -  ale powiedział że wie, że to nie nasza wina bo nie zrobiliśmy nic wbrew kontraktowi.
-Czyli nie będziemy mieć problemów?
-Raczej nie - roześmiał się - ale radził nam trzymać się od siebie z daleka do jutra i pytał czy chociaż tyle wytrzymamy?
-Czy ty też masz wrażenie że on się czegoś domyśla?
-Chyba nie tylko on - Harry oparł się wygodnie - faceci też dopytywali mnie dziś o ciebie.
-I co im powiedziałeś? - spytałam kładąc nogi na jego udach.
-Prawdę. Przed nimi nie muszę udawać. - położył dłoń na moich stopach i zaczął delikatnie je głaskać.
Popatrzyłam na niego z lekkim zdziwieniem.
-Prawdę, czyli?
-Że cię uwielbiam i ciężko mi jest udawać że jest inaczej. - wzruszył ramionami i odwrócił głowę, jakby się zawstydził.
-Ja też za tobą szaleję - powiedziałam ze śmiechem, i przesłałam mu całusa.
Spojrzał na mnie i zrobił śmieszną minę, która miała chyba wyrażać radość. Roześmiałam się i pokręciłam głową... Mój mały chłopczyk...
Rozmowa była tak naturalna i przyjemna, że nie zauważyłam nawet upływu czasu. Na ziemię sprowadził mnie dopiero Louis, wchodzący na taras z laptopem pod pachą. Odruchowo zdjęłam nogi z Harrego i podkuliłam je pod brodę.
-Nie krępuj się Nati - powiedział - ja już i tak wszystko wiem. -uniósł znacząco brwi. - Już miałem was szukać, ale na szczęście najpierw przejrzałem neta - zaśmiał się i otworzył komputer - i dowiedziałem się że siedzisz sobie na tarasie. - zwrócił się do Harrego i odwrócił ekran w naszą stronę, tak że mogliśmy zobaczyć zdjęcia na jednej ze stron plotkarskich.
Był na nich Harry na tarasie, tym samym na którym byliśmy teraz.
Na jednym rozmawiał przez telefon, na innych po prostu stał.
Uświadomiłam sobie, że zostały zrobione kilkanaście minut temu.
-Ktoś musiał je zrobić z któregoś z hoteli naprzeciwko. - zauważył Harry.
Popatrzyliśmy w tamtą stronę. Na wielu balkonach siedzieli jacyś ludzie, ale nikt nie przejawiał zainteresowania nami.
-Macie szczęście, że nie zrobił wam zdjęcia razem bo Chris by oszalał.-powiedział Lou.
Popatrzyłam na Harrego z przerażeniem w oczach. Brunet zaśmiał się głośno.
-Nie panikuj Nati. Nie robiliśmy nic wielkiego.
-Wiesz że mogą zrobić sensację z samego tego, że siedzieliście razem. -wtrącił się Louis.-a pragnę zauważyć jeszcze że Hazzuś masował ci stópki - zaśmiał się.
-Wątpię. Gdyby mieli coś więcej, to raczej najpierw by wrzucili bardziej pikantne fotki a nie takie, na których rozmawiam przez telefon. - Harry starał się mnie pocieszyć.
Było trochę sensu w tym co mówił.
-Chodźcie do salonu - powiedział Lou - będziemy grać w Twistera.
Spojrzałam na zegarek; dochodziła siódma wieczorem.
-Jestem zmęczona, pójdę już do siebie. - weszłam do salonu i skierowałam się w stronę schodów - zobaczymy się jutro - pomachałam do wszystkich.
-Pa Nati! - krzyknęły dziewczyny.
-Ja też już się położę - usłyszałam głos Harrego.
Po chwili mnie dogonił i kiedy byliśmy już poza zasięgiem wzroku dziewczyn złapał mnie za rękę. Uśmiechnął się słodko;
-Wiesz, że jeszcze tylko dziś i jutro i nie będziemy musieli się więcej ukrywać? - spytał z radością.
-Wiem - popatrzyłam na niego i uścisnęłam mocniej jego dłoń.
Doszliśmy do naszych sypialni.
-Naprawdę się już kładziesz? - spytał gdy zatrzymaliśmy się przy drzwiach.
-Nie miałam zamiaru się kłaść, chciałam po prostu odpocząć.
-Może w takim razie masz ochotę obejrzeć jakiś film?
-Z tobą, chętnie - uśmiechnęłam się.
-W takim razie zapraszam - otworzył drzwi swojej sypialni i gestem zaprosił mnie do środka.
Wszedł za mną i przekręcił klucz.
-Rozgość się - powiedział.
Usiadłam na łóżku, bo tak samo jak u mnie tak i tutaj, był to jedyny mebel jaki się zmieścił w tak maleńkiej przestrzeni.
Harry otworzył szafę i wyjął walizkę a z niej wyciągnął laptop. Postawił go na łóżku i sam usiadł koło mnie.
-Co masz ochotę obejrzeć? - spytał z uprzejmym uśmiechem.
-Zdaję się na ciebie - powiedziałam,
Wstałam żeby zgasić światło a Harry włączył film. Kiedy się odwróciłam siedział oparty o wezgłowie łóżka i trzymał komputer na kolanach. Poklepał miejsce obok siebie dając mi znać żebym usiadła.
Zdjęłam buty i wspięłam się siadając obok niego. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego, wdychając jego cudowny zapach. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę to pierwszy raz odkąd się poznaliśmy, kiedy jesteśmy sami, oficjalnie i bez lęków przytulamy się i nie przejmujemy czy ktoś nas zobaczy. Poczułam się tak szczęśliwa i rozluźniona, że aż głośno westchnęłam.
-Wszystko w porządku? - spytał.
-Już dawno nie było mi tak "w porządku" i błogo jak teraz. - popatrzyłam mu w oczy.
-Mi też jest z tobą cudownie - cmoknął mnie we włosy.
Oparłam  głowę na jego nagiej piersi i palcem kreśliłam różne wzory na jego umięśnionym brzuchu.
-Nie denerwujesz się przed jutrzejszym koncertem? - spytałam.
-Nie bardzo - odpowiedział, głaszcząc mnie po plecach. - na początku bardzo się denerwowałem, ale teraz już do tego przywykłem. Po prostu wychodzę, śpiewam i już.
-Bardzo lubię jak śpiewasz - powiedziałam cicho. - słuchałam cię dzisiaj i bardzo mi się podobało.
Uśmiechnął się tylko i zaczął cichutko śpiewać Little Things. Zasłuchałam się w tę melodię i w jego głos i poczułam się tak spokojna i szczęśliwa jak już dawno się nie czułam. To było piękne.
Kiedy skończył, popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie a drugą ręką odgarnął włosy z mojej twarzy. Patrzyłam na niego jak zahipnotyzowana; nie mogłam przestać dziękować Bogu, za to że dał mi Harrego. Że ten cudowny facet jest cały mój i tylko dla mnie. Wiedziałam że zrobię wszystko żeby już zawsze był szczęśliwy, żebyśmy razem byli szczęśliwi! Poczułam że przysuwa się do mnie jeszcze bardziej; podniosłam głowę. Harry podniósł się lekko i przekręcił nas tak, że teraz to ja leżałam na łóżku a on pochylał się nade mną. Jego usta były coraz bliżej; czułam jego słodki oddech, widziałam każdą pojedynczą rzęsę. Objęłam delikatnie jego twarz rękami i uniosłam lekko brodę; nasze wargi się połączyły.
To był najcudowniejszy pocałunek w moim życiu; był delikatny jak podmuch wiatru, a jednocześnie pełen pasji i namiętności. Wyrażał wszystkie uczucia skrywane przeze mnie i przez Harrego odkąd się poznaliśmy. Wplotłam palce w jego włosy a on uniósł mnie lekko i objął rękami, zamykając w ciasnym uścisku z którego nie chciałam nigdy się wydostać. Chciałabym zostać tak na zawsze. Czułam się spełniona i prze szczęśliwa. Nic nie mogło mnie powstrzymać przed byciem szczęśliwą z tym facetem! Z moim najcudowniejszym mężczyzną! Był wszystkim czego potrzebowałam i wiedziałam że nigdy z niego nie zrezygnuję! Nigdy!