I'll take you to another world

I'll take you to another world

środa, 25 września 2013

14.


*Harry


Wyszedłem z łazienki w samych bokserkach, osuszając mokre włosy ręcznikiem i zauważyłem że Natalie już nie śpi. Siedziała owinięta prześcieradłem i przyglądała mi się z uśmiechem. Podszedłem i pochyliłem się nad nią.
-Dzień dobry księżniczko. - zamruczałem i pocałowałem jej słodkie usta.
Pociągnęła mnie do siebie tak, że wylądowałem na niej, przygniatając ją ciężarem swojego ciała do łóżka.
-Obudziłam się a ciebie nie było, - powiedziała patrząc mi w oczy i przeczesując palcami moje mokre
jeszcze po kąpieli loki. - już myślałam że tym razem to ty uciekłeś.
-Nigdy od ciebie nie ucieknę, - odgarnąłem kosmyk włosów z jej twarzy - spałaś tak twardo, że nie chciałem cię budzić.
-Która godzina? - spytała.
-Wpół do ósmej.
-To chyba nasz nowy rekord, - zaśmiała się - odkąd tu przyjechaliśmy nie wstałam jeszcze tak wcześnie.
-Więc dziś masz okazję. - cmoknąłem ją w czubek nosa.
Podniosłem się i wyciągnąłem rękę, żeby pomóc jej wstać. Chwyciła ją i zwinnie wyszła z ciepłej pościeli.
-W takim razie teraz ja biegnę pod prysznic i zejdziemy zrobić wszystkim śniadanie. - pocałowała przelotnie mój bark, bo bez stawania na palcach tylko tam dosięgała i zniknęła za drzwiami łazienki.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wyciągnąłem czyste ubranie, które miałem zamiar dziś włożyć. Ubrałem zwykły czarny t-shirt i dżinsy i usiadłem na łóżku, czekając aż Nat wyjdzie.
Kilka minut później pojawiła się owinięta moim ręcznikiem, z mokrymi włosami i pachnąca moim żelem pod prysznic.
-Muszę na chwilkę skoczyć do siebie po jakieś ubrania i za moment wracam. - pocałowała mnie szybko i wyszła na korytarz. Od razu miałem ochotę pobiec za nią, ale wiedziałem że muszę przywyknąć do tego, że czasem będziemy się rozstawać na dłużej i że jest to nieuniknione.


*Natalie


Zamknęłam drzwi, odwróciłam się i wpadłam na Nialla w samych bokserkach.
-No witam panią. - objął mnie z szerokim uśmiechem.
Zauważyłam że uważnie mi się przygląda, a stałam owinięta jedynie ręcznikiem.
-O, hej precelku. - zaśmiałam się.
-Widzę że dobrze się bawiliście, - uniósł brwi -tylko czemu z samego rana przemykasz ukradkiem do siebie?
Uśmiechnęłam się i klepnęłam go w ramię.
-Nie przemykam, tylko idę się ubrać i nie chcę nikogo obudzić. A za chwilę mamy zamiar zejść na śniadanie.
-To tak jak ja. Poczekam na ciebie u Harrego i zejdziemy razem, ok?
-Jasne. - pomachałam mu i weszłam do swojej sypialni.
Założyłam pierwsze co wpadło mi w ręce i poszłam wysuszyć włosy. Rozczesałam je i zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam jeszcze tylko telefon i pobiegłam do chłopaków. Zapukałam.
-Nie musisz pukać. - powiedział Harry otwierając drzwi i obejmując mnie od progu.
-Gotowi? - spytałam z uśmiechem - Nie ubierasz się Niall?
-Nie, - odrzekł blondyn - tak mi dobrze.
Zeszliśmy na dół. Pozostali jeszcze spali, więc salon był pusty i cichy. Otworzyłam drzwi na taras, żeby wpuścić odrobinę świeżego, powietrza, które o tej porze roku w Brazylii miało około 26 stopni, mimo tego że w sierpniu wypada tutaj zima.
Podeszłam do stołu, gdzie faceci już ułożyli wyjęte z lodówki warzywa i owoce. Nie mając pomysłu na śniadanie, postanowiliśmy zrobić jajka z warzywami.
Proces produkcji posiłku był tak zabawny, że naładował mi akumulatorki dobrym humorem na resztę dnia; Niall i Harry prześcigali się w wygłupach. Kiedy skończyliśmy, bałagan jaki przy tym powstał mnie przeraził. Sprzątane zajęło nam więcej czasu niż samo "gotowanie". Gdy już siedzieliśmy przy stole i czekaliśmy aż reszta przyjaciół zejdzie, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni. Harry wstał i otworzy.
-Hej dzieciaki. - przywitał się Chris. - Widzę że już nie śpicie.
Był w dobrym humorze, co mnie cieszyło bo oznaczało dobre wieści.
-Cześć Chris, zjesz z nami? - wskazałam na przygotowane jedzenie.
-Dzięki, ale już jadłem. Przyszedłem tylko przekazać wam dobre nowiny. Jesteście sami?
-Jak widać, - odpowiedział Harry - reszta jeszcze śpi.
-To dobrze. Chciałem wam pogratulować. - rozłożył na stole gazetę, którą wyjął spod marynarki. -Świetnie wam wczoraj poszło. To tylko jedna z wielu gazet które piszą o waszym wyjściu.
Popatrzyłam na okładkę; było tam wielkie zdjęcie Harrego i mnie w ogródku restauracji, uśmiechających się do siebie czule.
Popatrzyliśmy na siebie z Harrym. Widziałam w jego oczach niepewność i wiedziałam o czym myśli bo ja myślałam o tym samym: czy powinniśmy przyznać się Christianowi do tego co tak na prawdę nas łączy?
-Chris... - zaczął Harry. Czyli uznał że powinniśmy. - Nie wiem jak ci to powiedzieć...
Obserwowałam reakcję Faceta. Bardzo bałam się jak zareaguje. Zauważyłam że Niall też nie odrywa od niego wzroku.
-Wiem że mieliśmy z Natalie tylko udawać związek...
-Nie wysilaj się Harry. - przerwał mu manager - Domyślam się co chcesz mi powiedzieć i pozwolę sobie uprzedzić cię. Wiem że z Natalie połączyło cię coś więcej, nie jestem ślepy. Widziałem to już wcześniej i dlatego tak bardzo was upilałem żebyście się kontrolowali kiedy w pobliżu były media. - zaśmiał się szczerze.
-Serio? - Harry wyglądał na zdziwionego. Tak samo z resztą jak ja i Niall.
-Serio. Nie byłem tylko pewien reakcji szefostwa na tę nowinę, więc nie będę ukrywał że się z nimi kontaktowałem w tej sprawie i oni także nie mają nic przeciwko. Pod warunkiem że nie złamiecie postanowień umowy, to znaczy na razie nie okazujcie sobie zbytnio uczuć publicznie. Plan pozostaje taki jaki był, ale prywatnie możecie robić co chcecie.
-Kamień spadł mi z serca. - powiedział Hazz, podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Dzięki Chris. - odezwałam się, obejmując Stylesa.
-Nie macie za co dziękować. Dobra, to ja już lecę. Dziś macie jeszcze wolne, ale jutro o dziewiątej mamy wywiad w telewizji śniadaniowej, a o szóstej wieczorem wyjeżdżamy do São Paulo na kolejny koncert. To do zobaczenia jutro o ósmej.
Kiedy Chris wyszedł popatrzyłam na Harrego z niedowierzaniem i radością. On też wyglądał na ucieszonego. Nagle chwycił mnie, podniósł i obrócił się dokoła śmiejąc się przy tym głośno.
-Wszystko zaczyna się układać Nati! - patrzył mi w oczy rozradowany. -To musi być jakiś znak.
-Nie potrzebuję żadnych znaków żeby wiedzieć że jest nam razem cudownie i nie chce nic więcej tylko być z tobą. - pocałowałam go mocno w usta.
-Ekhem... - Niall zakasłał znacząco.
-Wybacz precelku. - zaśmiałam się głośno, wysunęłam z objęć Harrego i przytuliłam blondyna.
-No zdecyduj się wreszcie Natalie, albo Harry albo Niall, nie możesz mieć obu. - usłyszałam rozbawiony głos Louisa, schodzącego ze schodów razem z resztą towarzystwa.
-Spokojnie Lou, - odezwał się Harry - Nat jest tylko moja. - Podszedł i objął mnie władczo. - Kocham cię. - wyszeptał tak, że już tylko ja usłyszałam.
Ścisnęłam jego dłoń i pocałowałam w policzek, dając do zrozumienia że czuję to samo. Dlaczego nie powiedziałam tego głośno? Bo się bałam. Bałam się, że te słowa wszystko zepsują, że będzie tak jak poprzednio. Wiedziałam że Harry nie jest taki jak Tom, ale podświadomie broniłam się przed wyznaniem mu uczucia, żeby nie czuć się tak bardzo zraniona gdyby coś nam nie wyszło. Bałam się przyznać sama przed sobą, że zakochałam się w nim do szaleństwa!
-Widzę że nie próżnowaliście. - moje rozmyślania przerwał głos Liama - Pysznie to wygląda.
Usiedliśmy przy stole i zabraliśmy się za jedzenie.
-Chris był przed chwilą. - powiedziałam żując kawałek tosta -Jutro o dziewiątej macie wywiad, a o szóstej  wieczorem ruszamy w drogę do São Paulo.
-Kurczę, szkoda, - Zayn wziął duży łyk soku - podoba mi się tutaj, a nawet nie zdążyliśmy nic zobaczyć.
Reszta przytaknęła mu bez entuzjazmu.
-Jutro muszę oddać auto, ale jak chcecie, to możemy dziś jeszcze gdzieś pojechać. - zaproponowałam.
-A zmieścimy się? - spytała Ann.
-Jedna osoba ponad komplet, to jeszcze nie problem, - zaśmiałam się - najwyżej usiądziesz Niallowi na kolanach.
Przyjaciółka popatrzyła na blondyna i zaczerwieniła się lekko. Czyżbym o czymś nie wiedziała?
-Czyli jedziemy na wycieczkę! - Lou zaklaskał radośnie.

Po zjedzeniu śniadania, siedzieliśmy na tarasie i czekaliśmy na Irlandczyka, który poszedł się w końcu ubrać i planowaliśmy ostatni wolny dzień w Rio.
Siedziałam na kolanach Harrego i mierzwiłam jego niesforne loki.
-Zepsujesz mi fryzurę. - strącił moją rękę rozbawiony.
-Wybacz kochanie, -zaśmiałam się -jak chcesz to na noc założę ci wałki i spryskam lakierem. Jutro będziesz miał fryzurę trwałą jak cholera.
-Obejdzie się, - klepnął mnie w pośladki - wolę jak powiewają seksownie na wietrze. Dziewczyny na to lecą. - puścił oczko do chłopaków.
-Pfff... - odwróciłam się do dziewczyn i zaczęłam rozmowę jakby nigdy nic.
-Nie jesteś o mnie zazdrosna? - dociekał rozbawiony.
-Ani trochę. - odwróciłam się do niego - Ale lepiej nie dawaj mi powodów żebym była, bo przekonasz się jaka potrafię być wredna. - pogroziłam mu palcem.
Faceci zaśmiali się głośno.
-No i to rozumiem, - cmoknął mnie w ramię - ja też jestem o ciebie bardzo zazdrosny i uważam że to znak że nam zależy.
-Jaki się z ciebie zrobił romantyk Hazz. - zakpił Louis.
Popatrzyłam na Harrego; nie wyglądał wcale na zakłopotanego. Widocznie nie wstydził się tego co czuł bo wiedział że to prawda.

-Już jestem. - Niall usiadł na wolnym leżaku. - To co idziemy?
-Wyglądasz ślicznie precelku. - zaśmiałam się.
-Czy ja ci przypominam precla? - wstał rozbawiony i podszedł podając mi rękę i pomagając wstać z kolan Harrego.
-Bardzo, - popatrzyłam na niego z uśmiechem, - jesteś tak samo zakręcony.
-Tu się z tobą zgodzę! - do naszych żartów dołączył Louis.
-No już niech wam będzie, ale ruszmy się bo marnujemy tylko ostatni wolny dzień.

Wepchnęliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Ja prowadziłam, obok mnie siedział Harry a z tyłu wcisnęła się cała reszta. Ann musiała usiąść Niallowi na kolanach, tak jak mówiłam przy stole, ale nie wydawali się zmartwieni tym faktem.
-To gdzie jedziemy najpierw? - spytałam zatrzymując się na czerwonym świetle.
-To ty znasz miasto, więc prowadź. - Carol rozłożyła bezradnie ramiona.
-Bez przesady. Byłam tu dwa razy, to za mało żeby znać ulice na wyrywki.
-Może ustalmy na co mamy ochotę. - zaproponował Liam.
-Pomnik i muzea już widziałyśmy, - dodała Caroline - wymyślcie coś innego.
-Może pojeździjmy po mieście, a jak nas coś zainteresuje to po prostu się zatrzymam.
Reszta zgodziła się z moim pomysłem i ruszyliśmy przed siebie w bliżej nieokreślonym kierunku. Kręciliśmy się trochę po centrum, potem pojechaliśmy w mniej uczęszczane części miasta i na całkowite odludzia. Właśnie tam spodobało nam się najbardziej. Trafiliśmy na niewielką dziką plażę, gdzie nie było nikogo poza nami, tylko ocean, słońce i piasek. Zostawiliśmy samochód i pobiegliśmy szybko do wody.
Po drodze zrzucaliśmy buty i ubrania, nie musząc się o nie martwić, bo byliśmy całkiem sami. To było takie dziecięco radosne, że trudno było uwierzyć że dzieje się na prawdę, po tych kilku dniach gdzie na każdym kroku towarzyszyli nam paparazzi. Śmiejąc się głośno wskoczyliśmy do wody; chlapaliśmy się, popychaliśmy i wskakiwaliśmy na siebie nawzajem delektując się tą cudowną chwilą beztroski. Harry podszedł do mnie i wziął na ręce. Wniósł mnie głębiej i wrzucił do wody tak, że byłam całkowicie mokra. Wynurzyłam się kaszląc i plując, ale z szerokim uśmiechem na twarzy. Zobaczyłam tylko plecy Stylesa, który w obawie przed zemstą uciekał właśnie na ląd. Nie zamierzałam go gonić. Wiedziałam że i tak jeszcze nadarzy się okazja. Szłam powoli obserwując resztę znajomych, którzy też świetnie się bawili. Zauważyłam że dziewczyny zaczęły dobrze dogadywać się z facetami i bardzo się polubili. Wygłupom nie było końca.
Dotarłam do brzegu, cała ociekając wodą i namierzyłam wzrokiem Harrego; stał oparty o jedną z palm i szczerzył się jak szalony, dumny chyba ze swojego dowcipu. Kiedy szłam w jego stronę zaczął się cofać.
-Boisz się takiej małej dziewczynki jak ja? - drwiłam z niego - Ty, taki wielki macho?
-To zależy jakie masz zamiary. - zatrzymał się i obserwował moją reakcję.
-Raczej nie wezmę cię na ręce i nie zaniosę do wody, więc chyba nie masz się czego obawiać. - rozłożyłam ręce w geście kapitulacji.
Zaśmiał się i wyszedł zza drzewa idąc w moją stronę. Podziwiałam jego boskie, mokre ciało. Uwielbiałam w nim każdy szczegół; to jak się poruszał, to jak odrzucał mokre włosy z czoła, to jak patrzył na mnie z zadziornym uśmiechem nie będąc do końca pewnym moich zamiarów.
Objął mnie, pochylił się i pocałował. Miał zimne, mokre usta, ale kiedy złączył je z moimi zrobiło mi się gorąco. Objęłam go w pasie i przylgnęłam do niego całym ciałem, a on owinął ramiona wokół moich i pocałował mnie w czoło. Staliśmy wtuleni w siebie i obserwowaliśmy naszych przyjaciół.
W pewnej chwili usłyszałam, że w kieszeni moich porzuconych gdzieś na piasku szortów dzwoni telefon. Podbiegłam szybko i wyciągnęłam go zanim przestał. Spojrzałam na numer który się wyświetlił i zamarłam. Wpatrywałam się w niego dłuższą chwilę nie wiedząc jak zareagować. W końcu odebrałam.
-Halo. - wydusiłam z siebie.
-Hej Nati. - usłyszałam w słuchawce dobrze znany mi głos - Cieszę się że się nie rozłączyłaś. Dobrze cię znowu słyszeć.
-Czego chcesz? - spytałam szorstko.
-Ooo... Chyba nie jesteś zbyt zadowolona że dzwonię.
-Tak bardzo cię to dziwi? Po tym co mi zrobiłeś?
Usłyszałam głębokie westchnienie.
-Wiem kochanie i chciałem cię bardzo za to przeprosić. Zrozumiałem to dopiero teraz, że zachowałem się jak skończony idiota.
-Nie mów do mnie kochanie! - mój głos zaczął drżeć - Straciłeś do tego prawo zostawiając mnie jak niepotrzebny przedmiot rok temu!
-Proszę cię, nie mów tak. Nie wiesz jak się czułem kiedy to robiłem. Mi też było ciężko.
-Tobie było ciężko? - prychnęłam - Chyba sobie kpisz...
-Błagam cię, daj mi to wszystko wytłumaczyć... Proszę cię. Chcę żebyś mnie zrozumiała.
-Mogłeś mi to wytłumaczyć zanim wyjechałeś! Zanim postanowiłeś zrobić mi tę, jakże uroczą niespodziankę w postaci krótkiej notki mówiącej że moje życie właśnie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni! Że wszystkie nasze plany na wspólną przyszłość właśnie trafił szlag! - byłam tak wściekła, że nie zorientowałam się nawet że zaczęłam krzyczeć.
-Natalko... - próbował mi przerwać, używając polskiej wersji mojego imienia, bo wiedział że zawsze mnie to bawiło. Jednak nie tym razem.
-Po co w ogóle dzwonisz? Dlaczego nagle po roku całkowitej ciszy postanowiłeś mi to wszystko wytłumaczyć? Akurat teraz?
-Widziałem cię ostatnio w telewizji, a w dzisiejszej gazecie było twoje zdjęcie z jakimś facetem i kiedy to zobaczyłem poczułem jakby ktoś wbijał mi nóż w serce! Zrozumiałem że ciągle coś do ciebie czuję i nie mogę pozwolić żeby ktoś mi ciebie odebrał.
-Po pierwsze to nie jakiś facet, tylko mój facet! Pierwszy facet po twoim odejściu, przy którym znów czuję się kochana i którego uwielbiam!  A po drugie, to nawet nie wiesz ile radości sprawiają mi twoje słowa! Bardzo się cieszę że, jak to mówisz, masz nóż w sercu! Ja się tak czułam przez kilka miesięcy po twoim odejściu, a nawet gorzej bo nie wiedziałam dlaczego to zrobiłeś!
-Proszę cię, daj mi się wytłumaczyć... Ja cię naprawdę kocham Natalie!
-Już za późno Tom! Nie ma już co tłumaczyć! Najlepszym dowodem twojej "miłości", było to co zrobiłeś i już żadne słowa ani prośby nie sprawią że zmienię zdanie o tobie. Zdążyłam się już zorientować jaki jesteś naprawdę i wiem że nie możesz po prostu znieść tego, że nie siedzę w kącie i nie rozpaczam po tobie, tylko znowu układam sobie życie i jestem szczęśliwa! To właśnie to cię tak naprawdę boli a nie to że mnie kochasz!
-Ale ja chcę żebyś była szczęśliwa, kochanie! Tylko chcę żebyś była szczęśliwa ze mną!
-Skończ pieprzyć te głupoty bo chyba sam nawet w nie nie wierzysz! Gdybyś chciał żebym była szczęśliwa to byłbyś ze mną przez ostatni rok! A nie wiem czy zauważyłeś, ale grzałeś dupę w Kanadzie a ja zostałam sama!
-Nati...
-Nie ma sensu dłużej drążyć tego tematu Tom. Po prostu zrozum że między nami już NIGDY nie będzie tak jak kiedyś!
-Nikt nigdy nie da ci tego co ja! - teraz to on podniósł głos - Dobrze wiesz, że tylko ze mną byłaś naprawdę szczęśliwa! Zrozum to!
-To ty w końcu zrozum że to było kiedyś! Teraz mam nowe życie! - wybuchłam. Moje emocje znalazły ujście w krzyku i łzach którymi się zalałam - Jestem z Harrym i kocham go nad życie! Dopiero przy nim zrozumiałam czym jest miłość! To co czułam będąc z tobą, było tylko jakąś jej marną imitacją! Ty nigdy nie byłeś dla mnie taki jak on jest! On nie tylko mówi mi że kocha, ale też okazuje to w każdym najdrobniejszym geście! Wiem że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji i jestem pewna, że nigdy nie zrobiłby czegoś takiego jak ty! Nie chcę cię znać Tom! Zrozum wreszcie, że bez ciebie jest mi dobrze! Że w końcu jestem zajebiście szczęśliwa i nawet ty nie jesteś w stanie tego zmienić, chociaż wiem że bardzo ci na tym zależy! Udław się tą swoją pseudo miłością i nie dzwoń więcej!
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon w piasek. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że klęczę na plaży, zalana łzami i aż zanoszę się płaczem. Usiadłam na tyłku i ukryłam twarz z dłoniach. Po chwili zdałam sobie sprawę, że Harry słyszał całą rozmowę! Podniosłam oczy i zobaczyłam że stoi kilka kroków ode mnie, z miną której nie potrafiłam rozgryźć i uważnie mi się przygląda.
-Przepraszam cię... - wykrztusiłam tylko i znów ukryłam twarz. - Nie powinieneś był tego słuchać!
Po chwili usłyszałam że siada obok mnie. Popatrzyłam na niego. Wyglądał jakby nie wiedział co zrobić. Zrobiło mi się go żal; na pewno przestraszył się mojej reakcji. Jego twarz była bardzo napięta; może jednak jest na mnie zły?
-Naprawdę cię przepraszam Harry... - wyszeptałam.
-Skarbie... - poczułam że delikatnie gładzi moje włosy. Był taki czuły, nawet w takiej chwili.
Odwróciłam się i rzuciłam mu się w ramiona. Zachwiał się i musiał się podeprzeć, ale już po chwili obejmował mnie ciasno, głaskał moje włosy i bujał się lekko w przód i w tył, trzymając mnie na kolanach jak małe dziecko szukające pocieszenia u taty.
-Ciii... - szeptał mi do ucha - Już po wszystkim Nati. Teraz już będzie wszystko dobrze.
Wtuliłam się w niego i słuchałam bicia jego serca i jego oddechu. Powoli zaczęłam się uspokajać...
Popatrzyłam na Harrego; wydawał się być spokojny, a wręcz lekko się uśmiechał.
-Nie jesteś zły? - spytałam cicho.
-Nie jestem. Nie mam powodu Nati.
-Ale musiałeś słuchać tego wszystkiego... Przepraszam że tak wybuchłam...
-Ale ja się bardzo cieszę że to wszystko słyszałem.
-Cieszysz się?
-Tak.
-Dlaczego?
-Powiedziałaś mu że mnie kochasz... - popatrzył na mnie z delikatnym uśmiechem i pogłaskał mój policzek - A wręcz wykrzyczałaś, że kochasz mnie nad życie. - pokazał równy rząd 
białych zębów.
Zaczerwieniłam się. No tak. Właśnie tak powiedziałam.
-W porządku Nati... - podniósł moją twarz tak, że musiałam spojrzeć mu w oczy - Zaczynam teraz rozumieć dlaczego nie powiedziałaś mi tego nigdy wcześniej.
-Przepraszam...
-Przestań przepraszać aniołku. Ja też cię bardzo kocham i tylko to się liczy.
-Chciałam ci to powiedzieć Harry, ale bałam się do tego przyznać sama przed sobą. Nie chciałam znów czuć się zraniona gdyby coś nam nie wyszło.
-Ja na pewno nigdy nie zranię cię tak jak on. Możesz być tego pewna. I nie pozwolę żeby ktokolwiek cię zranił.
-Jesteś cudowny. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Powinnam powiedzieć ci to w inny sposób.
-Mam wszystko co najlepsze kochanie. - odgarnął włosy z mojego ramienia i złożył na nim cudowny pocałunek.

Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę, obserwując resztę znajomych, tak zajętych zabawą że nawet nie zauważyli całej sytuacji która miała miejsce przed chwilą.
Zaczęło mi się robić zimno od mokrej bielizny, którą miałam cały czas na sobie, więc ukryłam się za kilkoma krzakami i założyłam suche ciuchy. Harry zrobił to samo.
Staliśmy nad brzegiem wody, czekając aż nasi przyjaciele w końcu wyjdą.
-Robi mi się gorąco kiedy pomyślę, że nie masz na sobie bielizny... - zamruczał mi do ucha, obejmując mnie od tyłu.
Zaśmiałam się.
-Tylko jedno ci w głowie...
-Masz rację, tylko jedno. Tylko ty...

2 komentarze:

  1. huhuhu zajebisteeee <3 mam nadzieje ze szybko dodasz nast. cz.! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooooooooooooooooze cudo cudo i jeszcze raz cuuuudo !!!!!!!!!*.* <33333 dodaj szybko nast.
    /martyyys

    OdpowiedzUsuń