I'll take you to another world

I'll take you to another world

poniedziałek, 28 października 2013

16.


*Natalie


Kolejne dni mijały bardzo szybko. Już od rana pierwszego dnia po przyjeździe do São Paulo faceci mieli mnóstwo wywiadów i kilka sesji, a popołudniami i wieczorami mieliśmy wyczerpujące próby, które trwały do późnych godzin nocnych. Kiedy wracaliśmy do hotelu mieliśmy ochotę tylko spać. Dopiero dzień po koncercie, na którym musieliśmy przez kilka godzin stać, śpiewać i udawać wypoczętych i zadowolonych, mieliśmy jeden dzień wytchnienia.
Dziewczyny planowały tego dnia wielkie zakupy, ale ja wiedziałam że nie będę mogła im towarzyszyć. Kiedy jeszcze spały odwiedził nas Chris.
-Piękny mamy dziś dzień dzieciaki. - zacierał ręce i czułam że chce nam coś powiedzieć -W sam raz na ujawnienie waszej miłości całemu światu.
Popatrzyliśmy na siebie z Harrym ponad stołem, przy którym akurat piliśmy poranną kawę, jeszcze w szlafrokach.
-Przeczuwałem to. - brunet się uśmiechnął.
-Mieliście inne plany?
-Chcieliśmy po prostu rozłożyć się nad basenem na tarasie i cały dzień wylegiwać na leżakach... - powiedziałam zawiedziona, bo wiedziałam że te plany właśnie szlag trafił.
-No cóż... Musicie to przełożyć.
-A ja się cieszę. - Hazz rozparł się wygodnie na krześle -W końcu będziemy mogli przestać się martwić że ktoś się o nas dowie.
-Brawo Harry, - manager poklepał bruneta po ramieniu -jak zwykle pozytywne myślenie! To zbierajcie się powoli, a ja dzwonię zaraz anonimowo do kilku magazynów z gorącą informacją że Harry Styles jest z dziewczyną na zakupach. Podeślę wam konkretne adresy jak już się mniej więcej zorientuję. - powiedział i wyszedł jakby nigdy nic.
Westchnęłam głośno i pokręciłam głową.
-Co się dzieje kotku? - Hazz podszedł i przykucnął przy mnie, łapiąc mnie za ręce.
-Zaczyna mnie to trochę frustrować, jeśli mam być szczera. Te ciągłe planowanie najdrobniejszego szczegółu...
-Wiem słonko... Takie są uroki bycia ze mną. - popatrzył na mnie niepewnie - Chcesz zrezygnować?
Przewróciłam oczami.
-Zapomniałeś już że jestem z tobą bo cię kocham? Z czegoś takiego nie da się po prostu zrezygnować głuptasie. - popatrzyłam na niego z matczynym uśmiechem i pogładziłam po nieogolonym policzku.
Uśmiechnął się z ulgą i pocałował czubki moich palców.
-Też cię kocham Nati.

Godzinę później wysiadaliśmy z taksówki pod jednym ze sklepów, których adres przesłał nam Christian. Oczy przechodniów zwróciły się w naszą stronę i już chwilę później Harry został otoczony przez fanki a ja stałam na uboczu, czekając aż będziemy mogli pójść dalej. Przyglądałam się jak mój skarb cierpliwie pozował z każdą kolejną dziewczyną i uśmiechał się miło, mimo że wiedziałam że nie ma na to teraz ochoty i jest mu niezręcznie że muszę stać sama. Mi to jednak nie przeszkadzało; byłam dumna że one wszystkie do niego wzdychają, a on kocha tylko mnie i to ja mogę go tulić i całować kiedy tylko mam na to ochotę, że to ja zasypiam co wieczór na jego nagiej piersi i pierwszą rzeczą jaką widzę po przebudzeniu jest jego piękna twarz.
Nagle coś wyrwało mnie z tych rozmyślań. Szczerze mówiąc nie byłam nawet pewna co. Zaczęłam rozglądać się  dokoła w poszukiwaniu źródła mojego niepokoju i w końcu je znalazłam; kilka metrów ode mnie, przed wejściem do jednego ze sklepów stał on! Tom! Nie mogłam się mylić poznałabym tę twarz wszędzie. On też mi się przyglądał. Ale skąd miałby się tu wziąć? Chyba mam jakąś paranoję?! Wtedy pod hotelem w Rio, kiedy osaczył nas ten fotograf też go widziałam, ale wmówiłam sobie że tylko mi się przywidziało. Jednak teraz zaczynam w to wątpić; raczej nie mogłam mieć dwóch tak realistycznych przywidzeń!
-Natalie, czy mogłabyś stanąć z Harrym? Chciałybyśmy zrobić sobie z wami zdjęcie. - odwróciłam się w kierunku na oko dziesięcioletniej dziewczynki.
Popatrzyłam na bruneta; przywoływał mnie gestem ręki i uśmiechał się zabójczo. Ruszyłam w jego stronę, ale obejrzałam się jeszcze raz na Toma. Nie było tam już nikogo. Co do cholery?? Kogo w takim razie widziałam przed chwilą? Był tam czy nie? Chyba zwariowałam...
-Co się dzieje kochanie? -spytał Hazz dyskretnie, nie zmieniając radosnego wyrazu twarzy, ponieważ otaczały nas już jego fanki chcące zrobić nam zdjęcie.
 Jak on mnie dobrze znał; od razu zorientował się że coś mnie zaniepokoiło.
-Wszystko w porządku... - uśmiechnęłam się i objęłam go w pasie pozując do błyskających zewsząd fleszy.
Źle się czułam okłamując go, ale nie chciałam go denerwować czymś, czego sama nie byłam do końca pewna.

Kiedy jakimś cudem udało nam się w końcu dostać do sklepu, cały czas rozglądałam się nerwowo szukając jakiegoś dowodu na to, że nie zwariowałam i naprawdę widziałam Toma, jednak nigdzie go już nie zobaczyłam. Przechadzaliśmy się z Harrym między alejkami wypełnionymi przeróżnym sprzętem elektronicznym, bo sklep do którego kazał nam iść Chris okazał się sklepem z elektroniką.
-Chcesz coś kupić czy tylko czekamy na fotografów i zwijamy się stąd? - spytałam.
-Myślałem nad czymś fajnym dla Nialla bo zbliżają się jego urodziny...
-Masz na myśli coś konkretnego?
-Szczerze mówiąc nie.
Do naszej rozmowy wtrąciła się jedna ze sprzedawczyń, które nie odwracały od nas wzroku odkąd przekroczyliśmy próg sklepu.
-Czy mogę państwu w czymś pomóc?
Harry odwrócił się do niej i ze swoim najsłodszym uśmiechem powiedział:
-Dziękujemy, na razie się rozglądamy.
Policzki młodej kobiety zaczerwieniły się lekko i zatrzepotała zalotnie rzęsami. Nie dziwiłam się jej; na widok MOJEGO mężczyzny trudno było się opanować.
W tym samym momencie zauważyłam że przed sklepem stoi kilku mężczyzn i celuje w nas swoje aparaty. Hazz też to zauważył i niby od niechcenia przyciągnął mnie do siebie i cmoknął przelotnie w usta. Flesze rozbłysły niczym fajerwerki o północy w sylwestra.
-To na dobry początek - wyszeptał mi do ucha wesoło i objął w pasie oddalając się od sprzedawczyni, która stała teraz z szeroko otwartymi oczami.
-W razie pytań służę pomocą. - powiedziała i wróciła do reszty pracowników.
Ochrona sklepu na szczęście nie wpuściła paparazzi do środka, więc mogliśmy spokojnie dokończyć zakupy.
Podeszłam do wystawy, na której stały różne modele lustrzanek i wzięłam jeden do ręki.
-Myślisz że Niall lubi robić zdjęcia? - spytałam Harrego.
-Nawet bardzo. Ale wydaje mi się że bardziej poręczny jest aparat w telefonie...
-Chyba masz rację. -wyminęłam go i wskazałam na półkę, na której leżały przenośne konsole - A może to?
-To jest świetny pomysł. - brunet podszedł do mnie i zaczął oglądać kilka modeli.
-W takim razie ja go zaklepuję, a ty szukaj teraz czegoś od siebie. - zaśmiałam się i zwróciłam do jednego z panów z obsługi z prośbą o zapakowanie najbardziej ,,wypasionego" i najdroższego modelu.
-Nie przesadzaj Nati, - zwrócił się do mnie Harry z uśmiechem -Niall nie jest wart aż tyle.
-Niall jest dużym dzieckiem, a ja uwielbiam jego śmiech i jestem pewna że na widok tej zabawki nas nim uraczy.
-Ok, w takim razie teraz pomóż mi coś znaleźć.
Ruszyliśmy dalej, rozglądając się dokoła.
-Mam pomysł! -Hazz klasnął w dłonie -Niall mówił ostatnio że chce sobie kupić tablet!
-W takim razie w drogę. - pociągnęłam faceta w stronę wystawy na której leżały tablety.
Harry oczywiście wybrał najdroższy model iPada i ruszyliśmy do kasy.
Podeszłam pierwsza i wyciągnęłam kartę chcąc uregulować rachunek za mój prezent. Harry odtrącił moją dłoń i wcisnął kasjerce swoją kartę.
-Ja płacę. - uśmiechnął się do niej rozbrajająco.
Popatrzyłam na niego wilkiem.
-Owszem, ale tylko za swoje zakupy. Za konsolę płacę ja, więc proszę jej na razie nie liczyć. - zwróciłam się do zdziwionej kobiety. - I nie kłuć się ze mną, proszę. - powiedziałam tym razem ciszej do Harrego, bo widziałam że zamierza już coś powiedzieć.
-Ok... - rozłożył ręce w geście rezygnacji.
Kiedy sprzęt bruneta był już spakowany, podałam swoją kartę i wpisałam kod.
-Pani też zapakować?
-Tak, poproszę. To prezenty dla przyjaciela, więc jeśli to możliwe to byłabym wdzięczna gdyby zapakowała to pani w jakiś ładny papier.
-Oczywiście, nie ma problemu. - kobieta uśmiechnęła się grzecznie i odeszła pakować nasze zakupy.
-Dlaczego nie pozwoliłaś mi zapłacić? -kiedy zostaliśmy sami (nie licząc kilku osób z obsługi stojących kilka metrów dalej) Harry przyciągnął mnie do siebie i objął w pasie obiema rękami.
-Bo mam swoje pieniądze i nie chcę żeby potem ludzie mówili że jestem z tobą dla kasy. - też go objęłam i stając na palcach, cmoknęłam w nos.
-A co mnie obchodzi co ludzie mówią. Ważne że ja znam prawdę.
-Ale mnie obchodzi. Nie było by mi miło, gdym czytała potem w gazetach że jestem kolejną tępą laską, która leci na sławę i bogactwo.
-Nawet tak nie mów.  - odgarnął mi włosy z twarzy. - Rozumiem że na razie cię to krępuje, ale co będzie za jakiś czas?
-W jakim sensie? Bo nie bardzo rozumiem o czym mówisz?
-Chodzi mi o to, co będzie kiedy już za mnie wyjdziesz. Wtedy też będziesz miała opory przed wydawaniem NASZYCH pieniędzy? Będziemy mieli oddzielne konta i będziesz korzystała za swojego? - zachichotał.
-Kiedy już za ciebie wyjdę?
-No, to chyba oczywiste, prawda? - uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-No wiesz... Nie wiedziałam że snujesz już tak dalekosiężne plany. - nie mogąc się powstrzymać, ja też się uśmiechnęłam.
-Nie snuję planów. Dla mnie to po prostu jedyne możliwe rozwiązanie skarbie. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy kiedykolwiek mieli się rozstać, a ślub jest chyba naturalnym etapem każdego udanego związku.
Radość wypełniła moje serce. To było tak urocze i cudowne uczucie, że nie da się tego opisać słowami. To jak Harry mówił, tak od niechcenia o naszej przyszłości, jakby naprawdę uważał to za coś całkowicie naturalnego, sprawiło że pokochałam go jeszcze mocniej, o ile to w ogóle możliwe.
Moje oczy zaczęły się wypełniać łzami szczęścia.
-Co się dzieje kochanie? - Hazz wyglądał na zaniepokojonego - Przestraszyłem cię tym co powiedziałem?
-Nie głuptasie. - uśmiechnęłam się i dyskretnie otarłam łzy. Jeszcze tego brakowało żeby paparazzi to zauważyli. - To najcudowniejsze słowa jakie w życiu słyszałam. Kocham cię wariacie.
-A ja ciebie mój skarbie. - pochylił się nade mną i wpił namiętnie w moje usta. Wplotłam palce w jego włosy i zatraciłam się całkowicie w tym pocałunku. Nie obchodziło mnie że obserwują nas pracownicy sklepu, ani że pstrykanie aparatów prawie mnie ogłuszyło. Byłam tylko ja i on. Złączeni w tej cudownej chwili, przypieczętowywaliśmy właśnie wyznanie dozgonnej miłości, przy ladzie sklepu z elektroniką!
                                                           
                                                                 ******************

Pozostałe tygodnie w Brazylii upłynęły tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować jak siedzieliśmy w samolocie powrotnym do Londynu.
Patrzyłam w okno i myślałam o tym jak szybko minął mi ten miesiąc, kiedy byłam razem z Harrym. Na kolanach miałam gazetę, którą kupiłam na lotnisku; na okładce był Hazz i ja. Od dnia kiedy pocałowaliśmy się w sklepie, miałam wrażenie że jesteśmy jedyną atrakcją od bardzo dawna. Paparazzi nie odstępowali nas na krok. Nagłówki gazet i artykułów w internecie aż krzyczały ,,Harry Styles i Natalie Dobrzanski! Nowa gorąca para!". Na początku mnie to śmieszyło, szczególnie kiedy czytałam takie szczegóły jak: ,,każde z nich samo płaciło za swoje zakupy", albo ,,mówili że to prezenty dla przyjaciela, a najbliższe są  urodziny Niall'a" itp. Przestałam być anonimowa i nawet kiedy wychodziłam sama z dziewczynami, zaraz dołączało do nas stadko reporterów. Trzy dni po naszym ujawnieniu zadzwonił mój manager, Dan i oznajmił że za tydzień mam pójść w pokazie jednego ze znanych projektantów (nazwijmy go X). Od razu wiedziałam jaki jest powód nagłego zainteresowania moją osobą. Owszem, do tej pory też nie narzekałam na brak zleceń, ale przez ten czas kiedy pracowałam dla chłopaków, Danny miał odmawiać wszystkim, wiec domyśliłam się, że X musiał sypnąć niezłą sumkę skoro manager się zgodził. Zdałam sobie wtedy sprawę, że media mogą uznać mój związek z Harrym za próbę podkręcenia mojej własnej kariery. Nie pomyliłam się; dzień po pokazie (na którym oczywiście towarzyszył mi mój facet), czytałam wiele artykułów spekulujących na ten temat. Jednak Harry to olał i mi też kazał się nie przejmować. Łatwo mu to mówić. On żyje takim życiem od dawna i prawdopodobnie się przyzwyczaił a ja, mimo że wcześniej też byłam czasem rozpoznawana, ale nie do tego stopnia, miałam z tym ogromny problem. Wiedziałam że już nie będę mogła wyskoczyć do sklepu po bułki w piżamie, bo moje zdjęcie zaraz trafi do prasy.
Popatrzyłam na Harrego; tym razem to on zasnął. Wyglądał tak spokojnie. Okryłam go kocem i przytuliłam się do niego, pogrążając się w śnie razem z nim.

Kiedy otworzyłam drzwi mojego domu, o mało nie dostałam zawału serca. Ktoś rzucił mi się na szyję i głośno krzyczał. Dopiero kiedy zapaliło się światło zobaczyłam że to Kate i Matt postanowili zrobić mi niespodziankę czym o mało mnie nie zabili.
-Boże! Ale mnie wystraszyliście, głupki!
-My też za tobą tęskniliśmy kochanie. - Mati objął mnie w pasie, uniósł i obrócił się dokoła.
-Też za wami tęskniłam! Strasznie! -objęłam ich oboje - Kocham was bardzo mocno.
-Chyba nie tylko nas... - powiedział przyjaciel z uśmiechem odsuwając się ode mnie o kilka kroków.
-Nie wiem o czym mówisz. - zaśmiałam się, chwyciłam walizkę i zaczęłam taszczyć ją po schodach.
-Wiesz, wiesz i to bardzo dobrze! - Kate chwyciła za rączkę i pomagała mi a Matt niósł resztę bagaży.
Przewróciłam oczami.
-No niech wam będzie. Wiem o co wam chodzi, ale zanim zaczniemy spowiedź, może pozwolicie mi wziąć szybki prysznic po długiej podróży?
-Jeszcze nie śmierdzisz, możesz się wykąpać później! - protestował Mat.
Popatrzyłam na niego unosząc jedną brew.
-Ok, niech ci będzie. Ale masz dziesięć minut. -powiedział siadając na łóżku w mojej sypialni -Umieraliśmy z Kate z ciekawości przez miesiąc, a przez telefon nie chciałaś nam nić zdradzić!
-Obiecuję że odpowiem na wszystkie pytania, tylko dajcie mi chwilkę... -wyciągnęłam z garderoby luźne dresy i czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki.

Piętnaście minut później siedzieliśmy na kanapie w salonie, popijaliśmy wino przyniesione przez przyjaciół i czekaliśmy na zamówioną pizze, bo w mojej lodówce było tylko światło, a ja byłam koszmarnie głodna.
-No mów! - Kate nie mogła wytrzymać z ciekawośći.
Westchnęłam głośno.
-Kocham Harrego.
-Kochasz na prawdę, czy dla kontraktu?
-Na prawdę.
-Tak jak kochałaś Toma?
-Nie. Teraz zdałam sobie sprawę, że nie kochałam Toma. Kocham Harrego i dopiero teraz wiem jak wygląda prawdziwa miłość.
-Uuuuuuuu.... Kochanie moje, ty się serio zakochałaś! Wpadłaś po uszy i już się nie wywiniesz! - Mati jak zwykle był zabawny.
-Wiem.
-Jak do tego doszło?
-Podejrzewam że Kate powiedziała ci o kontrakcie?
-No oczywiście! Ale wiesz że nikomu nie pisnę ani słowa.
-Wiem kochanie. Sama bym ci powiedziała ale nie zdążyłam. No więc najpierw plan był taki, że mamy udawać związek. Jednak od samego początku była między nami taka chemia, że nie udało nam się zbyt długo opierać i po kilku dniach byliśmy parą.
-Nie bałaś się? - spytała Kate z powagą. Wiedziałam o co jej chodzi. Oboje wiedzieli jak długo leczyłam złamane serce po Tomie.
-Bałam się. Na początku próbowałam się bronić przed tym uczuciem rękami i nogami, ale to było silniejsze. Poza tym Harry na każdym kroku udowadnia mi że podjęłam słuszną decyzję.
-Czy Harry wie o Tomie?
-Tak. Powiedziałam mu o nim.A potem jeszcze był świadkiem naszej rozmowy.
-CO ku*wa?! - przyjaciele byli bardzo zaskoczeni i wyglądali na zdenerwowanych.
-Tom do mnie zadzwonił, kiedy byłam w Brazylii.
-No chyba żartujesz?!
-Niestety nie.
-I czego ten ku**s od ciebie chciał?! - Matt aż wstał z wrażenia, a na jego skroni zaczęła pulsować żyła, która zawsze pojawiała się kiedy był wściekły.
-Chciał mnie przeprosić i prosić o kolejną szansę.
-No bez jaj ku*wa! - chłopak rzucił poduszką którą miał w ręku.
Kate odsunęła się tak, żeby dobrze widzieć moją twarz.
-Teraz? Tak nagle po roku bez żadnego znaku życia?
-Dokładnie o to samo go spytałam. Powiedział że zobaczył moje zdjęcie z Harrym w jakiejś gazecie i dopiero wtedy zrozumiał że nie może żyć beze mnie i pozwolić żeby ktokolwiek mu mnie odebrał.-powiedziałam spokojnie, popijając kolejny łyk wina.
-Udusił bym go gdybym miał go pod ręką!
-Uspokój się Mati. Twoje nerwy nic już nie zmienią.
-Co mu odpowiedziałaś?
-Że jestem szczęśliwa z Harrym, a on swoją szansę zaprzepaścił rok temu, zostawiając mnie i wyjeżdżając do Kanady.
-Nie wiem jak w ogóle mogłaś z nim rozmawiać? Po tym wszystkim?
-Uwierz mi, że nie było mi łatwo. A co najdziwniejsze, później w Rio i São Paulo wydawało mi się że go widziałam.
-Błagam, powiedz że żartujesz.
-Nie. Ale możliwe że tylko mi się przywidziało.
-Jeśli to naprawdę był on, to by znaczyło że to jakiś psychopata! Jak można po roku od tak, dzwonić i prosić o kolejną szansę, a potem jeszcze cię śledzić?
-Mam nadzieję że to był tylko ktoś podobny do niego.-powiedziałam żeby uspokoić przyjaciół, ale tak na prawdę nie byłam tego wcale taka pewna.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-To pewnie pizza, pójdę otworzyć. -wstałam, wzięłam portfel leżący na stoliku koło kanapy i ruszyłam do drzwi.
Kiedy już najedliśmy się, napiliśmy i obgadaliśmy Toma tak, że chyba piekły go uszy, Kate i Matt postanowili wrócić do siebie i dać mi odpocząć trochę po podróży.
-Wyśpij się skarbie bo jutro ruszamy w miasto! -rzucił jeszcze chłopak na odchodnym.
-Do Pacha?
-A gdzież by indziej.
Pocałowałam ich na do widzenia i zamknęłam drzwi na klucz.
Wróciłam do salonu i wzięłam jeszcze telefon do ręki, bo chciałam zadzwonić do rodziców.
Po krótkiej rozmowie i zapewnieniu ich, że przyjadę do Polski przy najbliższej możliwej okazji, weszłam jeszcze do kuchni po coś do picia i skierowałam się do swojej sypialni.
Kiedy usiadłam na łóżku usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Podniosłam go i spojrzałam na wyświetlacz; na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech.
-Już tęsknisz? - powiedziałam do słuchawki.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - głos Harrego był cichy i z lekką chrypką. Widocznie leżał już w łóżku i był bliski zaśnięcia. Zdążyłam go już trochę rozgryźć przez ten miesiąc.-Wiesz jak mi dziwnie leżeć samemu w zimnej pościeli?
-Mi też będzie pewnie dziwnie. Dziwnie mi jest już nawet dlatego że jestem teraz sama w pustym domu. Przez ostatnie dni ciągle towarzyszył mi śmiech chłopaków, gadanina dziewczyn albo ty.
-Chciałbym być teraz przy tobie i utulić cię do snu...-słyszałam szelest poduszki w słuchawce. Wiedziałam że leży na boku, a telefon ma między uchem a właśnie poduszką, bo w takiej pozycji rozmawiał przez telefon kiedy sypialiśmy razem.
Położyłam się i przymknęłam oczy wyobrażając sobie że jest obok mnie. Jednak to nie było to samo; nie czułam jego słodkiego zapachu, ani dotyku jego delikatnych dłoni, głaszczących moje plecy.
-Bardzo mi ciebie brakuje kochanie. - powiedziałam cicho.
-Nie wytrzymam bez ciebie do następnego wyjazdu. -wyszeptał.-Nie będę mógł się wyspać.
-Mam chyba pewien pomysł kotku, ale porozmawiamy o nim jutro dobrze?
-Umrę z ciekawości, ale chyba jakoś wytrzymam. Dobranoc aniołku, kocham cię nad życie.
-Dobranoc Hazz. Ja też cię bardzo kocham.
Odłożyłam telefon i usiadłam powoli na łóżku. Mój pomysł był taki, żeby Harry się do mnie wprowadził. Nie wiedziałam jeszcze czy na prawdę mu o nim powiem, bo nie chciałabym go wystraszyć. Może uzna że to jeszcze za wcześnie?
Westchnęłam i wstałam żeby się rozebrać i położyć w końcu spać. Zanim jednak zdjęłam choćby skarpetkę, rozległ się dzwonek przy drzwiach wejściowych. Kto to mógł być o tej porze? Było dobrze po dwunastej! Pomyślałam jednak, że może to Kate albo Matt czegoś zapomnieli i niechętnie powlokłam się na dół.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je z rozmachem.
-Niespodzianka! Tęskniłaś za mną?
Nogi się pode mną ugięły. Na progu mojego domu, z bukietem róż i szerokim uśmiechem na ustach stał nie kto inny jak Tom! Ten Tom, przez którego cierpiałam przez ostatni rok!
-Nie cieszysz się że mnie widzisz?
Patrzyłam na niego jakbym zobaczyła ducha. Na co on liczył? Że rzucę mu się z radością na szyję? Po moim ku*wa trupie!

14 komentarzy:

  1. no tego to ja sie nie spodziewalam.. ;o *-* dodaj szybciutko nast. cz. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeezu genialne ! <3 ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah ten Tom , musial sie zjawic ;p super blog / pozdrawiam Zuza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to opowiadanie !!!!! Piszesz mega, booosko iwg ...
    /martyyys

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham ten blog !!! Wyrypisty jest.! <3 :-P ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne :) czesto polecam to opowiadanie w sql :) oby tak dalej ;).

    OdpowiedzUsuń
  7. i po co on wracal ?! -,- super opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. NIC DODAĆ NIC UJĄĆ *,*

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM Harrego<3 boski jest ;3
    Oby częściej notki były :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział fajny. Kiedy następny? Zapraszam tu:
    http://opowiadania-o-1direction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. jutro albo w poniedziałek na pewno dodam kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń