I'll take you to another world

I'll take you to another world

środa, 28 sierpnia 2013

5


*Natalie


Otworzyłam oczy i poczułam jak światło wpadające przez okno mnie oślepia. Szybko zmrużyłam powieki i przykryłam głowę poduszką, bo miałam wrażenie że wypala mi oczy. Hałas, który mnie obudził był nie do zniesienia, jakby obok mojego łóżka pracował młot pneumatyczny. Leżałam tak chwilę, ale dźwięk nie ustawał. Postanowiłam sprawdzić co to. Nieśmiało wystawiłam głowę na powierzchnię i zorientowałam się, że to nie maszyna budowlana tylko mój telefon. Dzwonił wściekle i uparcie a ja, zwlekając się powoli z łóżka przeklinałam tego kto był po drugiej stronie słuchawki. Po chwili poszukiwania znalazłam źródło mojego bólu głowy w torebce porzuconej koło drzwi sypialni.
-Halooo... - powiedziałam ziewając.
-Czy ty jeszcze śpisz Nat? - usłyszałam głos Kate.
-Gdyby nie twój telefon to pewnie bym spała. Mam nadzieję że masz ważny powód dla którego budzisz mnie tak wcześnie.
-Wcześnie? Jest druga po południu dziewczyno! - zaśmiała się moja rozmówczyni. -Nie dziwię się że jesteś ledwo żywa; wczoraj nieźle zaszalałaś. Ale nie o tym chciałam mówić. Dzwonię żeby ci powiedzieć, że właśnie weszłam na twittera i jest spory ruch wokół One Direction i informacji o ich nowym chórku. Twoje nazwisko też się tam pojawia.
-O rany. - od razu trochę otrzeźwiałam. -na śmierć zapomniałam że to dzisiaj. Zaraz! Mówiłaś że która jest godzina?
-Druga moja panno.
-Za godzinę muszę być w ich studiu! Totalnie wyszło mi z głowy że dziś jest ta konferencja prasowa na której mają nas przedstawić! Muszę kończyć Kate. Odezwę się wieczorem.
Rozłączyłam się i wyskoczyłam z sypialni z prędkością światła. Kiedy w łazience spojrzałam w lustro przestraszyłam się własnego odbicia. Nie mając czasu na rozmyślenia rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Susząc włosy próbowałam jednocześnie robić makijaż, co nie wychodziło mi zbyt dobrze, jednak w końcu jakoś udało mi się uczesać i zamaskować na mojej twarzy, przynajmniej trochę, skutki wczorajszej imprezy. W garderobie złapałam ciuchy, które wisiały najbliżej i założyłam je w locie. W drodze do drzwi złapałam jeszcze tylko klucze i małą butelkę wody, bo okrutnie mnie suszyło i wybiegłam z domu. Wsiadając do auta myślałam o tym jak bardzo wściekły będzie mój szef i manager chłopaków.
Po dotarciu na miejsce spojrzałam na zegarek. Nie było tak źle; miałam ''tylko'' pięć minut spóźnienia. Po wejściu do budynku uświadomiłam sobie, że nie wiem gdzie mam iść. Podeszłam do recepcji.
-Przepraszam, szukam sali gdzie za chwilę ma się odbywać konferencja prasowa One Direction.
Kobieta za kontuarem przyjrzała mi się dokładnie.
-Pani Natalie Dobrzanski? - spytała.
-Tak, to ja.
-W takim  razie proszę za mną. Pan prezes dzwonił już kilka razy żeby jak tylko się pani pojawi zaprowadzić panią do jego biura. - powiedziała zmierzając już do windy.
Przełknęłam głośno ślinę. Skoro sam prezes już się niecierpliwi to może być nieciekawie.
Po dotarciu na miejsce, kobieta zapukała do drzwi gabinetu prezesa i wprowadziła mnie do środka, a sama wycofała się do drzwi. Rozejrzałam się po pokoju w którym się znalazłam. Na sofie siedziały dwie dziewczyny, które jak podejrzewałam, były tymi z którymi miała śpiewać. Wyglądały sympatycznie; uśmiechnęły się gdy mnie zobaczyły i skinęły tylko głową. Za biurkiem, które stało na środku pomieszczenia pod oknem nie siedział jednak prezes tylko manager chłopaków, co mnie trochę uspokoiło.
-Nareszcie! - powiedział Christian. - Już myślałem że nie dotrzesz. - zaśmiał się.
Jego reakcja mnie trochę zaskoczyła bo myślałam że będzie zły.
-Spóźniłaś się, ale ponieważ się tego spodziewaliśmy, przesunęliśmy konferencję na czwartą. - powiedział cały czas się uśmiechając.
-Naprawdę przepraszam. Starałam się dotrzeć jak najszybciej. -powiedziałam ze zbolałą miną. -A dlaczego godzina została zmieniona.
-Harry powiedział mi dziś rano, że razem z chłopakami widzieli cię wczoraj jak imprezowałaś więc postanowiliśmy dmuchać na zimne i przełożyć wywiad. - powiedział rozbawiony a dziewczyny zachichotały. -Tak więc masz szczęście że rzucasz się w oczy, bo inaczej byłabyś spóźniona.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Jak to możliwe że oni mnie widzieli a ja ich nie? Mam nadzieję że nie zrobiłam nic głupiego po pijanemu, z czego mogli by się nabijać.
-Teraz ja idę porozmawiać z dziennikarzami którzy już zaczynają się schodzić, a ty wykorzystaj ten czas który nam pozostał i poznaj swoje nowe koleżanki. Wrócę po was niedługo i razem zejdziemy do sali konferencyjnej. - powiedział i wyszedł.
-Miło mi was poznać, jestem Nat. -zwróciłam się nieśmiało do dziewczyn.
-Ja jestem Caroline, a to jest Ann i też dopiero się poznałyśmy. -odpowiedziała jedna z nich kiedy wstały żeby podać mi rękę.
Obydwie wyglądały na naprawdę sympatyczne. Ann miała krótko ścięte blond włosy i była trochę puszysta, natomiast Caroline była długowłosą szatynką i kiedy wstała to aż mnie zatkało bo miała chyba co najmniej metr osiemdziesiąt pięć wzrostu i to w butach bez obcasów. Obydwie były ładne i miło się uśmiechały czekając chyba żebym się w końcu odezwała.
-Czy Christian bardzo się złościł zanim dotarłam? -spytałam.
-Nie. -powiedziała Ann. - chyba naprawdę się spodziewał że się spóźnisz. My też dowiedziałyśmy się o zmianie godziny dopiero kiedy już byłyśmy na miejscu.
Rozmowa z dziewczynami płynęła bardzo łatwo. Naprawdę dobrze się dogadywałyśmy. Obydwie były bardzo podekscytowane spotkaniem z chłopakami i wypytywały  mnie o to czy widziałam ich wczoraj w klubie i jacy są. Powiedziałam (w sumie zgodnie z prawdą) że nie widziałam ich wczoraj wieczorem. Przemilczałam tylko fakt, że widziałam ich wczoraj rano, kiedy rozmawialiśmy o tym jak mam udawać dziewczynę Harrego.
Zanim się zorientowałyśmy, wrócił Christian i razem poszliśmy w stronę sali konferencyjnej. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami.
-Stójcie tu i czekajcie aż was zawołam. -powiedział i wszedł do środka.
Dziewczyny usiadły na krzesłach które stały pod ścianą naprzeciwko drzwi, a ja stanęłam obok nich i kontynuowałyśmy naszą rozmowę. Kiedy spojrzałam na zegarek było już pięć po czwartej a ze środka nie dochodziły żadne głosy wskazujące że konferencja już się rozpoczęła. W pewnym momencie usłyszałyśmy że winda zatrzymuje się na naszym piętrze. Spojrzałyśmy w tamtą stronę i zobaczyłyśmy wysiadających z niej chłopaków z zespołu. No tak, gwiazdy muszą się przecież elegancko spóźnić. Zmierzali w naszą stronę rozmawiając o czymś z przejęciem. Moje towarzyszki na ich widok zaczęły nerwowo chichotać, co zwróciło ich uwagę na naszą trójkę.
-Witam panie - powiedział Niall, szeroko się uśmiechając. Reszta chłopaków też się z nami przywitała wchodząc do sali ale ja nie zwracałam na nich uwagi. Mój wzrok mimowolnie był utkwiony w Harrym, który jako jedyny się nie odezwał. Patrzył mi prosto w oczy tym swoim lodowatym spojrzeniem i miałam wrażenie że przeszywa mnie nim na wylot. Poczułam że robi mi się gorąco z nerwów. I kiedy już miał prawie znikać za drzwiami zauważyłam że kąciki jego ust minimalnie unoszą się w uśmiechu. Nie był to jednak ten uśmiech który widziałam na zdjęciach i filmach zanim ich poznałam. Był to po prostu wredny, złośliwy uśmieszek i domyśliłam się że ma to jakiś związek z moim wczorajszym wyjściem do klubu...


*Harry

Zauważyłem ją wysiadając z windy. Stała z jakimiś dziewczynami koło sali konferencyjnej i o czymś rozmawiały. Kiedy nas zobaczyły ucichły a jej towarzyszki zaczęły nerwowo chichotać. Nie zdziwiło mnie to, bo dziewczyny prawie zawsze tak na nas reagują. Nat jednak była inna. Odkąd ją poznałem ani razu nie okazała mi w jakikolwiek sposób zainteresowania, oprócz tego momentu kiedy prześwietlała mnie wzrokiem w biurze jej szefa, ale to nie było takie zainteresowanie do jakiego przywykłem. Teraz też stała z rękami założonymi na piersi i patrzyła na mnie jakby chciała mnie przebić na wylot. Miałem ochotę odwrócić głowę ale jak zwykle nie mogłem oderwać od niej wzroku. Kiedy ją mijałem zauważyłem że ma podkrążone oczy i trzyma w ręku butelkę wody. Zaśmiałem się pod nosem na myśl o tym jak musi się czuć po takim melanżu jak wczorajszy, ale ani trochę jej nie współczułem. Miałem dziwną satysfakcję z tego, że wygląda choć odrobinę gorzej niż zwykle.
Weszliśmy na salę gdzie od progu oślepiły nas błyski fleszy, co pozwoliło mi choć na chwilę zapomnieć o brunetce. Pytaniom nie było końca; czemu chórek? skąd taka decyzja? czemu teraz a nie od początku? itp.
Na szczęście manager przygotował nam odpowiedzi na wszystkie możliwe zapytania. Mówiliśmy oklepane regułki: że postanowiliśmy odświeżyć naszą muzykę poprzez wprowadzenie chórków i tak dalej.
Potem poproszono dziewczyny i przedstawiono je po kolei. Paparazzi zrobili kilka fotek; każdemu osobno a potem grupowe. Poczułem ukłucie zazdrości kiedy do ostatniego zdjęcia Zayn ustawił się koło Natalie i objął ją w pasie. Czemu ja na to nie wpadłem?
Po wszystkim manager powiedział kilka słów na zakończenie i pozwolono nam wyjść. Kiedy zobaczyłem że Nat zaczyna oddalać się w stronę windy zacząłem gorączkowo szukać w myślach jakiegokolwiek powodu żeby ją jeszcze zatrzymać choć wiedziałem że to głupie. Co chciałem osiągnąć? Wtedy tłumaczyłem to sobie w taki sposób, że im lepiej ją poznam, tym więcej jej wad odkryję i przestanie mnie tak pociągać. O ja głupi...
I nagle dostałem olśnienia! Wcześniej byłem zbyt przejęty tym że Zayn obejmuje Nat, aby odnotować fakt że Christian szepcze mi coś dyskretnie do ucha, ale teraz właśnie to do mnie dotarło. Prosił żebyśmy po wywiadach dyskretnie, tak aby pozostałe dziewczyny nie zorientowały się o co chodzi, poprosili Natalie żeby została na chwilę bo musi z nami ustalić jeszcze kilka szczegółów.
Nie zwlekając ani chwili podbiegłem do nich kiedy już prawie wsiadały do windy. Zauważyłem kątem oka że reszta chłopaków patrzy na mnie ze zdziwieniem, ale nie przejąłem się tym zbytnio.
-Natalie, możemy chwilę porozmawiać? - spytałem. Popatrzyła na mnie zdziwiona, ale chyba pierwszy raz nie zauważyłem w jej oczach gniewu ani złości. To chyba przez to, że ją zaskoczyłem. Obejrzała się na drzwi windy, które już się zamykały i na dziewczyny które za nimi znikały. -Zobaczymy się później - powiedziała do nich i odwróciła się w moją stronę.
-Słucham. - odezwała się twardo. Ocho! Królowa Lodu wróciła. Zbiła mnie tym trochę z tropu.
-Em... Ch-Chris prosił żebyś została jeszcze na chwilę bo ma kilka spraw do obgadania.-kur**, zająknąłem się! 0-1 dla niej.
-Ok,- powiedziała już łagodniej - gdzie mam czekać?
-W jego gabinecie.
-Nie wiem gdzie jest jego gabinet.
-Właśnie tam idziemy, - powiedziałem wskazując na chłopaków, - więc możesz iść z nami. Ku mojej uciesze zgodziła się. Poprowadziłem ją więc do reszty zespołu.
-Witamy ponownie - powiedział z uśmiechem Niall. - Widzę że już zaczynacie wasze spotkania - zażartował.
-Chris prosił żebyśmy wszyscy poczekali w jego gabinecie bo ma jakieś ważne kwestie do omówienia. - powiedziałem i lekko się zaczerwieniłem bo trafił w mój czuły punkt. Miałem nadzieję że dziewczyna tego nie zauważyła.
Weszliśmy do biura i skierowaliśmy się w stronę kanapy i sofy stojących w rogu. Nat usiadła na dwuosobowej sofie. Zauważyłem że Niall idzie w jej kierunku. O nie! Przypomniałem sobie co czułem kiedy Zayn jej dotykał i nie chciałem znów tego poczuć. Przyspieszyłem kroku, wyprzedziłem blondyna i zająłem miejsce obok Natalie. Od razu tego pożałowałem. Sofa była dosyć duża, ale nie na tyle żebyśmy się nie dotykali. Kiedy tylko poczułem ją obok siebie, jak nasze ciała się stykają miałem ochotę zerwać się i usiąść w drugim końcu pokoju. Uznałem jednak że zrobiłem już dziś z siebie wystarczającego głupka i lepiej będzie jak zostanę na miejscu.
Nie wiem jak udało mi się to wytrzymać bo za każdym razem kiedy się poruszała, a wystarczyło żeby ruszyła ręką, odgarnęła włosy albo poprawiała kolczyk, moich nozdrzy dobiegał jej zapach który mnie całkowicie oszałamiał. Miałem ogromną ochotę wyciągnąć rękę i ją objąć, ale uznała by mnie pewnie za idiotę. Starałem się więc odsunąć możliwie najdalej od niej, jednak na tak malej przestrzeni było to trudne.
Starałem się więc skupić myśli na czymś innym i zacząłem się przysłuchiwać rozmowie chłopaków.
-Hahaha - rżał Louis, - a ona do mnie: jesteś strasznie podobny do jednego kolesia z One Direction, a ja jej na to: wszyscy mi to mówią! - Faceci wybuchnęli śmiechem.
-Tak, to było dobre. - powiedział Zayn, ocierając łzy które uronił ze śmiechu. - A potem jak wróciliśmy do stolika to próbowała zatańczyć dla Hazzy, ale nie znalazła jego zainteresowania więc zeszła ze stołu.
-Doprawdy? - powiedziała Nat ze sztucznym uśmiechem. -Myślałam że Harry lubi obserwować jak ludzie dobrze się bawią?
-Czy coś insynuujesz? - spytał z udawaną powagą Louis.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Popatrzyła na mnie z pretensją.
-Nie będę owijać w bawełnę, - powiedziała patrząc mi w oczy- Chris powiedział mi że raczyłeś go powiadomić o tym, że wczoraj trochę zaszalałam w klubie i mogę nie dotrzeć dziś na czas. Dla twojej wiadomości: moje życie to moja sprawa i nie powinno cię interesować co, gdzie i z kim robię. - skończyła monolog, jednak wciąż piorunowała mnie spojrzeniem.
-Uuuuu! - zawył Niall, -podpadłeś kochany. -zignorowałem go.
-A co w tym strasznego? - spytałem ze złością
-To strasznego, że to co robię po pracy w wolnych chwilach to tylko i wyłącznie moja sprawa i wolałabym żeby mój szef nie był informowany za każdym razem kiedy zdarzy mi się odrobinę zaszaleć. A zaręczam ci że nie zdarza mi się to często.
Wymienialiśmy zabójcze spojrzenia, kiedy do gabinetu wszedł Chris.
-Dobrze że jesteście. Dzięki Nat że zaczekałaś. - powiedział - Chciałem tylko przedstawić wam plany na najbliższe dni. Jutro jeszcze macie wolne ale nie zalecam już imprezowania - zaśmiał się i spojrzał na Natalie a ta popatrzyła na mnie znacząco ze sztucznym uśmiechem - proponuję przeznaczyć ten czas na pakowanie i przygotowywania, bo już pojutrze kontynuujemy trasę i lecimy do Rio a stamtąd dalej. Nie będzie nas miesiąc, może dłużej. Spotkamy się na lotnisku o piątej trzydzieści rano bo o dziewiątej mamy samolot. Resztę dziewczyn poinformuję telefonicznie. Nie chciałem żeby tu przychodziły bo chcę jeszcze omówić waszą sprawę - powiedział patrząc na mnie i Nat - macie tu dokładny harmonogram waszej znajomości - mówił podając nam jakieś kartki z wyszczególnionymi punktami - jak widzicie, do pierwszego koncertu macie nie robić nic, dzień po nim wychodzicie na niezobowiązującą kawę i spacer i tak dalej. Wszystko macie w rozpisce. Ja już muszę lecieć bo czeka na mnie szef Nat. - powiedział i wyszedł.
-To będzie najdziwniejszy "związek" w jakim byłam. - powiedziała Natalie.
Popatrzyłem na kartkę a potem na moją przyszłą "dziewczynę". Ona też patrzyła na mnie. Przez moment widziałem w jej oczach wściekłość, ale za chwilę zauważyłem że kąciki jej ust zaczynają drżeć. Widząc jej reakcję nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Brunetka jeszcze przez chwilę próbowała się opanować ale w końcu się poddała i też zaczęła śmiać się w głos, chowając twarz w dłonie. Po kilku sekundach dołączyła do nas reszta zespołu. To było cudowne uczucie; śmiać się w głos, z cudowną dziewczyną u boku i z najlepszymi przyjaciółmi.
Kiedy trochę się już uspokoiliśmy, zauważyłem że Nat ociera łzy z kącików oczu co mnie bardzo rozczuliło. Co prawda były to łzy ze śmiechu, ale przez moją głowę przebiegła myśl że nie chciałbym widzieć w jej oczach prawdziwych łez, powodowanych smutkiem lub żalem. Zdałem sobie w tym momencie sprawę, że chyba za szybko się w to wszystko angażuję. Cieszę się, że już na siebie nie warczymy, ale nie mogę pozwolić sobie na zbytnie zbliżenie do tej dziewczyny. Nie znam jej intencji, a nie chcę potem przez nią cierpieć. Dla niej to pewnie tylko kolejne zlecenie, kolejna praca za którą dostanie niezłe pieniądze. Nie chcę też żeby ona cierpiała. Muszę najpierw lepiej ją poznać. Mam nadzieję że w Rio zamieszkamy w tej samej rezydencji i będę miał okazję spędzić z nią więcej czasu, może wtedy w końcu rozgryzę jej zamiary i dowiem się co nią powodowało kiedy zgodziła się podjąć tego zadania.
-Muszę już iść - odezwała się Natalie jeszcze z uśmiechem na ustach, wstając. - do zobaczenia w środę.
-My też już lecimy - powiedział Liam - ruszajcie się chłopaki to podwieziemy Nat.
-Dzięki, naprawdę, ale jestem samochodem - uśmiechnęła się.
-W takim razie odprowadzimy cie, jako jedyną damę w towarzystwie do auta. - zaproponował Louis.
W windzie zastanawiałem się czy nie poprosić jej o numer telefonu, ale uznałem że i tak bym nie zadzwonił, bo nie wiedziałbym o czym z nią rozmawiać. Przecież zobaczę ją już pojutrze.
-Chris mówił że mamy się spotkać na lotnisku, ale gdzie konkretnie? - spytała Natalie.
-Może po prostu spotkajmy się na parkingu i stamtąd pójdziemy razem. -zaproponował Liam.
-A dokładniej? -powiedziała dziewczyna - ten parking jest ogromny.
-Zawsze zostawiamy auto na tym samym miejscu ale nie pamiętam dokładnego numeru. Zrobię ci rezerwację zaraz obok nas i wyślę ci smsem, ok? - dołączył się Niall.
-Byłoby miło - odpowiedziała i wyjęła z torebki kartkę i długopis żeby zapisać numer.
Blondyn wziął ją od niej i schował do kieszeni. Miałem ochotę wyrwać mu ją z ręki.
Dotarliśmy do auta Nat. Muszę przyznać że ma gust. Spodziewałem się raczej jakiegoś małego kobiecego autka a tu takie miłe zaskoczenie.
-Dzięki za eskortę i do zobaczenia na lotnisku - powiedziała siedząc już w środku, przez otwartą szybę.
Pomachaliśmy jej i patrzyliśmy jak odjeżdża.
-No to co chłopaki? My też jedziemy się pakować? - odezwał się Liam.
Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. Pakując swoje rzeczy, myślałem o tym żeby jak najszybciej znaleźć się w samolocie. I wcale nie dlatego że tak bardzo lubię latać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz