I'll take you to another world

I'll take you to another world

piątek, 30 sierpnia 2013

6.


*Natalie

Wróciłam do domu i rzuciłam się na kanapę w salonie. Musiałam chwilę odreagować. To był dzień pełen wrażeń. Zamknęłam oczy i myślałam o tych wszystkich wydarzeniach. Obrazy przewijały  się pod moimi powiekami jakbym oglądała film; złość i chłód w oczach Harrego, jego zakłopotanie kiedy zatrzymał mnie przy windzie, a na koniec jego szczery, głośny śmiech. Odkąd go poznałam to był pierwszy raz kiedy uśmiechnął się szczerze w moim towarzystwie. Tak mnie tym rozbroił, że nie mogłam się dłużej na niego złościć za to że powiedział Christianowi o mojej imprezie. Cieszyłam się, że w końcu jakoś zaczęliśmy się dogadywać, choć to może trochę za dużo powiedziane. Najważniejsza była nadzieja, że w końcu nie będę musiała bać się jego wzroku.
Wstałam powoli i poszłam zmienić ubranie na coś wygodniejszego.
Związałam włosy w wysoki kok i zeszłam do kuchni coś zjeść, bo dochodziła ósma wieczorem a jedyne co miałam dziś w ustach to woda i precelki które przegryzłam po drodze w samochodzie.
Jedząc przygotowanego na szybko kurczaka z ryżem, pomyślałam że muszę spędzić jutrzejszy dzień z Kate, bo nie wiadomo kiedy teraz będziemy miały okazję się znów zobaczyć. Musiałam jednak najpierw się spakować. Nie zajęło mi to wiele czasu, bo mówiąc szczerze nie zdążyłam jeszcze rozpakować jednej walizki po powrocie z Mediolanu. Przejrzałam tylko jej zawartość, dorzuciłam kilka ciuchów i kosmetyczkę i odstawiłam gotową do podróży. W drugą, mniejszą torbę spakowałam resztę potrzebnych drobiazgów i postawiłam obok pierwszej. Zajęło mi to wszystko nieco ponad godzinę. Mam w tym wprawę bo często podróżuję. Nawet jeśli o czymś zapomnę, to po prostu kupię nowe na miejscu.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na swoje dzieło. Pomyślałam że powinnam zadzwonić do rodziców, powiedzieć im o moich planach na najbliższy czas. Lepiej żeby dowiedzieli się ode mnie niż z gazet. Odłożyłam to jednak na jutro bo w Polsce dochodzi już dwunasta więc pewnie śpią.
Po szybkim prysznicu wskoczyłam do łóżka i zasnęłam jak kamień.

Ranek obudził mnie zapachem kwiatów, wpadającym przez otwarte drzwi balkonowe. Pierwszy raz od dawna obudziłam się całkowicie wypoczęta. Wyszłam z łóżka, ubrałam się i zeszłam na dół. Napiłam się wody i pomyślałam że wyciągnę Kaśkę na śniadanie na miasto. Zamknęłam dom i przeszłam kilka kroków do drzwi przyjaciółki. Zadzwoniłam i czekałam aż otworzy. Trochę to trwało i zaczęłam się już niecierpliwić kiedy usłyszałam kroki po drugiej stronie. Kiedy otworzyła, na jej widok wybuchnęłam śmiechem; włosy w nieładzie, rozmazany makijaż, ubrana tylko w szeroką koszulkę i majtki. Chyba ją obudziłam.
-Nat? Co ty tu robisz tak rano? - spojrzałam na zegarek. Była dopiero ósma, co zazwyczaj jest dla nas środkiem nocy.
-Przepraszam cię skarbie, nie spojrzałam na zegarek, - zaśmiałam się, - ale obudziłam się wypoczęta jak nigdy i myślałam że jest później. No ale skoro już nie śpisz to może wyskoczymy gdzieś na śniadanie?-
Spojrzała na mnie zrezygnowanym wzrokiem, westchnęła ciężko i odsunęła się wskazując ręką żebym weszła.
Dom Kate był bardzo podobny do mojego, a przynajmniej rozkład pomieszczeń. Sam wystrój nieco się różnił, bo ja wolałam spokojne i jasne wnętrza, a przyjaciółka postawiła na ciemne i żywe kolory.
-Usiądź a ja pójdę się doprowadzić do porządku. - powiedziała.
Godzinę później siedziałyśmy już w moim aucie i jechałyśmy w stronę centrum.
Siedząc w kawiarnianym ogródku i zajadając się pączkami rozmawiałyśmy o moim wyjeździe.
-Czyli to już jutro? Nie myślałam że tak szybko to wszystko pójdzie, - powiedziała Kate - będę bardzo za tobą tęskniła.
-Ja za tobą też, ale odbijemy sobie to wszystko jak tylko wrócę. Pomyślałam w ogóle że mogłybyśmy spędzić ten dzień razem, jeśli nie masz innych planów. Wyskoczyłybyśmy na jakieś zakupy, potem możemy zjeść gdzieś tu obiad a wieczorem zrobimy sobie seans filmowy u mnie, jednak nie dłuższy niż do jedenastej bo jutro muszę wstać o wpół do czwartej. - zaśmiałam się - Co ty na to?
-To mi nie wystarczy na miesiąc rozłąki, ale przynajmniej spędzimy ze sobą trochę czasu zanim Harry mi cie zabierze na tak długo. - uśmiechnęłam się i objęłam przyjaciółkę sięgając przez stół.
Po zakupach i obiedzie wróciłyśmy do mnie. Kiedy Kate przeszukiwała półki wybierając filmy, ja postanowiłam zadzwonić do rodziców.
-Cześć kochanie - usłyszałam w słuchawce głos mamy. - Poczekaj, włączę na głośnik bo tata też na pewno  chce cię usłyszeć.
-Hej kochani. Co u was słychać? Strasznie tęsknię. - powiedziałam.
-My za tobą też skarbie. Kiedy wpadniesz nas odwiedzić? - odezwał się tata.
-Raczej nieprędko. - powiedziałam ze smutkiem - Właśnie dzwonię żeby wam powiedzieć że jutro wyjeżdżam i nie będzie mnie co najmniej miesiąc.
-Ale przecież dopiero wróciłaś z Włoch.
-Tak tato, ale dostałam nowe zlecenie. Jest trochę inne niż te dotychczasowe i w najbliższym czasie rzadko będę w domu.
-Ale dlaczego córciu? Coś się stało?
-Będę śpiewać w chórku takiego jednego zespołu, a oni jeżdżą dużo po świecie.
-W chórku? Przecież ty wolisz pozować.
-Tak mamo, ale mam kontrakt i muszę robić to co każe mi szef.
-To chociaż powiedz co to za zespół. Znamy go?
-To One Direction.
-Serio? Ale co z modelingiem?
-W międzyczasie będę też miała jakieś sesje i pokazy także nie porzucam całkiem tego zajęcia. Traktuję to po prostu jak kolejną przygodę i możliwość zwiedzenia świata, i wy też tak o tym myślcie. Na pewno nie dzieje mi się krzywda, więc bądźcie spokojni. Muszę już kończyć mamuś bo Kate czeka w salonie, kocham was bardzo mocno. Odezwę się jak tylko będę mogła. Buziaki.
-Trzymaj się córeczko, my też cię kochamy. Pa.
Odłożyłam telefon ze smutkiem. Naprawdę mocno za nimi tęsknię. Ostatnio widzieliśmy się pod koniec marca, kiedy byłam w Polsce na Wielkanoc, a już mamy sierpień. Obiecałam sobie że odwiedzę ich w najbliższym możliwym czasie. Usłyszałam że mój telefon znowu dzwoni. Sięgnęłam po niego szybko bo pomyślałam że może to rodzice coś jeszcze napisali. Spojrzałam na wyświetlacz, ale nie znałam tego numeru. "Zarezerwowałem ci miejsce obok nas. Nr 1548. Do zobaczenia rano. Niall".
Kiedy weszłam do salonu, Kate już włączyła film i zajadała się popcornem. Usiadłam koło niej i przykryłyśmy się kocem. Zrobiło mi się smutno kiedy pomyślałam że kolejna taka okazja nadarzy się dopiero za miesiąc albo później.
Po skończonym seansie odprowadziłam przyjaciółkę do drzwi.
-Trzymaj się Nat - powiedziała ściskając mnie w progu -obiecuję że będę wpadać tu co jakiś czas i podlewać kwiatki.
Kate miała zapasowe klucze do mojego domu a ja do jej.
-Dzięki kochana, zawsze mogę na ciebie liczyć. - powiedziałam -już za tobą tęsknię.
-Odezwij się jak tylko dolecisz, nieważne która będzie godzina. Kocham cię. - powiedziała i wyszła.
Zamknęłam drzwi i westchnęłam. Nie lubię się z nią rozstawać. Spojrzałam na zegarek w kuchni, dochodziła jedenasta. Powlokłam się do łazienki, wzięłam prysznic i wysuszyłam włosy. Przygotowałam sobie na rano wygodne ubrania, bo wiedziałam że czeka mnie osiem godzin lotu z Londyńskiego Heathrow do Nowego Jorku, trzy godziny oczekiwania na samolot i kolejne dziesięć godzin lotu do Rio. Kiedy ciuchy wisiały już na wieszaku w łazience wskoczyłam do łóżka. Nastawiłam alarm na 3:30 i odłożyłam telefon na szafkę przy łóżku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

*Harry


Kiedy zadzwonił mój budzik, początkowo nie wiedziałem co się dzieje. Szybko jednak dotarło do mnie że muszę wstać bo za kilka godzin mamy samolot. Jednak tak na prawdę nie mogłem się już doczekać żeby znowu zobaczyć Nat. Wiem, jestem głupi. Pierwszy raz tak mam. Jeszcze nigdy nie czułem takiej ekscytacji na myśl o dziewczynie która nie zwraca na mnie nawet uwagi. Jednak to było silniejsze ode mnie.
Wyszedłem z łóżka, wziąłem szybki prysznic i założyłem coś wygodnego na podróż. Kiedy zszedłem na dół reszta facetów już na mnie czekała. Nie jedliśmy śniadania bo tak wcześnie nic nie przeszło by nam przez gardło. Zjemy coś już w samolocie. W drodze na lotnisko byłem kierowcą więc musiałem być uważny, jednak reszta towarzystwa spała w najlepsze. Dotarliśmy na miejsce piętnaście po piątej. Obudziłem chłopaków i zaczęliśmy wyciągać nasze walizki. Kiedy wszystkie stały już na ziemi zauważyłem że na miejscu obok naszego zatrzymuje się samochód. To była Natalie. Od razu poczułem to dziwne łaskotanie w dole brzucha, to podniecenie, jakby za chwilę miało się wydarzyć coś ważnego.
Wysiadła z auta i podeszła do nas.
-Hej chłopaki. Jak się spało? - spytała ziewając, co mnie rozbawiło.
Nawet w luźnych dresach, adidasach i bez makijażu wyglądała bardzo ładnie. Widać że też dużo podróżuje i wie że w samolocie liczy się wygoda a nie makijaż i szpilki.
-Cześć - odezwałem się pierwszy - Spało się krótko, a niektórzy jeszcze się nie obudzili. - powiedziałem wskazując na Louisa, który stał oparty o samochód łokciami z głową opartą na rękach i zamkniętymi oczami.
-Ja też nie wiem jakim cudem tu dotarłam. Jestem nieprzytomna, a wcale wczoraj nie imprezowałam. - powiedziała patrząc mi w oczy znacząco. Jednak nie było to już te zabójcze spojrzenie jakim obdarzała mnie do tej pory. Teraz, mimo że jej usta się nie poruszyły, to jej oczy się śmiały. Nie wiem nawet jak to opisać, ale było to coś wspaniałego. Patrząc w te oczy na moich ustach mimowolnie pojawił się uśmiech.

*Natalie


Uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki. Te dołeczki, które tak uwielbiam. Od razu trochę się rozbudziłam. Mogłabym tak stać i patrzeć na jego radosną twarz, której do tej pory nie dane mi było oglądać. To naprawdę miłe uczucie, widzieć na jego twarzy radość zamiast złości i tego dziwnego smutku i niepewności jak do niedawna.
Naszą konwersację bez słów przerwał warkot silnika samochodu parkującego zaraz obok mnie. To był Chris.
-Cześć dzieciaki - powiedział wysiadając z auta. Tak jak cała nasza szóstka, on też wyglądał na niewyspanego. -Gotowi do podróży?
-Tak jest szefie - powiedział Niall, salutując i ziewając jednocześnie.
-To dobrze. -wyciągnął swoją walizkę. -zbierajcie się i spotkamy się przy wyjściu bo Ann i Caroline już tam czekają. - powiedział i odszedł w stronę z której przyjechał.
Otworzyłam bagażnik i sięgałam po swoją walizkę bo zauważyłam że faceci są już gotowi żeby ruszać. Jednak nie zdążyłam jej dosięgnąć bo ktoś mnie lekko odsunął i sięgnął po nią pierwszy. Spojrzałam w jego stronę; to był Harry.
-Dziękuję - powiedziałam lekko się uśmiechając. To było naprawdę bardzo miłe z jego strony. Niby taki nic nie znaczący gest, jak pomoc w wyjęciu walizki, a jak wiele emocji we mnie wywołał.
-Polecam się na przyszłość -powiedział stawiając ją przy samochodzie. -Poradzisz sobie już? -spytał i znów się uśmiechnął.
-Tak, jeszcze raz dziękuję, to bardzo miłe.-popatrzyłam na niego.
-Pomoc damie w potrzebie to męski obowiązek - zażartował - a na tamtych raczej nie masz co liczyć bo sami potrzebują pomocy.
Popatrzyłam na resztę chłopaków i zaśmiałam się. Harry miał rację; stali patrząc w jeden punkt przed sobą, jakby nie mieli żadnego kontaktu z otaczającym ich światem. Biedulki niewyspane.
Harry zamknął bagażnik a ja sięgnęłam jeszcze na przednie siedzenie gdzie stała moja torba, którą zabrałam jako bagaż podręczny. Zamknęłam auto, chwyciłam walizkę za rączkę i wszyscy razem ruszyliśmy w stronę miejsca, skąd bus miał nas zabrać do naszego terminala. Szliśmy w ciszy. Słychać było tylko kółka naszych walizek toczące się po płycie parkingu.
-Wyglądacie wszyscy jak zombie. -powiedział Chris na nasz widok.
-Hej dziewczyny - powiedziałam do Caroline i Ann które zaczęły nerwowo przetupywać na nasz widok. Wiedziałam już, że jak tylko nadarzy się możliwość, zostanę zasypana pytaniami o chłopaków. Muszę ich sobie przedstawić, może wtedy przestaną tak na nich reagować. Muszę tylko ustalić z nimi wersję tego, kiedy i jak się poznaliśmy. Może udam że dopiero teraz na parkingu, albo w poniedziałek po konferencji, kiedy Harry poprosił mnie na słówko...

Odprawy na szczęście poszły dość szybko. Obyło się też bez ataków wściekłych fanek na chłopaków więc mieliśmy sporo czasu do odlotu samolotu. Nie chcieliśmy się rozdzielać więc już w hali odlotów poszliśmy coś zjeść i wypić kawę żeby trochę się otrzeźwić przed podróżą. Zauważyłam że Harry cały czas kręcił się koło mnie. A może to ja kręciłam się koło niego? Jakaś niewidzialna siła ciągnęła mnie do tego faceta. Kiedy usiadł obok mnie poczułam jego zapach. Perfumy i kawa którą trzymał w ręku stworzyły powalającą mieszankę. Miałam ochotę przysunąć się bliżej, położyć nogi na jego udach, wtulić się w jego ramiona, zamknąć oczy i zatracić się w tym całkowicie. Jednak jedyne na co się zdobyłam to gapienie się w jego zielone oczy jak w obrazek.

*Harry


Siedziałem obok niej i czułem że ciągle mi się przygląda. Biłem się z myślami; spojrzeć czy udawać że tego nie zauważam? Spojrzałem, to było silniejsze. Patrzyła na mnie dziwnie rozmarzonym wzrokiem. Chyba nawet nie od razu się zorientowała że patrzę jej prosto w oczy.
-Przepraszam, zamyśliłam się. -zaczęła się tłumaczyć kiedy już to zauważyła.-chyba jeszcze się nie do końca obudziłam.
Lekko się zaczerwieniła, co wywołało na mojej twarzy szeroki uśmiech. Ten rumieniec znaczył więcej niż tysiąc słów. Zawstydziła się, a to znaczy że mi się przyglądała. Miałem głupią satysfakcję że ją na tym przyłapałem. Czy to coś znaczy? Czy po prostu patrzyła na mnie z ciekawości? Zacząłem wałkować wszystkie opcje. Doszedłem do wniosku że te rozważania są bez sensu. Jak mogę myśleć że taka dziewczyna jak ona może interesować się mną. Tym bardziej że płacą jej za to żeby była ze mną.
Moje rozmyślania przerwał głos z głośników wzywający nas na pokład.
Okazało się że siedzę przed Natalie. Fajnie. Odłożyłem bagaż do luku i usiadłem na swoim miejscu.
Kiedy samolot był już w powietrzu obejrzałem się na dziewczynę. Siedziała z nogami na siedzeniu, oparta głową o Ann i już smacznie spała. Wyglądała uroczo. Mimowolnie pomyślałem o tym, że chciałbym siedzieć na miejscu Ann. Wyobraziłem sobie że leży na moich kolanach, ja głaszczę jej włosy a ona tuli się do mnie i śpi jak dziecko... Czy te marzenia kiedyś się spełnią? I nie chodzi mi o to żeby robiła to bo tak jej każe umowa, chciałbym żeby była moja z własnej woli. Boże, czemu ta dziewczyna tak mi zawróciła w głowie? Odwróciłem się do okna, próbując skierować myśli na inny tor, włożyłem do uszu słuchawki, włączyłem muzykę i nawet nie wiem kiedy zasnąłem...


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Następny rozdział pojawi się dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Z góry bardzo za to przepraszam, ale wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała możliwość i czas żeby pisać nowe posty. Proszę Was jednak o cierpliwość i obiecuję że dodam kolejny rozdział jak tylko będę miała sprzyjające do tego warunki. A na razie komentujcie i piszcie jak Waszym zdanie powinny potoczyć się losy Nat i Harrego.  Pozdrawaim Was ciepło i przesyłam buziaki:*
                                                                                                                                                  K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz