I'll take you to another world

I'll take you to another world

środa, 18 września 2013

12.


*Harry


Obudziłem się, ale nie otwierałem oczu. Było mi tak przyjemnie ciepło i wygodnie że chciałem jak najdłużej delektować się tą chwilą. Leżałem nie myśląc o niczym i wsłuchując się w odgłosy miasta dobiegające zza okna. W pewnej chwili podświadomie poczułem że ktoś mi się przygląda. Zaniepokoiło mnie to, więc szybko otworzyłem oczy.
-Przestraszyłam cię? Przepraszam, nie chciałam. - powiedziała Nati ze swoim najsłodszym uśmiechem na ustach.
Całkiem zapomniałem że zasnąłem w jej sypialni. Leżała obok mnie, z włosami w totalnym nieładzie, wsparta na łokciach a jej wzrok błądził po moim ciele.
-Tak słodko spałeś, - cmoknęła mnie w usta - chciałam się nacieszyć tym widokiem.
-Możesz się nim cieszyć codziennie już zawsze, jeśli tylko będziesz chciała. - złapałem ją i pociągnąłem tak, że leżała teraz na mnie.
-Interesująca propozycja, - zmarszczyła śmiesznie brwi - chętnie ją rozważę.
Przytuliłem ją mocno. Nie powiedziałem tego głośno, ale coś mi mówiło, że spędzę z tą kobietą resztę życia; po prostu to czułem!
-Uwielbiam budzić się przy tobie - pocałowałem ją w czubek głowy.
-A ja lubię budzić się przy tobie, zasypiać przy tobie, patrzeć na ciebie i słyszeć twój głos... - wymieniała po kolei, pomiędzy każdym stwierdzeniem składając pocałunek na moich piersiach.
To było cudowne, słyszeć z ust Nat te słowa. Zdałem sobie sprawę, że to pierwszy raz kiedy oficjalnie i prosto w twarz powiedziała mi że jej na mnie zależy.
Uśmiechnąłem się i włożyłem rękę pod bluzkę, głaszcząc jej plecy. Miała skórę gładką i miękką jak aksamit; miałem ochotę dotykać każdego centymetra jej ciała.
Oparła głowę na moim ramieniu.
-Cudownie mi jest z tobą Harry, ale chyba musimy już wstać i zejść na dół. - zamruczała mi do ucha.
-Nie chcę nigdzie się stąd ruszać - przytuliłem ją do siebie bardziej - zostańmy tak cały dzień, może nikt nie zauważy że nas nie ma...
-Raczej wątpię. Louis już dwa razy pukał do drzwi twojej sypialni i krzyczał żebyś zszedł na śniadanie, a Carol myśli że właśnie biorę dłuuugi prysznic, bo kiedy zapukała powiedziałam jej przez drzwi że jestem naga bo właśnie idę się wykąpać. - zaśmiała się.
-I ja nic nie słyszałem? - zdziwiłem się - musiałem naprawdę mocno spać.
-Spałeś tak twardo, że aż chrapałeś - powiedziała z satysfakcją.
-Ja? Niemożliwe - pokręciłem głową z niedowierzaniem.
-W takim razie dziś cię nagram i zobaczysz że mówię prawdę. 
-Dziś? Czy to znaczy że dziś też będziemy spali razem? - uśmiechnąłem się zadziornie.
-Nie wiem - uniosła brwi - zobaczymy..
 Nagle usłyszeliśmy że ktoś wchodzi po schodach i zmierza w stronę naszych sypialni. Kroki zatrzymały się przy drzwiach mojej i ucichły, jakby ten ktoś nasłuchiwał odgłosów zza nich.
-Harry - Louis mówił cicho ale wyraźnie, tak że słyszeliśmy każde słowo - zejdź w tej chwili na dół, bo Chris był już dwa razy i pytał o ciebie. Wiem że mnie słyszysz, więc lepiej wyjdź, albo ja wejdę razem z drzwiami.
Popatrzyłem na Nati;  próbowała powstrzymać śmiech.
Wstałem i ruszyłem do drzwi.
-Co ty wyprawiasz - krzyknęła cicho.
-Przecież słyszałaś co mówił - uśmiechnąłem się - wyważy drzwi.
-Wiesz co będzie jak się dowie że spędziłeś tu noc? - usłyszałem w jej głosie lekką panikę.
-A co ma być? Nati, nie jesteśmy dziećmi, a Louis i tak wie o nas, więc nie widzę powodu dla którego miałby nie wiedzieć że spaliśmy w jednym łóżku, tym bardziej że do niczego nie doszło. - przy ostatnich słowach zrobiłem smutną minę.
Popatrzyła na mnie z mieszaniną litości i rozbawienia i pokręciła głową.
Podszedłem do drzwi, otworzyłem i oparłem się o framugę. Louis odwrócił się w moją stronę i wyglądał jakby doznał lekkiego szoku.
-Dzień dobry Harry, miło cię wreszcie widzieć. - powiedział starając się ukryć zdziwienie.
Na dokładkę wyszła też Natalie, w samej koszulce i majtkach i przytuliła się do mnie z uśmiechem.
-Hej Lou - powiedziała.
Zaśmiałem się głośno, bo przyjaciel zaniemówił; otworzył szeroko oczy i już nie owijając w bawełnę powiedział:
-Nie wiedziałem że wasz związek jest już aż TAK zaawansowany. - uśmiechnął się.
-Nasz związek jest zaawansowany, ale nie tak jak myślisz, - sprostowałem - po prostu byłem wczoraj tak zmęczony, że zasnąłem u Nati.
-Powiedzmy że ci wierzę, - powiedział Louis z rozbawioną miną - a teraz ubierać się migiem i czekam na dole. Chris był dwa razy i pytał czy pamiętacie że macie się dziś pokazać na mieście.
-Pamiętamy, pamiętamy. Za piętnaście minut będziemy.
Lou wrócił do reszty naszych przyjaciół, a ja skradłem jeszcze pocałunek Natalie i poszedłem wziąć prysznic i się przebrać.
Kiedy kilka minut później zapukałem do jej drzwi, była już gotowa i razem zeszliśmy na śniadanie.
Reszta towarzystwa już się najadła, bo siedzieli na tarasie, pili drinki i chyba dobrze się bawili bo dochodził nas co chwilę ich głośny śmiech. Wyszliśmy do nich.
-Nati! Nareszcie! - krzyknęła ze śmiechem Ann. - Ile można brać prysznic?
Brunetka tylko wzruszyła ramionami i usiadła koło przyjaciółki.
-Co dziś robimy? - spytał Niall.
-Może byśmy gdzieś pojechali? Nati, oprowadzisz nas po mieście? - zaproponowała Carol.
Moja luba popatrzyła na mnie pytająco. Chyba czas wprowadzić w życie plan Chris i reszty.
-Wiesz... Szczerze mówiąc nie bardzo mam ochotę na dalsze wycieczki... - powiedziała zerkając na mnie i dając mi tym znak żebym się w końcu wtrącił.
-W takim razie wy jedźcie, a my z Nati pospacerujemy po okolicy. Co ty na to Nat? - powiedziałem patrząc na brunetkę. - zjemy coś, może pójdziemy na plażę?
Kątem oka zauważyłem że pozostałe dziewczyny otwierają szeroko oczy ze zdziwienia. Natalie chyba miała rację, mówiąc że będą zazdrosne.
-Jasne, czemu nie. - odpowiedziała.
-W takim razie chodźmy. - wyciągnąłem do niej rękę, a ona chwyciła ją i ruszyła za mną.
-Może chcecie wziąć samochód? - zaproponowała zanim wyszliśmy.
-Chętnie. - Liam wziął od niej kluczyki - Dzięki i bawcie się dobrze.
-Wy też - powiedziałem - wieczorem możemy wyjść gdzieś wszyscy na kilka drinków, jeśli będziecie mieć ochotę.
-O ile będziemy jeszcze na siłach. - uśmiechnął się Niall.
-To do wieczora. - powiedziałem i skierowałem się do drzwi.
-Do zobaczenia potem. -Nati odwróciła się jeszcze do dziewczyn.
Widziałem że faceci patrzą na nas ze zrozumieniem, ale i z lekkim rozbawieniem, za to Ann i Caroline rozglądały się po twarzach chłopaków, jakby wyczekując jakichś wyjaśnień i spoglądały na siebie nawzajem z niedowierzaniem.
Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji wyszliśmy z hotelu i poszliśmy przed siebie.
-Chyba nie powinniśmy się trzymać za ręce - odezwała się Nat kiedy szliśmy już chodnikiem - w planie trzymanie za ręce mamy dopiero na drugim spotkaniu. - zaśmiała się głośno i trochę odsunęła ode mnie.
-No tak, plan. - powiedziałem z przekąsem. - to tak głupie, że aż śmieszne.
Szliśmy więc obok siebie, uważając żeby nie iść zbyt blisko i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
-Może byśmy coś zjedli - zaproponowałem - z tego wszystkiego zapomnieliśmy o śniadaniu.
-Wczoraj zapomnieliśmy też o kolacji, więc jestem głodna jak wilk. - zaśmiała się Nat.
Kilka minut później znaleźliśmy jakiś lokal i siedzieliśmy w ogródku czekając na zamówienie. Nie lubiłem przesiadywać w takich miejscach bo co chwilę ktoś podchodził i chciał robić sobie ze mną zdjęcie albo prosił o autograf. Nie żebym miał coś przeciwko, ale każdy potrzebuje czasem trochę prywatności i czułem się niezręcznie kiedy w trakcie rozmowy z Nat, co chwilę ktoś nam przerywał.
Kiedy zaczęliśmy jeść nie było lepiej; niektórzy nie mają zupełnie taktu i podchodzili do nas kiedy przeżuwałem kolejny kęs, skutkiem czego na kilku zdjęciach wyszedłem zapewne jak chomik, ale starałem się być miły.
Natalie obserwowała wszystko z lekkim uśmiechem na ustach, jedząc zamówioną sałatkę.
-Wszystko idzie według planu. - powiedziała rozbawiona, wkładając kolejny kęs do ust.
-Nie jestem pewien. - jadłem szybko, żeby zdążyć zanim ktoś nam znowu przerwie - Chrisowi zależało żeby zdjęcie zrobił jakiś reporter. I nie tylko mi, ale nam razem.
-Wiem - powiedziała z uśmiechem popijając wodę - i wszystko idzie według planu. Nie patrz teraz, ale naprzeciwko w tym samochodzie z ciemnymi szybami siedzi facet z aparatem i co chwilę robi zdjęcia.
-No i super - wypiłem łyk wody, bo zatkałem się jedząc tak szybko - wygląda na to, że całkiem szybko się z tym wyrobimy.
-Czyli już wracamy do hotelu? - spytała brunetka.
-Jeszcze nie. - oparłem się wygodnie - Jeszcze trochę się pokręcimy. Ale potem będziemy mogli wrócić i spędzić resztę dnia sami, w spokoju. - uniosłem brwi znacząco.
-Masz jakieś konkretne plany? - pochyliła się nad stolikiem w moją stronę patrząc spod przymrużonych powiek.
Przysunąłem się w jej stronę, opierając się łokciami o blat.
-Na pewno wymyślę coś ciekawego. - szepnąłem.
Natalie popatrzyła na mnie czule i odgarnęła włosy z mojej twarzy. Zamruczałem jak kot.
Nagle usłyszeliśmy pstrykanie aparatu fotograficznego gdzieś niedaleko. Odsunęliśmy się od siebie i udawaliśmy że nic się nie dzieje. Popatrzyłem w stronę z której dochodził dźwięk i zobaczyłem że to ten sam człowiek, który robił nam fotki z samochodu, tylko że teraz stał zaraz za niskim płotkiem oddzielającym ogródek restauracji od deptaku. Spojrzałem na Nat; patrzyła na mnie z satysfakcją.
Zapłaciliśmy i wyszliśmy na zatłoczoną ulicę.
-To gdzie idziemy się "kręcić" teraz? - zapytała rozbawiona.
-Może przejdziemy się wzdłuż deptaku i popatrzymy co ciekawego jest na tych kolorowych stoiskach z pamiątkami? - zaproponowałem. -Czemu się uśmiechasz?
-Bawi mnie ta sytuacja. -wzruszyła ramionami - Kiedy wychodziliśmy z restauracji objąłeś mnie, ale zaraz odskoczyłeś jak oparzony. Przed chwilą chciałam złapać cię za rękę, ale w ostatniej chwili przypomniałam sobie że nie mogę.
-Już niedługo skarbie - pocieszałem ją - jeszcze tylko kilka dni, a dokładnie siedemnaście.
Zaśmiała się głośno.
-No tak, według planu. -uniosła brwi.
Szliśmy wzdłuż szpaleru setek stoisk z różnymi drobiazgami. Przy kilku się zatrzymaliśmy żeby obejrzeć je dokładniej.
-Śliczna - powiedziała Natalie, na widok delikatnej srebrnej bransoletki.
-Przepraszam, możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie? - grupka dziewczyn podeszła do nas, odgradzając mnie od mojej towarzyszki.
-Jasne - odpowiedziałem ze sztucznym uśmiechem.
Zauważyłem że Nat przedziera się w moją stronę. Wychyliłem się żeby usłyszeć co mówi.
-Przejdę się dalej i spotkamy się za chwilę. - uśmiechnęła się i odeszła.
-To Natalie? - spytała jedna z fanek.
-Tak, to ona. - odpowiedziałem uprzejmie.
-Spotykacie się? Jesteście razem? - posypały się pytania.
Nie potrafię kłamać; miałem ochotę wykrzyczeć :TAK! Jesteśmy razem! Uwielbiam tę dziewczynę i jestem z nią bardzo szczęśliwy! Wiedziałem jednak jakie byłyby skutki.
Opuściłem tylko głowę i zamiast tego powiedziałem:
-Nie, tylko się przyjaźnimy...


*Natalie


Zostawiłam Harrego w tyle i szłam sama przyglądając się drobiazgom na stoiskach. Kolorowe stragany i muzyka dobiegająca z każdego z nich pozwalały idealnie wczuć się w klimat Brazylii. Moją uwagę przykuło stoisko z biżuterią. Zauważyłam na nim srebrny łańcuszek z maleńką zawieszką w kształcie papierowego samolotu. Od razu pomyślałam wtedy o Harrym; to takie duże dziecko z setką pomysłów na minutę; ten wisiorek będzie do niego pasował idealnie. Uśmiechnęłam się do siebie i poprosiłam o zapakowanie. Miał to być raczej zabawny upominek niż prezent na wieczną pamiątkę ale mimo wszystko uznałam że Harremu się spodoba.
Przysiadłam na jednej z ławek rozstawionych wzdłuż deptaku i zasłuchałam się w melodię graną przez uliczny zespół. Była bardzo rytmiczna i żywa, aż nogi same się rwały do tańca. Właśnie tak zapamiętałam Rio po mojej ostatniej wizycie; głośne, kolorowe i pachnące mieszaniną przeróżnych egzotycznych zapachów.
-Tęskniłaś? - usłyszałam głos Harrego, który wyrwał mnie z transu w jaki zapadłam.
-Bardzo. - uśmiechnęłam się do niego i wstałam.
-Ja też. -zamruczał - Chyba możemy już wracać do hotelu - powiedział.-ten reporter szedł cały czas za nami i chyba zdążył już zrobić wystarczająco dużo zdjęć.

Kiedy weszliśmy do naszego apartamentu, było tam dziwnie cicho, w porównaniu do hałasów na ulicy.
-Napijesz się czegoś? - spytał Harry.
-Chętnie. Najlepiej wina.
-Już nalewam moja pani. - mrugnął do mnie i poszedł do kuchni po kieliszki.
Usiadłam na kanapie w salonie, włączyłam telewizor i ustawiłam jakąś stację z muzyką.
Odwróciłam się żeby zobaczyć jak radzi sobie mój przystojniak. Szedł właśnie w moją stronę z butelką czerwonego wina i dwoma kieliszkami w reku. Postawił je na stoliku, napełnił każdy do połowy i jeden podał mi.
-Za nas. - uniósł dłoń z lampką wina.
Patrzył na mnie z góry tymi swoimi zielonymi oczami.
-Za nas- odpowiedziałam tym samym, opierając się wygodnie na kanapie.
Upił łyk i odstawił szkło na stolik.
-Mam coś dla ciebie. - powiedział z uśmiechem, wyciągając z kieszeni maleńkie pudełeczko.
Usiadł obok mnie i wziął mój kieliszek. Odstawił go i chwycił moją dłoń. Otworzył pudełko i wyjął z niego piękną bransoletkę; tę którą oglądałam na jednym ze straganów, zanim podeszły tamte dziewczyny. Zapiął ją na moim nadgarstku i pocałował delikatnie moje palce.
-Mówiłaś że ci się podoba. - powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Jest piękna. - pochyliłam się i pocałowałam jego słodkie usta. - będę ją nosić, nawet kiedy ty już o mnie zapomnisz, bo będzie mi przypominała ciebie.
-Co ty mówisz - zaperzył się - nigdy o tobie nie zapomnę!
Zaśmiałam się cicho.
-Nie mów tak Harry. Nie wiemy co będzie jutro, a co dopiero zawsze. A my znamy się tak krótko, że nie odważyłabym się planować co będzie za miesiąc a gdzie mowa o planach do końca życia.
-Myślałem że ci na mnie zależy... - odsunął się odrobinę i patrzył mi w oczy wyczekująco, z lekkim strachem.
-Zależy mi bardzo, skarbie. - położyłam dłoń na jego ręku. - Ale...
-Ale co? - jego oczy dziwnie się zaszkliły. - No co?
Westchnęłam ciężko. Zrozumiałam, że przyszedł czas powiedzieć Harremu to, czego tak bardzo chciałam uniknąć. Musiałam to zrobić, żeby zrozumiał dlaczego staram się zachować dystans, dlaczego nie mówię mu że go kocham.
-Pamiętasz jak w samolocie rozmawialiśmy o miłości? - odwróciłam wzrok i patrzyłam na swoje bose stopy.
-Pamiętam. - zauważyłam że zaciska dłonie w pięści.
-Mówiłam, że kiedyś wydawało mi się że jestem zakochana i tak właśnie było. Byłam z tym facetem od dłuższego czasu. Między nami nigdy nie było żadnych spięć; on był cudowny dla mnie, a ja starałam się robić wszystko żeby on był szczęśliwy. Byłam pewna że to ten jedyny, że spędzimy razem resztę życia. On też zaczął już snuć plany na przyszłość; gdzie zamieszkamy, jak będzie wyglądało nasze wspólne życie...
Zauważyłam że Harry ciężko przełyka ślinę.
-Pewnego dnia wróciłam do domu i znalazłam na stole karteczkę: "Dostałem propozycję świetnej pracy w Toronto. Wyjeżdżam. Wybacz że informuję cię w ten sposób, ale nie chciałem patrzeć jak cierpisz. Życzę ci szczęścia w życiu. T."
Nie chciał widzieć jak cierpię, więc wyjechał żebym cierpiała w samotności. I tak właśnie zakończyło się moje wielkie love story.
W moich oczach zebrały się łzy. Nie chciałam żeby Harry je zobaczył. Odwróciłam głowę.
Delikatnie obrócił mnie tak, że teraz patrzyłam mu prosto w oczy. Nie potrafiłam ocenić co czuje. Jego twarz wyrażała mnóstwo emocji na raz.
Ostrożnie otarł łzy, które popłynęły po moim policzku.
-Przepraszam. - wyszeptał.
-Nie masz za co, Harry.
Przysunął się i podniósł mnie sadzając sobie na kolanach. Objęłam go za szyję i wtuliłam się w niego z całych sił.
-Chcę tylko, żebyś wiedziała że ja cię nigdy nie zostawię. Prędzej umrę niż pozwolę ci odejść Natalie. - mówił cicho głaszcząc moje włosy.
-Nie mów tak...- wyszeptałam.
-Mówię prawdę kochanie. Jestem pewien tego co do ciebie czuję i nie pozwolę żebyś kiedykolwiek przeze mnie cierpiała. Byłem w kilku związkach przed tobą, ale dopiero przy tobie czuję się spełniony i całkowicie szczęśliwy. Nigdy się tak nie czułem, rozumiesz?
Podniosłam głową i popatrzyłam na niego oczami, które teraz już wypełniły się łzami.
-Nie płacz przez tego idiotę, Nati. - głaskał mnie po policzku - Nie wiedział co traci. Powinienem mu podziękować, bo teraz ja mogę być z tobą.
-Już nie płaczę przez niego. -powiedziałam pociągając nosem - Płaczę przez ciebie. Przez to co przed chwilą powiedziałeś. Jesteś wspaniałym facetem Harry. - objęłam jego twarz obiema rękami. - Nie mogę uwierzyć że mam aż tyle szczęścia, że mam ciebie.
Sięgnęłam do torebki po chusteczki. Wyczułam ręką małe pudełko.
-Przez to wszystko prawie zapomniałam. - powiedziałam wręczając mu prezent. - ja też mam  coś dla ciebie.
Otworzył pakunek i wyjął wisiorek.
-Uroczy, jak ty.- zaśmiał się. - pomożesz mi? - poprosił wręczając mi łańcuszek i odwracając się tyłem.
Klęknęłam za nim i zapięłam go na jego szyi, a potem pocałowałam w kark.
-Będę go nosić tak długo jak długo będę cię kochać. - pocałował mnie delikatnie w usta - czyli nigdy go już nie zdejmę... - wyszeptał patrząc mi prosto w oczy.
Oniemiałam. Czy on właśnie wyznał mi miłość?
-Tak Nati - zauważył chyba moje zdziwienie - kocham cię. I jestem tego pewny jak jeszcze nigdy niczego. Kocham cię nad życie.
Moje oczy znów zaczęły wypełniać się łzami, tym razem ze szczęścia. Radość wypełniła mnie po brzegi. Zaśmiałam się głośno. Płakałam i śmiałam się jednocześnie.
Minęła chwila zanim się uspokoiłam. Czułam się tak bardzo szczęśliwa że nie potrafię tego opisać słowami. Przytuliłam się do Harrego a on pocałował mnie w czubek głowy z rozbawieniem. Usiadłam mu na kolanach, twarzą do niego i złożyłam na jego ustach długi i bardzo namiętny pocałunek. Brunet pociągnął mnie i położył się na kanapie, a ja wylądowałam na nim. Nie przerywaliśmy pocałunku. Harry włożył dłonie pod moją bluzkę i głaskał mnie po plecach, czym doprowadzał mnie do szaleństwa bo to zawsze był mój czuły punkt. Wplotłam palce w jego cudowne loki i przywarłam do niego jeszcze mocniej.
-Kocham cię - wyszeptał prosto w moje usta, kiedy wreszcie oderwaliśmy się od siebie.
Oparłam głowę na jego piersiach i oddychałam szybko, słuchając przyspieszonego bicia jego serca.
Nagle usłyszeliśmy za drzwiami głosy naszych przyjaciół. Najwyraźniej wrócili wcześniej niż myśleliśmy...

3 komentarze:

  1. Booooze jak zwykle cuuuudnie <3333 pisz dalej już się nie mogę doczekac
    /martyyys

    OdpowiedzUsuń
  2. błagam dodaj nowy rozdział jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy następny ??? Dodaj szybkooo proooooosze

    OdpowiedzUsuń