I'll take you to another world

I'll take you to another world

środa, 1 stycznia 2014

20.


*Harry, kilka miesięcy później.


Otworzyłem drzwi naszego domu i wszedłem do środka. Powitała mnie głucha cisza. Byłem troszkę zawiedziony... Wróciłem właśnie z Holmes Chapel, gdzie spędziłem Boże Narodzenie. Niestety bez Nati. Oczywiście chciałem żeby pojechała ze mną, a ona chciała żebym pojechał z nią do Polski, jednak nie doszliśmy do porozumienia i każde pojechało samo w swoje rodzinne strony. Moja rodzina była rozczarowana że jej nie poznali, ale obiecałem że wpadniemy w najbliższym możliwym terminie. Miałem zostać w "drugim domu" do Sylwestra, ale tak bardzo tęskniłem za Nati, że postanowiłem zrobić jej niespodziankę. To było nasze pierwsze tak długie rozstanie odkąd zamieszkaliśmy razem. Co prawda kilka razy Nat wyjeżdżała beze mnie na jakieś pokazy i sesje, ale zazwyczaj były to dwa, góra trzy dni. Na szczęście kiedy jechaliśmy w trasę zawsze jechała ze mną; w końcu śpiewała w naszym chórku. Tym razem nie widziałem jej od tygodnia, bo wyjechałem już dwudziestego, ona z resztą też. Wręcz szalałem z tęsknoty i postanowiłem nie zadręczać się dłużej.
Wszedłem do sypialni, wypakowałem kilka rzeczy i zapakowałem jakieś czyste ubrania oraz prezent, który miałem wręczyć Nati kiedy wróci, złapałem kluczyki od auta i zamknąłem dom. Jechałem na lotnisko chyba z prędkością światła, bo wiedziałem że z każdym przejechanym kilometrem jestem coraz bliżej niej.

Kiedy wysiadałem z samolotu założyłem kaptur i ciemne okulary; wolałem żeby nikt nie wiedział że tu jestem. Nie chciałem tłumu paparazzi chodzących za mną krok w krok bo wtedy nici z niespodzianki.
Po szybkim załatwieniu formalności związanych z wynajęciem auta, jechałem w stronę domu mojej Ukochanej (a przynajmniej tak mówiła nawigacja). Cholernie nie lubię jeździć po prawej stronie jezdni, zawsze ciężko jest mi się przestawić kiedy jestem w kraju z ruchem prawostronnym, ale byłem gotowy na wiele aby tylko jak najszybciej dotrzeć na miejsce. Adres rodziców Nati miałem od Kate. Odkąd poznaliśmy się lepiej bardzo ją polubiłem i ona też chyba się w końcu do mnie przekonała.

Kiedy dotarłem zapadał już zmrok. Zaparkowałem na podjeździe dużego domu. Wyglądał jak z bajki.
Moi przyszli teściowie mieszkali na obrzeżach Warszawy, więc w okolicy było dużo drzew, które były pokryte szronem, a całe otoczenie jak i sam dom pokrywała spora warstwa śniegu. Dom był piętrowy, ale bardzo zgrabny i ozdobiony świątecznie a we wszystkich oknach na parterze świeciło się światło i widać było krzątające się osoby a z komina unosił się jasny dym. Ten widok wprawił mnie znowu w świąteczny nastrój i miałem ochotę założyć mój czerwony Bożonarodzeniowy sweter, który dostałem od mamy.
Lekko oszołomiony pierwszym wrażeniem podszedłem do drzwi i nieśmiało zapukałem. Miałem nadzieję, że za chwilę zobaczę w nich Nati, jednak kobieta która mi otworzyła na pewno nią nie była. Miała jednak w swojej twarzy coś, co sprawiło że od razu zrozumiałem że to jej mama.
-Emmm... Good evening... -dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że nie znam polskiego, a nie wiedziałem czy jej rodzice mówią po angielsku...
-Harry! -mama Nat krzyknęła na mój widok i nie czekając na moją reakcję wciągnęła mnie do środka i serdecznie uściskała. -Natalka ciągle o tobie mówi! Bardzo się stęskniła, ale nie uprzedzała że nas odwiedzisz! Tak się cieszę! -ku mojej wielkiej uldze pani Dobrzanski odpowiedziała mi płynną angielszczyzną.
-Ja... -wydukałem kiedy już uwolniłem się z uścisku, -Nat nie wiedziała że przyjadę. To miała być niespodzianka...
Rozejrzałem się dokoła; w środku dom był tak samo przytulny jak wydawał się z zewnątrz. Staliśmy w otwartym korytarzu, z którego widać było salon i kuchnię. Ludzie siedzący w salonie przyglądali mi się z zaciekawieniem.
-Natka na pewno się ucieszy! Teraz jej nie ma, wyszła z koleżankami, ale chodź do salonu-przedstawię cię reszcie rodziny.
Pociągnęła mnie za rękę i weszliśmy do dużego pokoju, w który paliło się w kominku, a wokół niego siedziało dziewięć osób; trzech mężczyzn, trzy kobiety i trzy dziewczyny w wieku na oko szesnastu lat, które na mój widok zaniemówiły i szeroko otworzyły oczy ze zdziwienia.
-Spójrzcie kochani kto nas odwiedził! -mama Nat mówiła po angielsku, ale wszyscy wydawali się ją rozumieć. Wtedy dotarło do mnie, że Nati mówiła przecież że jej rodzice prowadzą też międzynarodowe interesy, więc dziwne by było gdyby nie znali mojego języka, a reszta rodziny widocznie też miała jakiś motyw aby go znać. -To jest Harry, ten o którym Natalia mówiła przez całe święta! -kobieta się zaśmiała a reszta towarzystwa jej wtórowała.
-Bardzo się cieszę że wreszcie mogę poznać cię osobiście. -jeden z mężczyzn, wysoki, postawny i bardzo elegancki wstał, podszedł i uściskał mnie równie ciepło co teściowa. -Jestem ojcem Natalii.
-Też się cieszę że państwa poznałem... -powinienem być przyzwyczajony do wścibskich spojrzeń, jednak kiedy tak stałem na środku salonu w domu Nat, a jej najbliżsi obserwowali każdy mój ruch czułem się bardzo niezręcznie. Jeszcze nigdy nie poznałem rodziny żadnej z moich ex.
-Ty jesteś Harry Styles? -jedna z nastolatek w końcu przemówiła.
-Emm... Tak, to ja.
-Dlaczego Nati nie powiedziała nam że chodzi o TEGO Harrego? -to pytanie skierowała do mamy Nat.
-Prawdopodobnie dlatego, że nie chciała żebyście się zbytnio ekscytowały. -ojciec mojej wybranki uśmiechnął się do nich z przekąsem. -No ale chyba nie będziemy tu tak stać? Zjesz coś Harry? Może chciałbyś się czegoś napić?
-Bardzo dziękuję, ale chciałbym jak najszybciej zobaczyć Nat. -uśmiechnąłem się przepraszająco, -Nie tylko ona bardzo tęskniła. -jej rodzice wesoło pokiwali głowami ze zrozumieniem,-Czy wiedzą państwo gdzie mogę ją znaleźć?
-Jest na spotkaniu ze znajomymi z liceum w domu u jednej z jej przyjaciółek. Poczekaj chwilkę, zapiszę ci adres.

Kilka minut później jechałem według wskazówek nawigacji w poszukiwaniu mojego skarbu.


*Natalie


Siedziałam na kanapie w domu Viki, mojej najlepszej przyjaciółki z liceum i przeklinałam w duchu że dałam się namówić na to wyjście. Było tu chyba z pięćdziesiąt osób z mojej starej szkoły i bardzo się cieszyłam że mogę ich zobaczyć, ale gdybym wiedziała że będzie tu też ta jędza Pati, to wolałabym zostać w domu z rodziną. Jak ja jej nie cierpię! To jedna z tych plastikowych lal, która udaje słodką i milutką, ale tak naprawdę tylko szuka sposobu żeby ci dogryźć, ubliżyć i upodlić. Te jej teksty typu: "śliczna torebka kochanie! Pasuje do tych tanich butów, które masz dziś na sobie!" Na każdym kroku stara się udowodnić że jest lepsza, bogatsza i w ogóle och i ach! Kiedyś miałam przez nią kompleksy, teraz wiem że nie mam powodów a mimo to jej nie trawię! Teraz, kiedy dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że mam na koncie więcej kasy niż ona w życiu widziała i że robię karierę jako modelka, stała się jeszcze bardziej zazdrosna niż do tej pory i za wszelką cenę stara się mnie upokorzyć. Dziś jak tylko weszłam podeszła do mnie ostentacyjnie za rękę ze swoim facetem i niby przyjaźnie uściskała, ale nie omieszkała dodać: "Natka, jak dawno cię nie widziałam. Dobrze że jesteś! To jest Mati, mój facet. A ty co? Znowu sama?", a potem kiedy siedziałyśmy na kanapie w grupie wielu znajomych wypytywała mnie o wszystko. Komuś, kto jej nie zna mogłoby się wydawać że po prostu jest ciekawa co się ze mną działo odkąd wyjechałam, ale ja wiedziałam że tak naprawdę szuka czegoś do czego mogłaby się przyczepić. Na całe szczęście, gazety w Polsce nie publikowały tych wszystkich "błyskotliwych" artykułów o mnie i Harrym, i znajomi nic o nas nie wiedzieli więc przynajmniej tego tematu nie podejmowała. Nie obeszło się oczywiście bez pytań o to ile zarabiam, gdzie i jak mieszkam i czy mam faceta.
-Tak Pat, mam faceta i mieszkamy razem.
-Naprawdę? -widać było że właśnie znalazła nowy temat. Mogłam powiedzieć że jestem sama, ale czemu miałabym się wstydzić związku z Harrym.
-Naprawdę.
-Długo się znacie? Szybko się do niego wprowadziłaś? -widziałam w jej oczach te wredne rozbłyski.
-Pół roku. I to on wprowadził się do mnie. -odpowiadałam krótko i ukradkiem ściskałam rękę Viki, która siedziała obok mnie i też dobrze znała Pat.
-Uuu... Nie za szybko na taką decyzję? -chytry uśmieszek nie znikał z jej twarzy.
-Mam dwadzieścia lat, on też. Jesteśmy dorośli i się kochamy więc chyba mamy prawo robić to, na co mamy ochotę.
-No tak, tak. Oczywiście... -rozejrzała się dokoła sprawdzając czy wszyscy nas słuchają. -Skoro tak się kochacie, to czemu nie ma go tutaj? Nie spędzaliście świąt razem?
-Nie, nie spędzaliśmy. On jest u swoich rodziców a ja w Polsce.
-A tak w ogóle to anglik czy polak?
-Anglik. -zacisnęłam zęby i wciągnęłam duży łyk wina, bo miałam ochotę jej przyłożyć.
-Jak się poznaliście?
-Przez moją pracę.
-Też jest modelem?
-Nie.
-A czym się zajmuje?
-Przepraszam cię, ale muszę do toalety.-nie wytrzymałam -Viki, mogę cię prosić?
Przyjaciółka wstała i wyszła za mną.
-Nie wytrzymam z tą kretynką! -wybuchłam jak tylko zniknęłyśmy z oczu blondyny.
-Widzę... Przepraszam cię Natka, gdybym wiedziała że Mateusz ją przyprowadzi to nie zapraszałabym go.
-Nie mam do ciebie pretensji, -oparłam się o ścianę w przedpokoju. -po prostu działa na mnie jak płachta na byka.
-Po prostu jej unikajmy. Albo powiedz jej że twój facet jest multimilionerem i ją zatka. -Vika się zaśmiała. Gdyby wiedziała jak blisko jest prawdy... Ona też nie wiedziała kim jest mój mężczyzna.
-Wybieram pierwszą opcję.
Wróciłyśmy do dużego salonu i skierowałyśmy się z stronę stołu z napojami. Kiedy przechodziłyśmy niedaleko wiedźmy i jej kółka wzajemnej adoracji usłyszałam jak rozbawiona mówi: "...albo jej facet jest bezrobotny i ona go utrzymuje, albo wcale nie ma żadnego faceta. Widzieliście jak uciekła kiedy zaczęłam o niego pytać? Hahaha..."
Wredna suka!
-Spokojnie Natka, -przyjaciółka dotknęła mojego ramienia. -ona próbuje cię ośmieszyć. Jeśli się wściekniesz, dasz jej kolejny powód.
Wiedziałam że ma rację. Ale miałam przeogromną ochotę podejść do Patrycji, złapać za te jej blond kudły i walnąć jej twarzą o ścianę!
Kiedy właśnie wizualizowałam sobie tę scenę zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Sprawdzę kto to i zaraz wracam Natka, a ty postaraj się uspokoić! -Viki poszła do drzwi a ja odwróciłam się tyłem do Pat i jej towarzystwa i zaczęłam nalewać sobie do szklanki wódki i soku cytrynowego. Kiedy już pociągnęłam pierwszy uspokajający łyk usłyszałam swoje imię.
-Natka... -obejrzałam się w stronę wejścia do salonu, skąd wołała mnie Viki. Wyglądała dziwnie... W pierwszej chwili się przestraszyłam. I chyba nie tylko ja, bo wiele par oczu skierowało się na nią. -Natka, ktoś do ciebie... -powiedziała.
Byłam zaskoczona. Przecież tata miał odebrać mnie koło północy, więc kto mógłby mnie teraz szukać? Moje rozmyślanie przerwał najpiękniejszy widok jaki mogłam sobie wtedy wymarzyć; wysoki, przeprzystojny brunet, z zaczerwienionym od mrozu nosem i policzkami wszedł do pokoju za moją przyjaciółką i nieśmiało się uśmiechnął. Myślałam że oszaleję ze szczęścia! Odstawiłam szklankę na stół, podbiegłam i rzuciłam mu się na szyję. Przytuliłam go z całych sił i wciągnęłam w nozdrza ten, tak dobrze mi znany, cudowny zapach-zapach Harrego! Nie obchodziło mnie jak się tu znalazł ani że gapi się na nas jakieś pięćdziesiąt osób. Najważniejsze że miałam go przy sobie! Że mogłam znowu go objąć, pocałować i po prostu z nim być! Mój kochany...

4 komentarze:

  1. Booski! *-* Ciekawe jaka była mina tej całej Pati... :P Dodaj szybko rozdział. Proszeee! :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuu mega !! Kocham to opowiadanie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny..... !!!!!!!!!! <333 next next next
    /martyyys

    OdpowiedzUsuń