I'll take you to another world

I'll take you to another world

poniedziałek, 28 października 2013

16.


*Natalie


Kolejne dni mijały bardzo szybko. Już od rana pierwszego dnia po przyjeździe do São Paulo faceci mieli mnóstwo wywiadów i kilka sesji, a popołudniami i wieczorami mieliśmy wyczerpujące próby, które trwały do późnych godzin nocnych. Kiedy wracaliśmy do hotelu mieliśmy ochotę tylko spać. Dopiero dzień po koncercie, na którym musieliśmy przez kilka godzin stać, śpiewać i udawać wypoczętych i zadowolonych, mieliśmy jeden dzień wytchnienia.
Dziewczyny planowały tego dnia wielkie zakupy, ale ja wiedziałam że nie będę mogła im towarzyszyć. Kiedy jeszcze spały odwiedził nas Chris.
-Piękny mamy dziś dzień dzieciaki. - zacierał ręce i czułam że chce nam coś powiedzieć -W sam raz na ujawnienie waszej miłości całemu światu.
Popatrzyliśmy na siebie z Harrym ponad stołem, przy którym akurat piliśmy poranną kawę, jeszcze w szlafrokach.
-Przeczuwałem to. - brunet się uśmiechnął.
-Mieliście inne plany?
-Chcieliśmy po prostu rozłożyć się nad basenem na tarasie i cały dzień wylegiwać na leżakach... - powiedziałam zawiedziona, bo wiedziałam że te plany właśnie szlag trafił.
-No cóż... Musicie to przełożyć.
-A ja się cieszę. - Hazz rozparł się wygodnie na krześle -W końcu będziemy mogli przestać się martwić że ktoś się o nas dowie.
-Brawo Harry, - manager poklepał bruneta po ramieniu -jak zwykle pozytywne myślenie! To zbierajcie się powoli, a ja dzwonię zaraz anonimowo do kilku magazynów z gorącą informacją że Harry Styles jest z dziewczyną na zakupach. Podeślę wam konkretne adresy jak już się mniej więcej zorientuję. - powiedział i wyszedł jakby nigdy nic.
Westchnęłam głośno i pokręciłam głową.
-Co się dzieje kotku? - Hazz podszedł i przykucnął przy mnie, łapiąc mnie za ręce.
-Zaczyna mnie to trochę frustrować, jeśli mam być szczera. Te ciągłe planowanie najdrobniejszego szczegółu...
-Wiem słonko... Takie są uroki bycia ze mną. - popatrzył na mnie niepewnie - Chcesz zrezygnować?
Przewróciłam oczami.
-Zapomniałeś już że jestem z tobą bo cię kocham? Z czegoś takiego nie da się po prostu zrezygnować głuptasie. - popatrzyłam na niego z matczynym uśmiechem i pogładziłam po nieogolonym policzku.
Uśmiechnął się z ulgą i pocałował czubki moich palców.
-Też cię kocham Nati.

Godzinę później wysiadaliśmy z taksówki pod jednym ze sklepów, których adres przesłał nam Christian. Oczy przechodniów zwróciły się w naszą stronę i już chwilę później Harry został otoczony przez fanki a ja stałam na uboczu, czekając aż będziemy mogli pójść dalej. Przyglądałam się jak mój skarb cierpliwie pozował z każdą kolejną dziewczyną i uśmiechał się miło, mimo że wiedziałam że nie ma na to teraz ochoty i jest mu niezręcznie że muszę stać sama. Mi to jednak nie przeszkadzało; byłam dumna że one wszystkie do niego wzdychają, a on kocha tylko mnie i to ja mogę go tulić i całować kiedy tylko mam na to ochotę, że to ja zasypiam co wieczór na jego nagiej piersi i pierwszą rzeczą jaką widzę po przebudzeniu jest jego piękna twarz.
Nagle coś wyrwało mnie z tych rozmyślań. Szczerze mówiąc nie byłam nawet pewna co. Zaczęłam rozglądać się  dokoła w poszukiwaniu źródła mojego niepokoju i w końcu je znalazłam; kilka metrów ode mnie, przed wejściem do jednego ze sklepów stał on! Tom! Nie mogłam się mylić poznałabym tę twarz wszędzie. On też mi się przyglądał. Ale skąd miałby się tu wziąć? Chyba mam jakąś paranoję?! Wtedy pod hotelem w Rio, kiedy osaczył nas ten fotograf też go widziałam, ale wmówiłam sobie że tylko mi się przywidziało. Jednak teraz zaczynam w to wątpić; raczej nie mogłam mieć dwóch tak realistycznych przywidzeń!
-Natalie, czy mogłabyś stanąć z Harrym? Chciałybyśmy zrobić sobie z wami zdjęcie. - odwróciłam się w kierunku na oko dziesięcioletniej dziewczynki.
Popatrzyłam na bruneta; przywoływał mnie gestem ręki i uśmiechał się zabójczo. Ruszyłam w jego stronę, ale obejrzałam się jeszcze raz na Toma. Nie było tam już nikogo. Co do cholery?? Kogo w takim razie widziałam przed chwilą? Był tam czy nie? Chyba zwariowałam...
-Co się dzieje kochanie? -spytał Hazz dyskretnie, nie zmieniając radosnego wyrazu twarzy, ponieważ otaczały nas już jego fanki chcące zrobić nam zdjęcie.
 Jak on mnie dobrze znał; od razu zorientował się że coś mnie zaniepokoiło.
-Wszystko w porządku... - uśmiechnęłam się i objęłam go w pasie pozując do błyskających zewsząd fleszy.
Źle się czułam okłamując go, ale nie chciałam go denerwować czymś, czego sama nie byłam do końca pewna.

Kiedy jakimś cudem udało nam się w końcu dostać do sklepu, cały czas rozglądałam się nerwowo szukając jakiegoś dowodu na to, że nie zwariowałam i naprawdę widziałam Toma, jednak nigdzie go już nie zobaczyłam. Przechadzaliśmy się z Harrym między alejkami wypełnionymi przeróżnym sprzętem elektronicznym, bo sklep do którego kazał nam iść Chris okazał się sklepem z elektroniką.
-Chcesz coś kupić czy tylko czekamy na fotografów i zwijamy się stąd? - spytałam.
-Myślałem nad czymś fajnym dla Nialla bo zbliżają się jego urodziny...
-Masz na myśli coś konkretnego?
-Szczerze mówiąc nie.
Do naszej rozmowy wtrąciła się jedna ze sprzedawczyń, które nie odwracały od nas wzroku odkąd przekroczyliśmy próg sklepu.
-Czy mogę państwu w czymś pomóc?
Harry odwrócił się do niej i ze swoim najsłodszym uśmiechem powiedział:
-Dziękujemy, na razie się rozglądamy.
Policzki młodej kobiety zaczerwieniły się lekko i zatrzepotała zalotnie rzęsami. Nie dziwiłam się jej; na widok MOJEGO mężczyzny trudno było się opanować.
W tym samym momencie zauważyłam że przed sklepem stoi kilku mężczyzn i celuje w nas swoje aparaty. Hazz też to zauważył i niby od niechcenia przyciągnął mnie do siebie i cmoknął przelotnie w usta. Flesze rozbłysły niczym fajerwerki o północy w sylwestra.
-To na dobry początek - wyszeptał mi do ucha wesoło i objął w pasie oddalając się od sprzedawczyni, która stała teraz z szeroko otwartymi oczami.
-W razie pytań służę pomocą. - powiedziała i wróciła do reszty pracowników.
Ochrona sklepu na szczęście nie wpuściła paparazzi do środka, więc mogliśmy spokojnie dokończyć zakupy.
Podeszłam do wystawy, na której stały różne modele lustrzanek i wzięłam jeden do ręki.
-Myślisz że Niall lubi robić zdjęcia? - spytałam Harrego.
-Nawet bardzo. Ale wydaje mi się że bardziej poręczny jest aparat w telefonie...
-Chyba masz rację. -wyminęłam go i wskazałam na półkę, na której leżały przenośne konsole - A może to?
-To jest świetny pomysł. - brunet podszedł do mnie i zaczął oglądać kilka modeli.
-W takim razie ja go zaklepuję, a ty szukaj teraz czegoś od siebie. - zaśmiałam się i zwróciłam do jednego z panów z obsługi z prośbą o zapakowanie najbardziej ,,wypasionego" i najdroższego modelu.
-Nie przesadzaj Nati, - zwrócił się do mnie Harry z uśmiechem -Niall nie jest wart aż tyle.
-Niall jest dużym dzieckiem, a ja uwielbiam jego śmiech i jestem pewna że na widok tej zabawki nas nim uraczy.
-Ok, w takim razie teraz pomóż mi coś znaleźć.
Ruszyliśmy dalej, rozglądając się dokoła.
-Mam pomysł! -Hazz klasnął w dłonie -Niall mówił ostatnio że chce sobie kupić tablet!
-W takim razie w drogę. - pociągnęłam faceta w stronę wystawy na której leżały tablety.
Harry oczywiście wybrał najdroższy model iPada i ruszyliśmy do kasy.
Podeszłam pierwsza i wyciągnęłam kartę chcąc uregulować rachunek za mój prezent. Harry odtrącił moją dłoń i wcisnął kasjerce swoją kartę.
-Ja płacę. - uśmiechnął się do niej rozbrajająco.
Popatrzyłam na niego wilkiem.
-Owszem, ale tylko za swoje zakupy. Za konsolę płacę ja, więc proszę jej na razie nie liczyć. - zwróciłam się do zdziwionej kobiety. - I nie kłuć się ze mną, proszę. - powiedziałam tym razem ciszej do Harrego, bo widziałam że zamierza już coś powiedzieć.
-Ok... - rozłożył ręce w geście rezygnacji.
Kiedy sprzęt bruneta był już spakowany, podałam swoją kartę i wpisałam kod.
-Pani też zapakować?
-Tak, poproszę. To prezenty dla przyjaciela, więc jeśli to możliwe to byłabym wdzięczna gdyby zapakowała to pani w jakiś ładny papier.
-Oczywiście, nie ma problemu. - kobieta uśmiechnęła się grzecznie i odeszła pakować nasze zakupy.
-Dlaczego nie pozwoliłaś mi zapłacić? -kiedy zostaliśmy sami (nie licząc kilku osób z obsługi stojących kilka metrów dalej) Harry przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie obiema rękami.
-Bo mam swoje pieniądze i nie chcę żeby potem ludzie mówili że jestem z tobą dla kasy. - też go objęłam i stając na palcach, cmoknęłam w nos.
-A co mnie obchodzi co ludzie mówią. Ważne że ja znam prawdę.
-Ale mnie obchodzi. Nie było by mi miło, gdym czytała potem w gazetach że jestem kolejną tępą laską, która leci na sławę i bogactwo.
-Nawet tak nie mów.  - odgarnął mi włosy z twarzy. - Rozumiem że na razie cię to krępuje, ale co będzie za jakiś czas?
-W jakim sensie? Bo nie bardzo rozumiem o czym mówisz?
-Chodzi mi o to, co będzie kiedy już za mnie wyjdziesz. Wtedy też będziesz miała opory przed wydawaniem NASZYCH pieniędzy? Będziemy mieli oddzielne konta i będziesz korzystała za swojego? - zachichotał.
-Kiedy już za ciebie wyjdę?
-No, to chyba oczywiste, prawda? - uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-No wiesz... Nie wiedziałam że snujesz już tak dalekosiężne plany. - nie mogąc się powstrzymać, ja też się uśmiechnęłam.
-Nie snuję planów. Dla mnie to po prostu jedyne możliwe rozwiązanie skarbie. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy kiedykolwiek mieli się rozstać, a ślub jest chyba naturalnym etapem każdego udanego związku.
Radość wypełniła moje serce. To było tak urocze i cudowne uczucie, że nie da się tego opisać słowami. To jak Harry mówił, tak od niechcenia o naszej przyszłości, jakby naprawdę uważał to za coś całkowicie naturalnego, sprawiło że pokochałam go jeszcze mocniej, o ile to w ogóle możliwe.
Moje oczy zaczęły się wypełniać łzami szczęścia.
-Co się dzieje kochanie? - Hazz wyglądał na zaniepokojonego - Przestraszyłem cię tym co powiedziałem?
-Nie głuptasie. - uśmiechnęłam się i dyskretnie otarłam łzy. Jeszcze tego brakowało żeby paparazzi to zauważyli. - To najcudowniejsze słowa jakie w życiu słyszałam. Kocham cię wariacie.
-A ja ciebie mój skarbie. - pochylił się nade mną i wpił namiętnie w moje usta. Wplotłam palce w jego włosy i zatraciłam się całkowicie w tym pocałunku. Nie obchodziło mnie że obserwują nas pracownicy sklepu, ani że pstrykanie aparatów prawie mnie ogłuszyło. Byłam tylko ja i on. Złączeni w tej cudownej chwili, przypieczętowywaliśmy właśnie wyznanie dozgonnej miłości, przy ladzie sklepu z elektroniką!
                                                           
                                                                 ******************

Pozostałe tygodnie w Brazylii upłynęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować jak siedzieliśmy w samolocie powrotnym do Londynu.
Patrzyłam w okno i myślałam o tym jak szybko minął mi ten miesiąc, kiedy byłam razem z Harrym. Na kolanach miałam gazetę, którą kupiłam na lotnisku; na okładce był Hazz i ja. Od dnia kiedy pocałowaliśmy się w sklepie, miałam wrażenie że jesteśmy jedyną atrakcją od bardzo dawna. Paparazzi nie odstępowali nas na krok. Nagłówki gazet i artykułów w internecie aż krzyczały ,,Harry Styles i Natalie Dobrzanski! Nowa gorąca para!". Na początku mnie to śmieszyło, szczególnie kiedy czytałam takie szczegóły jak: ,,każde z nich samo płaciło za swoje zakupy", albo ,,mówili że to prezenty dla przyjaciela, a najbliższe są  urodziny Niall'a" itp. Przestałam być anonimowa i nawet kiedy wychodziłam sama z dziewczynami, zaraz dołączało do nas stadko reporterów. Trzy dni po naszym ujawnieniu zadzwonił mój manager, Dan i oznajmił że za tydzień mam pójść w pokazie jednego ze znanych projektantów (nazwijmy go X). Od razu wiedziałam jaki jest powód nagłego zainteresowania moją osobą. Owszem, do tej pory też nie narzekałam na brak zleceń, ale przez ten czas kiedy pracowałam dla chłopaków, Danny miał odmawiać wszystkim, wiec domyśliłam się, że X musiał sypnąć niezłą sumkę skoro manager się zgodził. Zdałam sobie wtedy sprawę, że media mogą uznać mój związek z Harrym za próbę podkręcenia mojej własnej kariery. Nie pomyliłam się; dzień po pokazie (na którym oczywiście towarzyszył mi mój facet), czytałam wiele artykułów spekulujących na ten temat. Jednak Harry to olał i mi też kazał się nie przejmować. Łatwo mu to mówić. On żyje takim życiem od dawna i prawdopodobnie się przyzwyczaił a ja, mimo że wcześniej też byłam czasem rozpoznawana, ale nie do tego stopnia, miałam z tym ogromny problem. Wiedziałam że już nie będę mogła wyskoczyć do sklepu po bułki w piżamie, bo moje zdjęcie zaraz trafi do prasy.
Popatrzyłam na Harrego; tym razem to on zasnął. Wyglądał tak spokojnie. Okryłam go kocem i przytuliłam się do niego, pogrążając się w śnie razem z nim.

Kiedy otworzyłam drzwi mojego domu, o mało nie dostałam zawału serca. Ktoś rzucił mi się na szyję i głośno krzyczał. Dopiero kiedy zapaliło się światło zobaczyłam że to Kate i Matt postanowili zrobić mi niespodziankę czym o mało mnie nie zabili.
-Boże! Ale mnie wystraszyliście, głupki!
-My też za tobą tęskniliśmy kochanie. - Mati objął mnie w pasie, uniósł i obrócił się dokoła.
-Też za wami tęskniłam! Strasznie! -objęłam ich oboje - Kocham was bardzo mocno.
-Chyba nie tylko nas... - powiedział przyjaciel z uśmiechem odsuwając się ode mnie o kilka kroków.
-Nie wiem o czym mówisz. - zaśmiałam się, chwyciłam walizkę i zaczęłam taszczyć ją po schodach.
-Wiesz, wiesz i to bardzo dobrze! - Kate chwyciła za rączkę i pomagała mi a Matt niósł resztę bagaży.
Przewróciłam oczami.
-No niech wam będzie. Wiem o co wam chodzi, ale zanim zaczniemy spowiedź, może pozwolicie mi wziąć szybki prysznic po długiej podróży?
-Jeszcze nie śmierdzisz, możesz się wykąpać później! - protestował Mat.
Popatrzyłam na niego unosząc jedną brew.
-Ok, niech ci będzie. Ale masz dziesięć minut. -powiedział siadając na łóżku w mojej sypialni -Umieraliśmy z Kate z ciekawości przez miesiąc, a przez telefon nie chciałaś nam nić zdradzić!
-Obiecuję że odpowiem na wszystkie pytania, tylko dajcie mi chwilkę... -wyciągnęłam z garderoby luźne dresy i czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki.

Piętnaście minut później siedzieliśmy na kanapie w salonie, popijaliśmy wino przyniesione przez przyjaciół i czekaliśmy na zamówioną pizze, bo w mojej lodówce było tylko światło, a ja byłam koszmarnie głodna.
-No mów! - Kate nie mogła wytrzymać z ciekawośći.
Westchnęłam głośno.
-Kocham Harrego.
-Kochasz na prawdę, czy dla kontraktu?
-Na prawdę.
-Tak jak kochałaś Toma?
-Nie. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie kochałam Toma. Kocham Harrego i dopiero teraz wiem jak wygląda prawdziwa miłość.
-Uuuuuuuu.... Kochanie moje, ty się serio zakochałaś! Wpadłaś po uszy i już się nie wywiniesz! - Mati jak zwykle był zabawny.
-Wiem.
-Jak do tego doszło?
-Podejrzewam że Kate powiedziała ci o kontrakcie?
-No oczywiście! Ale wiesz że nikomu nie pisnę ani słowa.
-Wiem kochanie. Sama bym ci powiedziała ale nie zdążyłam. No więc najpierw plan był taki, że mamy udawać związek. Jednak od samego początku była między nami taka chemia, że nie udało nam się zbyt długo opierać i po kilku dniach byliśmy parą.
-Nie bałaś się? - spytała Kate z powagą. Wiedziałam o co jej chodzi. Oboje wiedzieli jak długo leczyłam złamane serce po Tomie.
-Bałam się. Na początku próbowałam się bronić przed tym uczuciem rękami i nogami, ale to było silniejsze. Poza tym Harry na każdym kroku udowadnia mi że podjęłam słuszną decyzję.
-Czy Harry wie o Tomie?
-Tak. Powiedziałam mu o nim.A potem jeszcze był świadkiem naszej rozmowy.
-CO ku*wa?! - przyjaciele byli bardzo zaskoczeni i wyglądali na zdenerwowanych.
-Tom do mnie zadzwonił, kiedy byłam w Brazylii.
-No chyba żartujesz?!
-Niestety nie.
-I czego ten ku**s od ciebie chciał?! - Matt aż wstał z wrażenia, a na jego skroni zaczęła pulsować żyła, która zawsze pojawiała się kiedy był wściekły.
-Chciał mnie przeprosić i prosić o kolejną szansę.
-No bez jaj ku*wa! - chłopak rzucił poduszką którą miał w ręku.
Kate odsunęła się tak, żeby dobrze widzieć moją twarz.
-Teraz? Tak nagle po roku bez żadnego znaku życia?
-Dokładnie o to samo go spytałam. Powiedział że zobaczył moje zdjęcie z Harrym w jakiejś gazecie i dopiero wtedy zrozumiał że nie może żyć beze mnie i pozwolić żeby ktokolwiek mu mnie odebrał.-powiedziałam spokojnie, popijając kolejny łyk wina.
-Udusił bym go gdybym miał go pod ręką!
-Uspokój się Mati. Twoje nerwy nic już nie zmienią.
-Co mu odpowiedziałaś?
-Że jestem szczęśliwa z Harrym, a on swoją szansę zaprzepaścił rok temu, zostawiając mnie i wyjeżdżając do Kanady.
-Nie wiem jak w ogóle mogłaś z nim rozmawiać? Po tym wszystkim?
-Uwierz mi, że nie było mi łatwo. A co najdziwniejsze, później w Rio i São Paulo wydawało mi się że go widziałam.
-Błagam, powiedz że żartujesz.
-Nie. Ale możliwe że tylko mi się przywidziało.
-Jeśli to naprawdę był on, to by znaczyło że to jakiś psychopata! Jak można po roku od tak, dzwonić i prosić o kolejną szansę, a potem jeszcze cię śledzić?
-Mam nadzieję że to był tylko ktoś podobny do niego.-powiedziałam żeby uspokoić przyjaciół, ale tak na prawdę nie byłam tego wcale taka pewna.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-To pewnie pizza, pójdę otworzyć. -wstałam, wzięłam portfel leżący na stoliku koło kanapy i ruszyłam do drzwi.
Kiedy już najedliśmy się, napiliśmy i obgadaliśmy Toma tak, że chyba piekły go uszy, Kate i Matt postanowili wrócić do siebie i dać mi odpocząć trochę po podróży.
-Wyśpij się skarbie bo jutro ruszamy w miasto! -rzucił jeszcze chłopak na odchodnym.
-Do Pacha?
-A gdzież by indziej.
Pocałowałam ich na do widzenia i zamknęłam drzwi na klucz.
Wróciłam do salonu i wzięłam jeszcze telefon do ręki, bo chciałam zadzwonić do rodziców.
Po krótkiej rozmowie i zapewnieniu ich, że przyjadę do Polski przy najbliższej możliwej okazji, weszłam jeszcze do kuchni po coś do picia i skierowałam się do swojej sypialni.
Kiedy usiadłam na łóżku usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Podniosłam go i spojrzałam na wyświetlacz; na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
-Już tęsknisz? - powiedziałam do słuchawki.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - głos Harrego był cichy i z lekką chrypką. Widocznie leżał już w łóżku i był bliski zaśnięcia. Zdążyłam go już trochę rozgryźć przez ten miesiąc.-Wiesz jak mi dziwnie leżeć samemu w zimnej pościeli?
-Mi też będzie pewnie dziwnie. Dziwnie mi jest już nawet dlatego że jestem teraz sama w pustym domu. Przez ostatnie dni ciągle towarzyszył mi śmiech chłopaków, gadanina dziewczyn albo ty.
-Chciałbym być teraz przy tobie i utulić cię do snu...-słyszałam szelest poduszki w słuchawce. Wiedziałam że leży na boku, a telefon ma między uchem a właśnie poduszką, bo w takiej pozycji rozmawiał przez telefon kiedy sypialiśmy razem.
Położyłam się i przymknęłam oczy wyobrażając sobie że jest obok mnie. Jednak to nie było to samo; nie czułam jego słodkiego zapachu, ani dotyku jego delikatnych dłoni, głaszczących moje plecy.
-Bardzo mi ciebie brakuje kochanie. - powiedziałam cicho.
-Nie wytrzymam bez ciebie do następnego wyjazdu. -wyszeptał.-Nie będę mógł się wyspać.
-Mam chyba pewien pomysł kotku, ale porozmawiamy o nim jutro dobrze?
-Umrę z ciekawości, ale chyba jakoś wytrzymam. Dobranoc aniołku, kocham cię nad życie.
-Dobranoc Hazz. Ja też cię bardzo kocham.
Odłożyłam telefon i usiadłam powoli na łóżku. Mój pomysł był taki, żeby Harry się do mnie wprowadził. Nie wiedziałam jeszcze czy na prawdę mu o nim powiem, bo nie chciałabym go wystraszyć. Może uzna że to jeszcze za wcześnie?
Westchnęłam i wstałam żeby się rozebrać i położyć w końcu spać. Zanim jednak zdjęłam choćby skarpetkę, rozległ się dzwonek przy drzwiach wejściowych. Kto to mógł być o tej porze? Było dobrze po dwunastej! Pomyślałam jednak, że może to Kate albo Matt czegoś zapomnieli i niechętnie powlokłam się na dół.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je z rozmachem.
-Niespodzianka! Tęskniłaś za mną?
Nogi się pode mną ugięły. Na progu mojego domu, z bukietem róż i szerokim uśmiechem na ustach stał nie kto inny jak Tom! Ten Tom, przez którego cierpiałam przez ostatni rok!
-Nie cieszysz się że mnie widzisz?
Patrzyłam na niego jakbym zobaczyła ducha. Na co on liczył? Że rzucę mu się z radością na szyję? Po moim ku*wa trupie!

niedziela, 20 października 2013

Hej moje Kochane!
Ponieważ ostatnio nie dodaję wpisów regularnie, mam taką małą propozycję; jeśli miałybyście ochotę być powiadamiane o nowych rozdziałach zostawcie w komentarzach swoje nicki z twittera a kiedy tylko wstawię kolejną notkę będę Wam o tym pisać.
                                                                           Ściskam i całuję:)
                                                                                                            KasiaK

czwartek, 17 października 2013

15.


*Harry


Kiedy wracaliśmy do hotelu, Natalie była cały czas podenerwowana, ale starała się nie dać tego po sobie poznać. Widziałem jednak że bardzo przeżywa to co się stało kilka godzin temu. Patrzyłem na nią z boku i widziałem że przygryza wargi i zaciska dłonie na kierownicy wpatrując się w skupieniu w ulicę przed sobą. Nasi przyjaciele śmiali się i żartowali, nieświadomi tego co wydarzyło się na plaży.
Dobry humor nie opuszczał ich przez resztę dnia, kiedy byliśmy już w naszym apartamencie. Cieszyli się ostatnim wieczorem w Rio. Ja nie potrafiłem. Kiedy widziałem jak dziewczyna za którą szaleję się zadręcza, miałem ochotę jechać do Kanady, znaleźć tego całego Toma i sprać mu dupę. A po wszystkim bym mu podziękował. Przez swoją głupotę stracił skarb, który teraz był cały mój. Nie wiem jak można z własnej nieprzymuszonej woli zostawić taką kobietę jak Natalie... Najwyraźniej ten koleś był niesamowitym idiotą. Szkoda tylko, że przez niego mój anioł siedział teraz na kanapie z podkulonymi nogami, próbując się uśmiechać żeby nie psuć nastroju reszcie przyjaciół.
Usiadłem obok i objąłem ją mocno, a ona oparła głowę na moich piersiach.
-Dziękuję... - wyszeptała - Jest mi lepiej, kiedy mam cię przy sobie.
-Zawsze będę przy tobie kochanie. Zawsze kiedy będziesz mnie potrzebowała.
-Kocham cię Harry. - patrzyła mi w oczy.
Kiedy to usłyszałem, ciarki przeszły mi po plecach. To było wspaniałe uczucie, usłyszeć to z jej ust skierowane prosto do mnie, a nie wykrzyczane w złości do byłego faceta.
Pogłaskałem delikatnie jej policzek, a ona wtuliła się w moją dłoń. Była taka delikatna i krucha.
-Ja też cię kocham skarbie. Kocham cię do szaleństwa. - pocałowałem ją w czoło.
Przytuliła się do mnie mocniej i w takiej pozycji spędziliśmy resztę wieczoru.
Kiedy wszyscy zaczęli się już zbierać do snu, popatrzyłem na Nat. Spała przyciskając moją dłoń do swojego serca, jakby chciała mieć pewność że jej nie ucieknę. Wstałem delikatnie biorąc ją na ręce. Kiedy byliśmy w połowie schodów otworzyła oczy i popatrzyła na mnie półprzytomnie.
-Jesteś cudowny, wiesz? - wyciągnęła rękę i niezgrabnie pogłaskała moje włosy. - Jeszcze żaden facet nie nosił mnie na rękach.
-Będę cię nosił na rękach do końca świata. - zaśmiałem się i podrzuciłem ją delikatnie. - Jesteś moim najsłodszym ciężarem.
Uśmiechnęła się lekko i zamknęła oczy.
Kiedy ułożyłem ją ostrożnie na łóżku w jej sypialni, okryłem ją kocem i odwróciłem się z zamiarem pójścia do siebie.
-Zostań ze mną Harry. - powiedziała cicho kiedy byłem już przy drzwiach.
-Jesteś pewna, że nie wolisz zostać sama żeby sobie przemyśleć to wszystko co się dziś wydarzyło?
Ożywiła się trochę i podniosła opierając na łokciach.
-Hazz, tu nie ma już o czym myśleć. Tom to skończony idiota, który myśli że wrócę do niego i rzucę mu się z radością w ramiona kiedy tylko kiwnie palcem. Między mną i nim już nigdy nic nie będzie. Teraz jestem z tobą i jestem szczęśliwa jak jeszcze nigdy w życiu i nie mam zamiaru tego zmieniać.
Usiadłem na brzegu łóżka i chwyciłem jej dłoń.
- Ja też jestem przy tobie bardzo szczęśliwy i cieszę się że czujesz to samo.
-Skoro doszliśmy do porozumienia, to wskakuj szybko. - uśmiechnęła się i poklepała ręką miejsce obok siebie.
Ściągnąłem buty i wsunąłem się pod koc, obok niej. Pocałowała mnie szybko i intensywnie w usta, i kilka minut później już smacznie spała.
Przyglądałem się jej twarzy; była taka spokojna kiedy spała wtulona w moje ramię. Ukojony tym widokiem, ja też w końcu zasnąłem.

Poranek następnego dnia był trochę szalony. Zaspaliśmy i po ósmej w mieszkaniu panował totalny chaos; biegaliśmy jak szaleni, co chwilę mijając się na schodach albo w drzwiach łazienki. Kiedy w końcu udało nam się jakoś ogarnąć, chwyciliśmy w ręce coś do jedzenia i pobiegliśmy do windy. Kiedy ta zatrzymała się na naszym piętrze i otworzyły się drzwi, ludzie którzy byli w środku zamilkli i przyglądali nam się intensywnie. Popatrzyłem na Natalie i resztę facetów i zrozumiałem jaki jest tego powód; wszyscy wyglądaliśmy jakbyśmy dopiero wyszli z łóżka, co było z resztą prawdą. Mieliśmy potargane włosy, Niall utknął zakładając koszulkę i usiłował właśnie znaleźć otwór w który miał włożyć głowę, Louis zapchał się kanapką i właśnie się krztusił, Liam i Zayn stali oparci o siebie i prawie spali na stojąco, a Natalie starała się nie wydłubać sobie oka, malując rzęsy tuszem i przeglądając się w wyświetlaczu swojego telefonu.
Kiedy wsiedliśmy do środka, pasażerowie nadal milczeli, jednak widziałem jak dwie dziewczyny dyskretnie wyciągają telefony i kierują je w naszą stronę. Normalka.
-Hazz... - usłyszałem przy uchu szept Natalie - Czy nie powinniśmy dziś realizować kolejnego punktu planu? - patrzyła na mnie z uśmiechem. Wiedziałem o czym mówi.
Popatrzyłem ukradkiem na skierowane na nas komórki, wyciągnąłem rękę i objąłem Nat za szyję.
-Masz rację słonko, - powiedziałem cicho - powinniśmy.
Zaśmiałem się w duchu kiedy usłyszałem jak te laski szybko wciągają powietrze z wrażenia. Byłem pewien, że kiedy wysiądziemy zaczną piszczeć i przeżywać to co widziały i miałem rację.
Kiedy wyszliśmy, w windzie zostały tylko one. Oczywiście jak tylko drzwi się zamknęły usłyszeliśmy ich podniecone głosy.
-Ach, te nastolatki... - powiedział z udawaną powagą Niall i pokiwał teatralnie głową.

Droga do studia przebiegała nam bez większych wrażeń. Dopiero kiedy dojechaliśmy na miejsce, naszym oczom ukazało się istne szaleństwo; pod budynkiem telewizji stał tłum paparazzi i wrzeszczących fanek. Szczerze mówiąc, podejrzewałem że tak będzie. Informacja o naszym wywiadzie nie była tajemnicą, a wiedziałem że nasze fanki są bardzo kreatywne, jeśli mają okazję nas zobaczyć.
Popatrzyliśmy na siebie, wzięliśmy głęboki oddech i kiedy Nat zatrzymała samochód, wyszliśmy na ulicę. Od razu oślepił nas blask fleszy, błyskających z każdej strony i ogłuszyły krzyki dziewczyn i pytania dziennikarzy. Natalie chwyciła moją dłoń obiema rękami i szła blisko mnie, próbując się za nią ukryć.
-Spokojnie kotku, - starałem się dodać jej pewności siebie - zaraz będzie po wszystkim.
Nie odpowiadaliśmy na żadne pytania padające z każdej strony, ponieważ po pierwsze; nie mieliśmy czasu, bo już byliśmy spóźnieni, a po drugie; w planie, przy drugim punkcie mieliśmy zaznaczone, żeby przemilczać pytania o ,,nas", a takie głównie padały. Pomachaliśmy tylko dziewczynom które piszczały jak szalone na nasz widok, i przedzieraliśmy się w stronę wejścia.
Na szczęście po kilku chwilach była już przy nas ochrona, która pomogła nam dotrzeć do drzwi. Kiedy zamknięto je za nami zrobiło się cudownie cicho...
-Nareszcie jesteście! - usłyszeliśmy głos Chrisa, zmierzającego w naszą stronę.
Towarzyszył mu jakiś facet; wysoki i przystojny, w dżinsach i czarnej koszuli z podwiniętymi rękawami. W ręku trzymał małą, nieprofesjonalną kamerę, skierowaną w naszą stronę.
-To jest Matthew, - Christian wskazał na niego - będzie filmował wasze przygotowania, a potem wrzuci materiał na stronę internetową stacji.
Matt podniósł rękę w geście powitania, a my uprzejmie kiwnęliśmy głowami na znak że rozumiemy. Zauważyłem, że facet bardzo intensywnie przygląda się Natalie, która odsunęła się z zasięgu kamery i stanęła trochę z boku. Rozumiałem jego reakcję; ja zareagowałem tak samo kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz. Była piękna i wiedziałem że podoba się facetom, ale czułem się okropnie zazdrosny kiedy widziałem jak prawie pożera ją wzrokiem. Podszedłem do niej i władczym gestem objąłem ją w pasie i przygarnąłem do siebie. Facet się trochę zmieszał, odchrząknął zakłopotany i w końcu zaczął skupiać się na tym, na czym powinien.
Popatrzyłem na naszego managera; patrzył na mnie, uśmiechnął się i za plecami ,,kamerzysty" uniósł dwa kciuki do góry. Widział że działamy według planu i najwyraźniej był zadowolony.
Nie odstępowałem Natalie ani na moment przez cały czas, aż do momentu wejścia do sali gdzie był kręcony program. Zauważyłem że Matt filmuje prawie tylko nas, ale miałem to w nosie; miała być sensacja to będzie.
Kiedy siedzieliśmy już na kanapie, w trakcie nagrywania programu, cały czas zerkałem w jej kierunku; stała za szybą na drugim końcu pomieszczenia razem z Chrisem i gościem od kamery. Nie mogłem się skupić na prowadzącym program, bo wszystko się we mnie gotowało kiedy widziałem jak Matt ją zagaduje.
-Harry... - dotarło do mnie że ktoś wypowiedział moje imię.
-Tak? - oderwałem się od Nat i popatrzyłem trochę nieprzytomnym wzrokiem na chłopaków, a potem na dziennikarkę. Wybuchnęli śmiechem.
-Wydajesz się nieobecny Harry. - powiedziała kobieta wesoło - Zdradź nam, co tak zaprząta twoje myśli?
Uśmiechnąłem się tylko i wzruszyłem ramionami kręcąc głową.
-Czy ma to jakiś związek z piękną dziewczyną, z którą tu dzisiaj przyjechałeś? - próbowała zgrabnie wpleść w rozmowę pytanie o mój związek z Nat.
-Trochę się dziś nie wyspałem i po prostu jestem zmęczony. - odpowiedziałem wymijająco.
-Rozumiem... -dociekała dalej - Jednak jestem bardzo ciekawa kim jest ta dziewczyna?
-To Natalie, - uprzedził mnie Zayn - jedna z dziewczyn które od niedawna z nami śpiewają.
-Ah tak... Byliście już razem widywani. Co was łączy Harry?
-Bez komentarza. - powiedziałem z zadziornym uśmiechem.
Popatrzyła na mnie, potem na chłopaków, którzy tylko rozłożyli ręce i zrobiła zrezygnowaną minę, wiedząc już że nie doczeka się takiej odpowiedzi na jaką czekała.
-No dobrze... - przekładała kartki trzymane w dłoni - A jakie macie plany na najbliższe dni?
Popatrzyłem znów na Natalie; Matt coś do niej mówił, ale ona wydawała się go nie słuchać, tylko patrzyła na mnie i przesłała mi całusa.

Po wywiadzie odwieźliśmy chłopaków do hotelu, a ja z Nat pojechaliśmy odprowadzić samochód do wypożyczalni.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, dziewczyna weszła do budynku żeby uregulować formalności a ja zostałem na zewnątrz i zadzwoniłem po taksówkę, a potem spacerowałem oglądając stojące tam auta.
Po kilku minutach doszedłem do wniosku że Natalie zbyt długo nie wraca, więc postanowiłem sprawdzić co się dzieje. Już od progu zauważyłem że brunetka jest zdenerwowana, a dziewczyna która ją obsługiwała mówi podniesionym głosem.
-Jak to pani nie ma? - blondynka za kontuarem, wyglądająca na nie więcej niż 25 lat, była bardzo wzburzona - Ja nie mam czasu żeby teraz czekać aż pani go znajdzie. Skąd mam wiedzieć kiedy go pani wypożyczyła skoro zgubiła pani pokwitowanie?
-Przecież już mówiłam, że pięć dni temu... - próbowała się tłumaczyć moja kobieta, grzebiąc w torebce.
-Proszę pani, równie dobrze może pani powiedzieć że dwa dni. Ja muszę mieć potwierdzenie, żeby wiedzieć czy nie przekroczyła pani terminu zwrotu.
-A nie może pani po prostu sprawdzić tego w systemie? - podszedłem do Natalie i stanąłem opierając się o blat. - I oprócz nas nie widzę zbyt wielu klientów, więc nie wiem gdzie pani się tak spieszy. - zdenerwowałem się, co nie zdarza mi się często. Nie pozwolę komukolwiek podnosić głosu na mój skarb.
Dziewczyna na mój widok zaniemówiła i od razu straciła wigor.
-Pan Styles... - jej twarz zrobiła się bardziej czerwona niż torba Nat. -Ale przepisy... Muszę mieć potwierdzenie.
-Rozumiem, i dostanie je pani. Proszę tylko o trochę wyrozumiałości i cierpliwości.
-Tak proszę pana. - spuściła głowę klikając coś na klawiaturze.
-Dziękuję... - Nati popatrzyła na mnie.
Przytuliłem ją i cmoknąłem w czoło.
-Znalazła już pani? - blondi spytała już grzecznie.
Widziałem że brunetka przekopuje torebkę bez skutku.
-Nie zostawiłaś go w schowku? - spytałem.
-Nie jestem pewna...
-Pójdę sprawdzić. Zaraz wracam kochanie.
Wziąłem kluczyki leżące na blacie i kontem oka zarejestrowałem jak obsługująca nas dziewczyna otwiera oczy szeroko ze zdziwienia .
Nie minęło pięć minut kiedy byłem z powrotem machając triumfalnie karteczką o którą była ta cała awantura.
-Proszę. - położyłem ją przed kobietą.
-Dziękuję. - odpowiedziała i szybko ją zabrała.
-Dziękuję. - usłyszałem cichy głos przy uchu.

Kiedy wracaliśmy do hotelu była już druga po południu. Natalie oparła głowę na moim ramieniu i głaskała delikatnie moją dłoń. Widziałem że kierowca co chwilę patrzy na nas w lusterku, ale taktownie niczego nie komentował. Byłem mu za to bardzo wdzięczny. Kiedy wysiedliśmy dałem mu spory napiwek i odwróciłem się w stronę wejścia do hotelu, gdzie stała Nati.
-Wiesz że mamy niecałe cztery godziny żeby się spakować? - spytała chwytając mnie za rękę.
-Spokojnie, damy radę. - uśmiechnąłem się i objąłem ją w pasie.
Nagle ktoś wyskoczył nam przed samym nosem, błyskając fleszem po oczach.
-Hej Harry, Nat! Co was łączy? Jesteście razem? Dlaczego nie chcecie nic powiedzieć? - zasypywał nas pytaniami jakiś chłopak z aparatem.
-Harry... - Nat ciągnęła mnie za rękę w stronę drzwi.
-Przepraszam, spieszymy się. - wyminąłem faceta i weszliśmy do środka.
-To się robi denerwujące. Chciałbym móc wyjść z tobą na spacer, nie musząc się ukrywać i opędzać od fotografów. -zauważyłem że Nat mnie nie słucha - Co się dzieje kochanie?
-Słucham? - popatrzyła na mnie nieprzytomnie.
-O czym myślisz?
-A nic, nic... Wydawało mi się że zobaczyłam po drugiej stronie ulicy... Z resztą, nieważne. Chodźmy już bo nie zdążymy się spakować. - odpowiedziała wymijająco.
-Ok, nie chcesz to nie mów. To idziemy!- chwyciłem ją w ramiona i wskoczyłem do windy.

Cztery godziny później siedzieliśmy w autokarze i jechaliśmy do São Paulo.
-Smutno mi stąd wyjeżdżać... - westchnęła Nati.
-Możemy kiedyś tu wrócić, jeśli tylko będziesz chciała.
-Jeśli tylko będziesz miał czas... Czyli pewnie na emeryturze. - zaśmiała się.
-Obiecuję ci że wcześniej. - pogłaskałem jej włosy - Powiesz mi teraz co widziałaś pod hotelem?
-Nic ważnego kotku... Z resztą i tak pewnie tylko mi się wydawało, przez te flesze.
Westchnąłem.
-Ok...

Kilka godzin później, kiedy zrobiło się już ciemno faceci grali w przenośne gry, Chris przysypiał a Nat wyciągnęła laptop i szperała w internecie.
-Popatrz. - przesunęła komputer w moją stronę.
Spojrzałem na monitor i zobaczyłem nasze zdjęcie, a właściwie kilka zdjęć i artykułów. Wszystkie były na ten sam temat; ja i Nat. Wielkie nagłówki wołały: ,,HARRY STYLES I JEGO NOWA DZIEWCZYNA. KOLEJNY PRZELOTNY ROMANS, CZY COŚ WIĘCEJ?" . Popatrzyłem na brunetkę; uśmiechała się. Ucieszyło mnie to bo obawiałem się jak zareaguje na podejrzenia że jest kolejnym "przelotnym romansem".
-Nie patrz tak na mnie... - powiedziała - Wiem że mnie kochasz słonko.
-I nigdy nie przestanę kochanie... - przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem mocno w usta.
Do końca podróży jechaliśmy przytuleni, nawet kiedy Nati jak zwykle zasnęła. Patrzyłem na nią i nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. Przede mną jeszcze trzy tygodnie razem. Trzy tygodnie będę budził się przy niej i przy niej zasypiał. A co potem? Wrócimy do Londynu i co dalej? To trochę za wcześnie żeby zamieszkać razem, nie chciałbym przestraszyć Nat taką propozycją, ale nie wyobrażam sobie dłuższej rozłąki...
Popatrzyłem w okno... Starałem się skierować myśli na inny tor. Będę się tym martwił później, a przez najbliższe trzy tygodnie będę sycić się każdą sekundą z moim skarbem.